• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kiedy Kamil kopie w domu...

Stanisław Rajewicz
12 stycznia 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 

Arka Gdynia

Rozmowa z Mariuszem Woronieckim, Piłkarzem Roku

- Trzeci rok trzymamy wyniki w głębokiej tajemnicy...
- Wybór czytelników zaskoczył mnie bardzo. Bardzo mile. Typowałem Rafała Murawskiego do pierwszej nagrody. Tym bardziej nie spodziewałem się wygranej. Kiedy dowiedziałem się, że jestem w dziesiątce, widziałem się gdzieś w jej połowie. Nie oczekiwałem dużo, skoro za nami, arkowcami, jest tak słaby rok. A ja gram tutaj dopiero półtora roku, czyli krótko. Cieszę się więc, że to wystarczyło, aby kibice przekonali się do mojej gry. Już rok temu byłem w finale. Cieszę się, że znalazłem się w gronie laureatów obok tylu znakomitych nazwisk, że wspomnę chociażby Janusza Kupcewicza, zawodnika wybitnego, którego sława wykracza daleko poza region. Cieszę się, ponieważ to największe, właściwie pierwsze wyróżnienie, jakie spotkało mnie w karierze piłkarza. I to w plebiscycie z tak bogatą tradycją. Radość moja jest wielka.
- Rok 2003 był smutny dla wszystkich sympatyków Arki, ale plebiscyt nie mógł być taki.
- Nie wracam pamięcią do tego, co się nie udało, co zepsuliśmy. Wystarczy smutku. W tym momencie myślę, że dzisiejsza uroczystość jest dobrym początkiem dobrego roku, zapowiedzią słonecznej wiosny, która zepchnie w cień szarą jesień. Chciałbym, abyśmy wszyscy w drużynie skupili się na robocie do wykonania. Nie będzie ona łatwa. Utrzymanie, a mówię to mając na myśli uniknięcie barażu, będzie wymagało ogromnego wysiłku. Odkąd żyję w Gdyni, szykuje się najtrudniejsza runda. O być albo nie być, powiedziałbym nawet, że nie tylko dla Arki, również dla poważnego futbolu na całym Wybrzeżu. Bo nie wykluczam, że degradacja żółto-niebieskich mogłaby mieć przykre skutki w szerszym wymiarze.
- Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy przygotowani na dramatyczne chwile.
- Też tak myślę, ale nie oszukujmy się. Arka nie ma aż tak słabego składu, żeby pisano jej spadek. Arka musi grać dalej w drugiej lidze.
- Tylko czy charaktery arkowców wytrzymają tę próbę?
- Powiem tak - jeśli w zespole jest osoba, którą gryzą wątpliwości, to nie powinno być jej z nami. Ci, którzy zostali i ci, którzy przychodzą, muszą mieć świadomość rangi wyzwania. Nie sądzę, aby charakter któregoś z partnerów nie pasował do całości.
- Proszę przypomnieć, jak trafił pan do Gdyni.
- Zadzwonił do mnie człowiek, o którym mówiliśmy - "pan Kupcewicz". To była wielka niespodzianka. Od tego telefonu się zaczęło, ta rozmowa zachęciła mnie. Oferta Arki była pierwsza i tak jakoś widziałem się w gdyńskim klubie. Szczerze mówiąc, widziałem same plusy przeprowadzki nad morze. Miałem w pamięci obraz z inauguracji sezonu 2001/02, kiedy Arka świętowała powrót do ligi. Atmosfera na trybunach, mnóstwo kibiców... Orlen wygrał wtedy 2:1. Oprócz tego przyciągała mnie geografia. Z żoną mówiliśmy, że połączymy przyjemne z pożytecznym. Po awansie do ekstraklasy rozważałem inne oferty... myśląc o Arce. Nie w tym sensie, jak ważnym graczem się dla niej stanę, bo przecież kto z gdynian słyszał wtedy o Woronieckim. Myślałem, że to szansa dla mnie. Dziś przyznaję w głębi duszy - nie pomyliłem się. Mimo słabego roku w sensie sportowym. Rodzina jest zadowolona.
- Rodzina...
- Żona Ania i syn Kamil, który ma cztery i pół roku. Już zna na pamięć numery niektórych arkowców, najbliższy mu jest Artur Serocki. Obaj pochodzimy z Płocka, grając w Gdyni odświeżyliśmy starą znajomość, często się odwiedzamy, nasze dzieci zaprzyjaźniły się. A Kamil jest bacznym obserwatorem naszych meczów. Kiedy w domu kopie futbolówkę, mówi, że gra w Arce. Coś w tym musi być. Czuję, że Kamil może pójść moim śladem. Tak się złożyło, że to ja przecieram sportową ściężkę w rodzinie. W składzie trampkarzy Wisły Płock, która tydzień temu na turnieju w Gdyni zajęła drugie miejsce, grał mój bratanek.
- Dotąd nie było w rodzinie tradycji piłkarskich?
- W ogóle. Byłem rodzynkiem. Rodzice jednak nie torpedowali mojej pasji, wychodząc ze słusznego założenia, że jeśli biegam po boisku, to nie mam czasu na inne rozrywki.
- Ma pan dużą rodzinę.
- Szczególnie to widać, kiedy spotykamy się przy okazji świąt. Mam trzech braci i sześć sióstr. W dużym pokoju w mieszkaniu rodziców jest na szczęście miejsce dla wszystkich. Nastrój jest fantastyczny.
- Prywatnie spotyka się pan tylko z Arturem Serockim?
- Z tego powodu, że Artur gra tutaj bardzo długo, najlepsze kontakty mam z chłopakami ze starej Arki, jeśli można tak ją określić. Z Darkiem Ulanowskim, Irkiem Stenclem. Artur wciągnął mnie do tej grupy. Chyba mi to posłużyło, skoro zadomowiłem się w klubie.
