- Dziewczyny myślą już o świętach. Jeszcze ten jeden mecz i ubieramy choinkę - mówi przed spotkaniem z Wisłą Can-Pack Kraków Joanna Cupryś, kapitan zespołu koszykarek
Lotosu VBW Climy. Mecz 10. kolejki Sharp Torell Basket Ligi rozpocznie się w Gdyni w sobotę o 14.00.
"Biała Gwiazda" ma w kolekcji 17 tytułów mistrzowskich i jest w tej klasyfikacji hegemonem. Najlepszy okres wiślackiego klubu związany jest z trenerem Ludwikiem Mięttą-Mikołajewiczem, który dziś jest prezesem klubu.
- Wisła była wtedy wielka. Przy nazwie klubu i nazwisku Miętta stawiano znak równości - mówi
Mieczysław Krawczyk, prezes zarządu Basketball Investments SSA.
- Myślę, że dziś w polskim baskecie spełniam taką samą funkcję jak pan Ludwik 30 lat temu - zaznacza szef gdyńskiego klubu.
- Gratuluję im pozyskania sponsora, stworzenia dobrego zespołu. No i niech ogrywają swą ciekawą młodzież, która później... trafi do Lotosu - żartuje "Krawiec".
Po pozyskaniu firmy Can-Pack, amerykańskiego producenta opakowań blaszanych, krakowianki nabrały apetytu na coś więcej niż tylko bujanie się w środku ligowej tabeli. Co prawda po 9 kolejkach zespół
Wojciecha Downara-Zapolskiego zajmuje dopiero szóste miejsce (cztery zwycięstwa, trzy porażki), jednak wygrana z PZU Polfą Pabianice w ostatniej kolejce 58:53 mówi wszystko o potencjale tej drużyny. Przeciwko pabianiczankom wspaniale zagrał duet środkowych
Ewelina Kobryń - Elina Stefanowska (zajmują drugie miejsce w klasyfikacji najlepiej zbierających PLKK, ze średnią 10,14 na mecz). Kobryń, która uważana jest za największy polski talent na pozycji centra, miała 16 punktów i 16 (!) zbiórek. Co ciekawe jeszcze cztery lata temu dziewczyna, która przed sezonem rwała się do poznańskiego Starego Browaru AZS, nie miała zielonego pojęcia o koszykówce.
- To jak gra daje nam olbrzymie powody do satysfakcji. Przyszła do nas przecież prosto z ulicy - wspomina
Jan Długosz, drugi szkoleniowiec Wisły. Znana nam doskonale z gry w Gdyni Elina Stefanowska (większość pamięta ją pod nazwiskiem Owczarenko) rzuciła Polfie 14 "oczek", miała też 10 zbiórek i 4 przechwyty.
- W Gdyni zawsze grało mi się dobrze. Z dawnego składu została już tylko Gosia Dydek, no i... prezes Krawczyk - mówi Lina, dodając, że mecz będzie okazją do odwiedzin mieszkania w Rumi i męża Ryszarda. Inną zawodniczką Wisły, która jeszcze nie tak dawno grała ku chwale gdyńskiego klubu, jest rozgrywająca
Beata Predehl. Co prawda, ostatnio miała skręcony staw skokowy, jednak na parkiecie hali GOSiR nie powinno jej zabraknąć.
Zabraknie natomiast dwóch wychowanek warszawskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego Polskiego Związku Koszykówki. Magdalena Rzeźnik w meczu ze swym dawnym zespołem zerwała więzadła kolana prawej nogi. Za kilka dni czeka ją operacja. Z kolei Magdalena Radwan ma problemy z nerkami. Nie wystąpi także Małgorzata Downar-Zapolska, małżonka coacha krakowskiego teamu, która przez wiele lat występowała z kapitańską opaską.
- Gosia dziewięć dni temu urodziła nam córeczkę, Julię. Mąż dał żonie zadanie taktyczne: wychować dziecko i spróbować się wyspać, bo Julia daje nam trochę w kość - żartuje szkoleniowiec.