W diametralnie różnych nastrojach byli trenerzy Krzysztof Koziorowicz i Andrzej Nowakowski po pierwszej fazie rywalizacji w półfinale play off. Nic dziwnego
Lotosowi Gdynia do awansu do finału potrzeba zaledwie jednej wygranej, a CCC Polkowice co najmniej srebrny medal nadal ma oddalony aż o trzy zwycięstwa. W dodatku mistrzynie Polski w zapasie mają ewentualnie piąty pojedynek na własnym parkiecie.
-
Najważniejsze jest to, że prowadzimy 2-0 - podkreślał
Koziorowicz. -
Były to dwa diametralnie różne mecze. W niedzielę musieliśmy grać cierpliwie przez Małgosię Dydek. Dzisiaj było łatwiej, gdyż grała cała drużyna, poprawiliśmy defensywę. Ale w sporcie największą sztuką jest to, aby wygrywać wówczas, kiedy nie idzie - dodawał gdyński szkoleniowiec.
Trener Nowakowski próbował w poniedziałek pobudzić swoją drużynę do walki na różne sposoby. Po pierwszej kwarcie podniesionym głosem klarował koszykarkom:
-_
Co przestało się wam podobać?! Do roboty! Walczymy! Pamiętamy o kontrze, z "Ptysiem" (Dydek przyp. jag.)
gramy do końca, wypychamy ją.
Gdy perswazja nie pomogła, a gra nadal nie układała się po myśli polkowiczanek, szkoleniowiec przeszedł na łagodniejszy ton. -
Gdy rzut nie siedzi, to w tym układzie próbujemy penetrować, - doradzał koszykarkom... Ale i to nic nie pomogło. Na konferencji prasowej szkoleniowiec wiedział - dlaczego.
-
Nie wszystkie dziewczyny wierzyły, że mogą grać tak jak wczoraj. Niektóre były nieobecne na parkiecie, nie podjęły walki. Brakowało generała... Nie pamiętam takiego meczu w naszym wykonaniu, kiedy na 10 rzutów za trzy, żadnego nie trafiliśmy. Cóż, do grania trzeba mieć charakter. Jak go się nie ma, to lepiej zająć się... obieraniem kartofli - wyjaśniał trener Nowakowski.
Nas najbardziej cieszy fakt, że w drugiej połowie o swoim talencie przypomniała
Agnieszka Bibrzycka. "Biba" nie rzucała często, ale gdy na to się zdecydowała, na ogół nie zawodziła (60 procent skuteczności za, 50 za trzy). Ponadto miała po trzy zbiórki i asysty oraz zanotowała dwa przechwyty.
-
Jeszcze nie jestem w pełni zdrowia. Z nieprzychylnymi opiniami na pewno nie jest łatwo grać. Ale najwyraźniej to już jest nasza cecha narodowa. Jak idzie, to wszyscy się tobą zachwycają, a jak przychodzą słabsze mecze - to wieszają psy - ocenia Bibrzycka.
jag.