- Przywiązuje się pan do miejsc?
- Nie miałem okazji. Gdziekolwiek grałem poza Płockiem, w Chełmie, gdzie odbywałem pozorowaną służbę wojskową, Włocławku czy Nowym Dworze Mazowieckim, grałem zbyt krótko. Ale do Gdyni zdążyłem się przywiązać. Tęskniłbym za spacerami bulwarem. Mam nadzieję, że będę grać na stadionie w Redłowie co najmniej do czerwca 2005 roku, aż minie termin kontraktu. A może dłużej?
- To dopiero musi coś znaczyć?
- Zastanawiamy się z żoną nad kupnem mieszkania. Płock czy Gdynia?
- Gdzie jest taniej?
- Tego akurat nie sprawdzałem. Najpierw trzeba rozstrzygnąć kwestię lokalizacji. W Płocku zostawiliśmy rodziny, wspomnienia. Podsumowując pierwsze kroki - mamy dylemat.
- A mieszkanie czy dom z ogrodem?
- Przez całe życie mieszkałem w bloku i nie sądzę, aby to się zmieniło.
- Czy to już przejaw poszukiwań sposobu na życie po życiu piłkarza? W marcu skończy pan trzydzieści jeden lat. Proszę zdradzić, czy grając tylko w drugiej lidze można się dorobić.
- Nie zarabiamy mało w porównaniu z innymi zawodami, ale nie są to pieniądze, które - jak w dobrym klubie ekstraklasy, zwłaszcza za granicą - ustawiają zawodnika na długie lata. Jeszcze nie zastanawiałem się nad tym, co będzie po. Nie czuję się taki stary, nie jestem wypalony, do tej pory omijały mnie kontuzje. Chciałbym jeszcze trochę pograć.
- Kim pan jest z zawodu?
- Mechanikiem aparatury automatycznej. Skończyłem szkołę przy petrochemii w Płocku.
- Złota rączka?
- Jeśli już, to przy naprawie kuchni gazowej, bo nauka szła w innym kierunku. Pralki automatycznej nie naprawię.
- Kiedy pańska kariera się rozpoczęła?
- Bardzo późno. Aż do dwudziestego trzeciego roku życia byłem amatorem. Mając to na uwadze, mogę dziś powiedzieć, że osiągnąłem więcej niż miałem prawo oczekiwać. Podczas ceremonii przedstawiono mnie jako wychowanka Stoczniowca, lecz - jeśli miałbym sięgnąć głębiej - piłkarską edukację rozpocząłem w Jutrzence, szkolnym klubie, filii Stoczniowca. Siłą rzeczy trafiłem do tego klubu, jako osiemnastolatek debiutowałem w trzeciej lidze. Miałem kłopoty z przebiciem się do dorosłej kadry, bo w wieku juniorskim nie byłem wyrośnięty. Wręcz przeciwnie - byłem niepozorny. Długo rosłem. Braki nadrabiałem pracą i to moje zangażowanie musiało być istotne. Z tamtej grupy - mimo że kilku kolegów zdradzało większy talent - tylko ja przebiłem się do zawodowego futbolu.
- Kluczem do tego były przenosiny do sąsiada zza miedzy, Wisły.
- Zawsze jej kibicowałem. Każdy chłopak z Płocka chce grać w Wiśle. Stoczniowiec to jej ubogi brat. Na awans musiałem jednak poczekać. Pomogło mi dopiero zrządzenie losu, akurat w momencie, gdy byłem już gotów podjąć decyzję. Kariera albo praca. Za długo już bawiłem się w Stoczniowcu, zacząłem pracować. Postanowiłem przejść do trzecioliogowego Kujawiaka. W jego barwach rozegrałem aż trzy spotkania. Na jednym z nich był pan Stefaniak, trener Wisły, który zatrzymał się na mecz we Włocławku w drodze z rodzinnej Bydgoszczy do Płocka. Zauważył mnie, dowiedział się, że jestem z Płocka i ściągnął z powrotem do domu. Zatem abym mógł przeprowadził się do klubu po drugiej stronie ulicy musiałem najpierw wyjechać z miasta...
- Na tym właśnie polega przekleństwo wiszące nad głowami wychowanków, graczy miejscowych.
- Zawsze i wszędzie jest tak, że wychowanka traktuje się gorzej niż piłkarza napływowego. Sam to przeżyłem, wiem, o czym mówię.
- Pańskie początki korespondują z historią naszego Juniora Roku, Karola Wasielewskiego. Stoper Bałtyku gra tylko w czwartej lidze i mimo reprezentacyjnej przygody nie wzbudza zainteresowania lepszych klubów.
- To nie jest powód do zmartwień ani pospiesznych decyzji. Ten chłopak ma to, czego ja mieć już nie będę. Zakłada biało-czerwony strój. Na starcie stoi nieporównywalnie wyżej. Dalsze sukcesy zależą od tego, co ma w głowie i od pracy, jaką jest gotów wykonać.
- Z Wisłą trzy razy awansował pan do ekstraklasy.
- Ale tylko jeden awans skonsumowałem, co jest zasługą obecnego tu z znami trenera Kaczmarka. Właśnie za jego kadencji w 1997 roku sześć razy wystąpiłem na boiskach pierwszej ligi. Niewiele, lecz tak to jest z wychowankami. Nie byłem popularny wśród wiślackich kibiców, być może sam na to pracowałem, bo dużo mówiłem. Szczególnie, kiedy coś mi się nie podobało. Zresztą tak już mam, mówię, co czuję.
- O czym pan marzy?
- W piłce? Jest jedna rzecz. Chciałem i nadal pragnę awansować z Arką do pierwszej ligi. Jednak już nigdy nie powiem, że gramy o awans. Ten błąd zrobiłem tylko raz, przed sezonem.
Głos WybrzeżaStanisław Rajewicz

