- 1 Momoa spotkał się z Michalczewskim (43 opinie)
- 2 Lechia dostała licencję, ale i karę (21 opinii)
- 3 Neptun gotowy już na derby. A ty? (30 opinii)
- 4 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (38 opinii)
- 5 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (6 opinii)
- 6 Żużel. Awans Kasprzaka i dwucyfrówki (97 opinii)
Lekarstwem jest gol
Arka Gdynia
1:0 Ława (79-wolny)
Sędziował Szydłowski (Kraków).
Widzów 2 tys.
PROKOM: Chamera - Wojnecki, Woroniecki, Kowalski Ż - Ława Ż (88 Ulanowski), Murawski (72 Ignaszewski), Sobieraj Ż, Piskuła Ż, Pudysiak - Dymkowski, Pilch (89 Jelonkowski). TRENER: Dragan.
MŁAWA: Wiśniewski - Rogoziński, Woźniczka, Brzozowski, Butryn Ż (83 Karpiński) - Lubasiński, Mikłowski Ż, Kalu, Wodniok (62 Nawrot) - Połoszczak, Rogalski. TRENER: Kurowski.
Pierwszy gol zdobyty przez Bartosza Ławę dla żółto-niebieskich barw był przedniej marki. Gdyński pomocnik ustawił piłkę 18 metrów od bramki bronionej przez Macieja Wiśniewskiego, byłego golkipera Arki. W tym właśnie miejscu faulowany był Marcin Ignaszewski. Ładnym, technicznym uderzeniem Ława przeniósł piłkę nad sześcioosobowym murem gospodarzy i zmieścił w "okienku" bramki Mławy. Bramkarz miejscowych stał jak zauroczony. - Klasycznie ściągnął pajęczynkę - zachwycał się golem Wiesław Kędzia, kierownik naszego zespołu. Jeśli jakością strzelonej bramki można było się chwalić, to zupełnie odmienne opinie wzbudzał stan murawy mławskiego MOSiR. - Wygrałem, więc powinienem powiedzieć, że boisko było świetne. A to nieprawda. To była jakaś grobla, warunki do były okropne - zauważył Mirosław Dragan, trener Arki. - To jest nie tylko nasza opinia. Wszyscy, którzy tu byli, to narzekali. Ale poradziliśmy sobie - dodaje Kędzia. Panaceum na nierówności terenu, a miejscami nawet małe okopy, było granie długą piłką, od czasu do czasu z pominięciem linii pomocy. Arkowcy walczyli bardzo twardo, co rusz wywołując alarm w szykach obronnych gospodarzy. Na bramkę Wiśniewskiego uderzali Krzysztof Piskuła i Robert Dymkowski. Najbliżej szczęścia i zdobycia pierwszej bramki w sezonie był w 12 minucie Grzegorz Pilch. Gdyński napastnik huknął z 10 metrów, jednak bramkarz z Mławy nie przestraszył się siły kopnięcia i pewnie sparował piłkę w bok. Niestety, ten sukces Arka okupiła stratą kolejnego zawodnika. W 72 minucie jeden z mławian w ferworze walki nadepnął na piętę Rafała Murawskiego. Pomocnik szarpnął nogą i.. skręcił staw kolanowy. Wiele wskazuje na to, że nie zobaczymy go w piątkowym meczu z Górnikiem Polkowice.
Po meczu cieszący się z wygranej trener Dragan odpierał zarzuty, że potrzebował aż meczu z osłabionym chorobą rywalem, by wygrać na wyjeździe. - To co, miałem lekarstwa Mławie wozić, by tylko nie stawiano mi takiego zarzutu? To znaczy, że w sobotę Bełchatów, też nie musiał się starać, by wygrać mecz w Mławie, bo ci chorzy nie mieli siły walczyć? To nieprawda. Tamten i ten, to były mecze walki. Gospodarze walczyli na tyle, na ile mogli - mówił Dragan. - Wygrana gości jest zasłużona. Byli bardziej wybiegani, zgrani, mieli większą siłę ognia. Nie zmienia to faktu, że wciąż nie możemy grać na sto procent - zauważył Marian Kurowski, szkoleniowiec drużyny gospodarzy.
Kluby sportowe
Opinie (4)
-
2004-09-29 08:14
do redaktora !
"Nasz redaktorek" jak zwykle szuka dziury w całym.
Wygrana jest, 3 punkty są, 4 miejsce w tabeli, i nic pajacu na to nie poradzisz !!!!!- 0 0
-
2004-09-29 09:58
Brawo KUPA!!!
- 0 0
-
2004-09-29 10:05
Bo reda. Gojtkowskiego...
... to chyba 'StachU' uczył pisać o sporcie hihihihihiiii
Aż dziwne, że tym razem kibiców nie próbował podpuszczać do rozróby.
Ale jaka gazeta, tacy dziennikarze i wyżej wierszóweczki nie podskoczysz...mawiają.- 0 0
-
2004-09-30 03:44
Kryst. jesteś żałosny....
"W 72 minucie jeden z mławian w ferworze walki nadepnął na piętę Rafała Murawskiego. Pomocnik szarpnął nogą i.. skręcił staw kolanowy." - czuję się dobrze i Twoja gadka nie zniechęci mnie do gry w piątek!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.