Znakomicie rozpoczęły walkę o Final Four Euroligi koszykarki
Lotosu VBW Clima. Gdynianki w pierwszym meczu zdeklasowały Pays D'Aix-en-Provance 79:49 (19:13, 22:12, 12:14, 26:10). Podopieczne Krzysztofa Koziorowicza do awansu do Final Four potrzebują jeszcze jednej wygranej. Pierwsza okazja już w piątek.
LOTOS: Powell 8, Bibrzycka 12, Wodopianowa 13, Melvin 16, Dydek 12 - Mizrachi, Pawlak 2, Troina 6, Sytniak 2, Cupryś 8.
Pays: Harrower 8, Wolnaja 3, Mandić 15, Lesdema 7, Kireta 8 - Obama 4, Villain, Lacroix 4.
Zanim zaczął się mecz, kibice obejrzeli mały show. Były m.in. prezentacje akcji gdynianek na telebimie.
Rzut sędziowski wygrała Małgorzata Dydek, ale zbiła piłkę do rąk rywalek. Pierwsze punkty zdobyła Nathalie Lesdema. Było to pierwsze i - jak się okazało - ostatnie prowadzenie drużyny gości. Krzysztof Koziorowicz wystawił piątkę z Natalią Wodopianową. To był strzał w dziesiątkę. Rosjanka zdobyła pierwsze punkty dla Lotosu i była najskuteczniejsza w ekipie gospodyń. Trafienie Dydek dało nam prowadzenie (4:2), które z akcji na akcję rosło. Drużyna gości tylko do 4 minuty stawiała opór. Potem, patrząc na to co działo się na parkiecie, można było się zastanawiać, jak Francuzkom udało się zdobyć w ubiegłym sezonie Puchar Europy FIBA? Ale to nie był nasz kłopot. Z przyjemnością patrzyliśmy na grę gospodyń. W 4 minucie było tylko 8:4, ale 360 sekund później - już 17:9. Podopieczne trenera Koziorowicza dominowały na deskach. Oprócz Wodopianowej bardzo dobrze grała Elaine Powell. Amerykanka była bohaterką najśmieszniejszej akcji meczu. Powell pobiegła do kontry, rzuciła do kosza i zaczęła wracać pod własną tablicę, przekonana, że piłka wpadła. Dopiero po okrzykach kibiców zorientowała się, że trafiła w obręcz. Zdążyła się cofnąć i tym razem trafiła. Rywalki złapały się za głowy.
Druga połowa rozpoczęła się od punktów Dydek. Bardzo dobrą zmianę dała Joanna Cupryś, która tuż po wejściu trafiła dwa razy za trzy. Dobrze na bronionej desce spisywała się
Tatiana Troina. Gorzej było w ataku. Po pięciu minutach drugiej kwarty przewaga gospodyń wynosiła już siedemnaście "oczek" (36:19). W ekipie francuskiej najlepiej spisywała się Lara Mandić, która w pierwszej połowie zdobyła 8 punktów. Pełne dwadzieścia minut zagrała Kristi Harrower, ale partnerki nie potrafiły wykorzystać podań australijskiej rozgrywającej. Głównym problemem Francuzek była słaba skuteczność w rzutach z dystansu. Gdynianki zaczęły grać pod publiczkę i nie dogrywały akcji do końca, oddając rzuty przed upływem 24 sekund. Mimo jej 10 punktów, nie do końca można było być zadowolonym z postawy Chasity Melvin. Amerykanka była często faulowana, ale trafiała tylko z co drugiego rzutu osobistego.
Trzecia kwarta to zdecydowanie najsłabsza część widowiska. Z obu stron było dużo błędów i niecelnych podań. W końcówce tej ćwiartki, w 28 min Francuzki doszły gdynianki na dwanaście "oczek" (51:39). Gdy zabrzmiała syrena oznajmiająca koniec tej części meczu, wszyscy odetchnęli z ulgą, że mają ją za sobą.