Kluby sportowe

Opinie

Najbliższy mecz Arki

Podbeskidzie Bielsko-Biała
3 maja 2024, godz. 20:30
9% Podbeskidzie Bielsko-Biała
17% REMIS
74% ARKA Gdynia

Najlepiej oceniani

Najlepiej typujący wyniki Arki

Imię i nazwisko Typ. Pkt. Skuteczność
1 Mirosław Radka 32 62 62.5%
2 Sławek Surkont 33 56 57.6%
3 Mariusz Kamiński 33 55 54.5%
4 Marek Dąbrowski 33 55 54.5%
5 Izabela Dymkowska 32 54 56.3%

Tabela

Piłka nożna - I liga
Drużyny M Z R P Bilans Pkt.
1 Lechia Gdańsk 30 18 5 7 50:26 59
2 Arka Gdynia 30 17 7 6 50:31 58
3 GKS Tychy 30 16 3 11 40:34 51
4 GKS Katowice 30 14 8 8 51:31 50
5 Wisła Kraków 30 13 10 7 56:37 49
6 Odra Opole 29 13 7 9 36:28 46
7 Górnik Łęczna 30 11 13 6 30:26 46
8 Motor Lublin 29 13 7 9 39:36 46
9 Wisła Płock 29 12 9 8 41:39 45
10 Stal Rzeszów 30 12 6 12 45:47 42
11 Miedź Legnica 30 10 11 9 39:32 41
12 Znicz Pruszków 30 11 4 15 28:37 37
13 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 30 8 10 12 43:45 34
14 Chrobry Głogów 29 9 7 13 30:45 34
15 Polonia Warszawa 30 7 9 14 36:44 30
16 Resovia 30 8 5 17 34:54 29
17 Podbeskidzie Bielsko-Biała 30 4 10 16 24:50 22
18 Zagłębie Sosnowiec 30 2 9 19 19:49 15
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z pozycji 3-6 zagrają w dwustopniowych barażach o jeszcze jedno miejsce premiowane awansem.
Natomiast trzy najsłabsze drużyny zostaną zdegradowane do II ligi.

Wyniki 30 kolejki

  • ARKA GDYNIA - Resovia 3:2 (2:1)
  • Stal Rzeszów - LECHIA GDAŃSK 4:2 (1:0)
  • Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:1 (2:1)
  • GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 2:0 (1:0)
  • Polonia Warszawa - GKS Katowice 1:2 (1:0)
  • Miedź Legnica - Znicz Pruszków 1:2 (0:0)
  • Górnik Łęczna - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:1 (0:0)
  • poniedziałek
  • Odra Opole - Motor Lublin
  • Chrobry Głogów - Wisła Płock

Ostatnie wyniki Arki

93% ARKA Gdynia
4% REMIS
3% Resovia
Znicz Pruszków
24 kwietnia 2024, godz. 18:00
5% Znicz Pruszków
9% REMIS
86% ARKA Gdynia

Relacje LIVE

Najczęściej czytane