- 1 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (23 opinie)
- 2 W Arce na derby po półmaratonie? (61 opinii)
- 3 Lechia nie bierze remisu w derbach (70 opinii)
- 4 Krzysztof Kasprzak z awansem do IMP Challenge (42 opinie)
- 5 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (44 opinie)
- 6 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (6 opinii)
Lechia miała mieć atuty...
Budowlani Lublin - Arka Gdynia 5:25 (5:8)
Punkty: Tomasz Stępieńń 5 - Jarosław Bator 7, Dariusz Komisarczuk 5, Jacek Wojaczek 5, Aleksiej Bekow 5, Stanisław Kriczun 3.
ARKA: Ruszkiewicz (72 Rybak), Wojaczek, Kaszubowski, Denisiuk, Andrzejczuk (63 Pruński), D. Olejniczak (55 Raszpunda), Mielnikow, Nowak, Komisarczuk, Kriczun, Bator (60 Macoń), Stachura, Chromiński, Skindel (70 Motyl), Bekow.
Gdynianie w szóstym ligowym meczu tej wiosny odnieśli szóste zwycięstwo! Awans do finału zdobyli tam, gdzie niemal dokładnie przed dwoma miesiącami rozpoczynał się ich triumfalny marsz po krajowych boiskach. W Lublinie prowadzenie dla Arki zdobył z karnego Kriczun. Miejscowi jedyną przewagę (5:3) uzyskali po przyłożeniu Stępnia.
- Byliśmy lekko zdegustowani, bo sędziowie nie zaliczyli nam podwyższenia i karnego po kopach Kriczuna, które naszym zdaniem powinny dać nam dodatkowe 5 punktów. Alę i tak w przerwie prowadziliśmy, bo przyłożył Komisarczuk. Druga połowa wstrząsnęła Lublinem. Rywale tylko dwa razy byli na naszym polu 22 metrów. Mogliśmy wygrać znacznie wyżej. Trzykrotnie w banalnych sytuacjach piłka wypadła nam, a drugie tyle akcji sędziowie przerwali nam z powodu wątpliwych podań do przodu - podkreśla Adam Gaszkowski, kierownik RC Arka.
Lechia Gdańsk - Budowlani Łódź 15:17 (5:10)
Punkty: Stanisław Więciorek 7, Marcin Baraniak 3, karna piątka - Krzysztof Hotowski 5, Maciej Pabijańczyk 5, Krzysztof Zając 5, Piotr Gomulak 2.
LECHIA: Urbanowicz, Marciniak, Kaszuba, Sienkiewicz, Piwka, Kochański, Sajur, Więciorek, Fedde (24 Lenartowicz), Szablewski, Szymański (18 Hedesz), G. Śliwiński, Grebasz, Baraniak, Latopolski.
To nie deja vu, ale smutna rzeczywistość. Gdańszczanie znów zagrają na koniec sezonu z Lublinem, a stawką meczu będzie brąz. Przed rokiem zespół Marka Płonki przegrał ligowy finał po dogrywce z Ogniwem Sopot. W sobotę uległ atakującym z czwartej pozycji łodzianom. W ostatnich sekundach centymetrów zabrakło do tego, by piłka bita z blisko 40 metrów przez Janusza Urbanowicza znalazła się w celu. Niestety, przeszła pod poprzeczką.
Ostatnie pół godziny stało pod znakiem zmasowanego ataku gdańszczan. Młyn w 73 minucie popchnął tak mocno, że łodzianie bronili się "zawaleniem", za co Wiesław Piotrowicz ukarał ich karną piątką. Potem, w krytycznym momencie goście uciekli się do innego tricku. Przez kilka minut byli opatrywani na boisku, co pozwoliło im złapać oddech i wyjść obronną ręką z opresji.
Lechiści, gdy nie nie kleiło się zespołowo, próbowali rozwiązań indywidualnych. Dwukrotnie kilkanaście metrów zyskiwał Jacek Grebasz, a raz Janusz Urbanowicz, ale gdy byli blisko celu, nie otrzymywali wsparcia kolegów i nie mieli do kogo podać. Z kolei Adam Latopolski sam przebiegł przez połowę boiska, jednak na polu punktowym Jacek Figura uratował Budowlanych obronnym przyłożeniem.
- Łap to i ciągnij - krzyczały nawet kobiety, gdy Lechia zbierała się do kolejnego ataku. Karol Hedesz pomknął lewym skrzydłem, ale gdy do celu miał kilka metrów, zawahał się. Zamiast pójść do końca, skrzydłowy podał do Rafała Kochańskiego, a właściwie rzucił mu piłkę w nogi i o zdobyczy punktowej trzeba było zapomnieć.
