Wczoraj przed południem
Zdenek Jurasek odbył pierwszy trening z hokeistami Stoczniowca. Czeski napastnik wrócił do Gdańska po nieudanym epizodzie w klubie rodzimej I ligi, Hveździe Brno.
- To jest zupełnie nowy klub - opowiadał najskuteczniejszy gracz "stoczni" w poprzednim sezonie.
- Przyszedł gość, kupił wszystko, zmienił nazwę, bo wcześniej był to Ytong, zatrudnił nowego szkoleniowca i zaczął budować drużynę od zera. W kadrze pozostało tylko dwóch starych zawodników. Przed rozgrywkami słyszeliśmy, że będzie dużo pieniędzy, ale po inauguracji wyszło szydło z worka. Hvezda ma kłopoty finansowe, nie funkcjonuje jak należy. Zdążyłem wystąpić w trzech meczach, wbiłem jednego gola i poprosiłem o rozwiązanie konraktu. Zresztą, nie byłem w tym odosobniony. Działacze zgodzili się, więc rychło zadzwoniłem do pana Zabrockiego. Dwa dni później otrzymałem sygnał, że mam przyjeżdżać do Gdańska.- Bez żadnych podtekstów? Nie pokłóciłeś się z trenerem?- Nic podobnego!
- Dlaczego nie chciałeś zostać w Polsce?- Kiedy w marcu skończył się sezon, wróciłem na Słowację, do Skalicy, gdzie grałem dobre dziesięć lat i gdzie mieszka moja dziewczyna, Irena. Chciałem być z nią, a ona z powodu pracy ani myśli przeprowadzać się do waszego kraju. Może tylko odwiedzi mnie na święta. Do Brna miałem raptem 70 kilometrów, toteż byłem zadowolony. Niestety, bardzo krótko.
- Grałeś tam z Martinem Potocznym, byłym snajperem Stoczniowca...- Martin przyjechał z ligi duńskiej i dołączył do nas podczas przygotowań. A
Romek Skutchan występuje w drugiej lidze, w drużynie Ostrawa Poruba.
- Wiemy, że będziesz grał na środku zagranicznego ataku, z Raszczyńskim oraz Moskalem, z którym już kiedyś występowałeś.- Znamy się z wojska. Służbę, trwającą w Czechach dwanaście miesięcy, spędziliśmy wspólnie w VTJ Kromerzisz. Mnie ściągnęli ze Skalicy, Marka bodaj z Ołomuńca, a razem było nas dwudziestu, po dziesięciu w sali. Mieszkaliśmy w koszarach, rano i wieczorem trening, ale żadnej warty. Graliśmy w drugiej lidze. Stare czasy. Jednak o tym, że znowu będziemy grać obok siebie, jeszcze nie słyszałem.
- "Stocznia" rozpoczęła sezon sensacyjnie, ale teraz jest słabo.
- W Internecie widziałem, że koledzy byli wiceliderami, co, od razu powiem, wcale mnie nie dziwiło. Tutaj jest spora gromada utalentowanych chłopaków, jeszcze bardzo młodych, a więc drużyna z roku na rok powinna iść w górę. To normalne.
- Liczymy na twoją skuteczność. Strzelisz dwadzieścia goli?- W lidze pozostało 28 spotkań, więc będzie o to trudniej. Jeśli zespół ze mną w składzie będzie wygrywać, liczba moich trafień jest nieistotna.
Czescy napastnicy w Gdańskusezon M
B A B+A
1998/99
SKUTCHAN 44
19 21 40
1999/00
POTOCZNY 51
24 34 58
SKUTCHAN 53
27 21 48
2000/01
SKUTCHAN 50
28 24 52
POTOCZNY 50
25 17 42
2001/02
JURASEK 45
22 18 40
SKUTCHAN 44
22 13 35