Cień nadziei na korzystny wynik goście mogli mieć na początku ostatniej kwarty. Po rzutach Mandić i Lesdemy przewaga Lotosu zmalała do 10 punktów (53:43). W tym momencie skończyły się emocje. Gdynianki zaczęły festiwal strzelecki. Rozpoczęła go Wodopianowa akcją 2 plus 1. Po chwili trafiła Troina. Pozostałe podopieczne trenera Koziorowicza nie chciały być gorsze i w 35 min było już 70:45 (po trafieniu Cupryś). Szkoleniowiec Lotosu mógł sobie pozwolić w końcówce na posłanie na parkiet zawodniczek rezerwowych.
Paulina Pawlak zdobyła ostatnie punkty dla gospodyń. Wynik meczu ustaliła Swietłana Wolnaja. Białorusinka zdobyła swoje jedyne punkty trafiając za trzy.
Przed drugim spotkaniem we Francji nasze koszykarki mają nad rywalkami przewagę psychiczną. Wygrana taką dużą liczbą punktów z pewnością musi Francuzki trochę podłamać. Gdynianki zwyciężyły, ale nie musiały się specjalnie wysilać. Łatwość z jaką nasze panie wygrały dobrze rokuje przed piątkowym meczem.
Lotos VBW Clima Gdynia - Pays D'Aix-en-Provence Basket 1327/45 rzuty za dwa punkty (celne/oddane) 19/55
6/16 rzuty za trzy punkty 3/12
7/12 rzuty wolne 2/3
14/32 zbiórki (atak/obrona) 8/13
20 asysty 11
9 faule 14
17 straty 10
6 przechwyty 7
3 bloki 3
Jest 0:1, a nie 49:79...
Abdou N'Diaye (trener Pays):
- Gospodynie zaskoczyły nas rytmem i agresywnością gry. Przez cały mecz w grze Lotosu nie było luki. Nie mogliśmy znaleźć recepty na rywali. Wygrały jak najbardziej zasłużenie. Na szczęście w rywalizacji jest 0:1, a nie 49:79. Na naszą słabszą postawę złożyło się kilka przyczyn. Moje zawodniczki odczuwały jeszcze trudy meczu w lidze francuskiej. Po dwóch dogrywkach pokonaliśmy Valenciennes. To spotkanie kosztowało nas dużo sił. Zmęczenie podróżą również mogło mieć wpływ na naszą postawę. Nie graliśmy tak jak zwykle. U siebie gramy o wiele lepiej. Mamy zamiar jeszcze tu powrócić.Krzysztof Koziorowicz (trener Lotosu):
- Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa. Cieszą mnie rozmiary, zdaję sobie jednak sprawę, że różnica punktów nie jest tu najważniejsza. Chętnie oddałbym dziesięć-piętnaście punktów w zamian za zwycięstwo 61:60 w drugim meczu. W dzisiejszym spotkaniu najbardziej cieszy mnie zachowanie koncentracji przez zespół. Mimo dużej przewagi drużyna cały czas grałą w pełni skoncentrowana.Joanna Cupryś (Lotos):
- Nie spodziewałam się, że będzie tak łatwo. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona rozmiarami naszego zwycięstwa. Stawiałam na wygraną różnicą około dziesięciu punktów. Nie pomyślałabym, że będzie to trzydzieści oczek. W rewanżu na pewno nie będzie łatwo. Na własnym parkiecie Francuzki będą o wiele groźniejsze. Jeśli stawiałam przed pierwszym meczem na nasze zwycięstwo różnicą 10 punktów, to teraz typuję, że wygramy pięcioma "oczkami".Nathalie Lesdema (Pays):
- Jestem zaszokowana tym, co się stało. Nie przypuszczałam, że tak się skończy ten mecz. Najbardziej jesteśmy zadowolone, że spotkanie się już skończyło. Po pierwszej połowie wiedziałyśmy, że nie mamy czego tu szukać, że gospodynie są poza naszym zasięgiem. Potem tylko czekałyśmy na ostatnią syrenę. Teraz chcemy o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Przed nami drugie starcie. Na razie jest 0:1, ale teraz będziemy grały u siebie.