Gwoli ścisłości gospodarze oddali mecz, zanim tak naprawdę się rozpoczął. Po kwadransie przegrywali 0:10, a mogli nawet 0:14, bo kopy z podwyżeń Gomulaka dwukrotnie zablokował słupek. Goście przykładali po fatalnych błędach Latopolskiego. W 6 minucie piłka uciekła mu do przodu, a potem od jego zablokowanego wykopu rozpoczął się "kocioł".
Gdańszczanie zagapili się także zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy, choć mieliśmy prawo oczekiwać, że będą kontynuować napór, który kilka minut wcześnie przyniósł im "piątkę" Więciorka. Jednak Zając i Gomulak podnieśli wynik na 17:5 dla Łodzi.
- Zagraliśmy jak ofermy. Łódź stanowiła zespół, a my graliśmy solówki. Nie zrealizowaliśmy żadnego z przedmeczowych założeń - żalił się trener Płonka.
Kluby sportowe
Opinie (29)
-
2004-06-08 10:48
finał
Mi się wydaje , że chodzi tutaj o pozytywne piekło , aby pomóc Arce w zwyciestwie
- 0 0
-
2004-06-08 10:56
Frekwencja w niedzielę ? Myślę , żę około 3 do 5 tysięcy kibiców. Całe trójmiasto trzyma kciuki za Arkę!
- 0 0
-
2004-06-08 11:52
Frekfencja
Mysle ze spokojnie mogłoby byc ok 5 tys kibiców na finale ale nie w niedziele o 16!Jak by to była sobota to kazdy z wielka ochotą poszedłby na finał ale niedziela to taki dzien co ludzie wola spedzic w rodzinnym gronie a nie na stadionie.Kierownik ty jesteś grubo nawiedzony.Trzeba miec beret zryty zeby ustalic taki termin i taka godzine!
- 0 0
-
2004-06-08 13:47
TYLKO ARKA GDYNIA!!!
oj kiero dostaje Ci sie za ten termin ale nie wazny jest w tej kwesti dzien czy godzina.TYLKO ARKA GDYNIA!!!
- 0 0
-
2004-06-08 16:38
odpowiedź na zarzuty
nikomu nigdy się nie podlizywałem i według mnie liczy się tylko obiektywizm, jeżeli ktoś uważa że to co napisałem w poprzednich komentarzach jest nieprawdą niech weźmie do ręki statystyki a się przekona, osobiście na was jako na środowisku mi nie zależy a z pośród tych co ze mną rozmawiają wiem którzy rozmawiają szczerze a którzy nie - jeszcze raz życzę wam złotego medalu panowie z łodzi, za wygraną na lechii należy się wam pokłon. odsyłam również do lektury w expressie ilustrowanym - moje komentarze są alternatywą na bajki jakie wypisuje ta gazeta. dodam że nie interesuje mnie już w ogóle ani gra w rugby ani powrót do tego środowiska w jakiejkolwiek formie, kiście się panowie we własnym sosie a to co czasem napiszę jeżeli będę miał czas będzie obiektywną oceną poziomu gry w meczach ligowych...
- 0 0
-
2004-06-08 16:42
Termin meczu finałowego.
To nie mój zryty beret drogi kibicu, tylko obligatoryjny termin wyznaczony przez PZR na 13 czerwca spowodowany jest przylotem sędziego z Francji. Dlatego 13.06.2004 godz.16
- 0 0
-
2004-06-08 17:18
do: kibic rugby lechia
Od razu informuję, że nie widziałem meczu Lechia-łódź. Ale napisałeś, że łodzianie nie "podjęli rękawicy" i tylko kręcili lub zawalali młyny. Wydaje mi się, że zarówno zawalanie jak i umiejętne krecenie młyna jest elementem taktyki gry w młynie dyktowanym. Jeżeli człowiek potrafi zawalić specjalnie młyn tak że sędzia tego nie potrafi wyczuć to czemu nie. A kręcić nawet specjalnie do 90 stopni można bez problemu i żaden sędzia tego nie powinien zabronić. Ważna tu jest wtedu umiejętność przeciwdziałania kręcenia, czy zawalania młyna. Może z tym Lechia nie potrafiła sobie poradzić??? Pozdrowienia dla wszystkich
- 0 0
-
2004-06-08 17:51
Do długiego.
Nie bez kozery napisałem "dłudiego" małą literką. Przeanalizuj SWÓJ tekst i może się domyslisz o co chodzi. Jeżeli nie to napiszę Ci trochę później.
- 0 0
-
2004-06-11 00:01
termin zrytego berecika
A my już myśleliśmy, że masz ważne spotkanie z czarnym olkiem (niektórzy tego nie potrafią dalej zrozumieć).
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.