Zawodniczki
Lotosu przed meczem z szacunkiem wypowiadały się o swoich przeciwniczkach. Nic dziwnego, wszak bilans spotkań między tymi zespołami i ich obecna pozycja w Eurolidze wskazywał, że to nasze południowe sąsiadki przystąpią do meczu w roli faworytek. Krzysztof Koziorowicz był jednak dobrej mysli i wiedział, że u siebie nasz team jest w stanie powalczyć z każdym. Niestety gdynianki okazały się zbyt gościnne i przegrały 69:77 (17:16, 17:12, 9:20, 26:29), co jest ich pierwszą porażką w tym roku na własnym parkiecie.
Spotkanie rozpoczęło się, jak już organizatorzy przyzwyczaili trójmiejskich kibiców, od iście hollywódzkiej oprawy. Prezentację zespołów przy zgaszonym świetle, taniec ze świeczkami i wjazd samochodu jednego ze sponsorów klubu dopełniło morze serpentyn, które posypały się na parkiet.
Gospodynie zaczęły dobrze. Pierwsze punkty to zasługa udanej akcji
Elaine Powell. Po chwili, po dwóch celnych rzutach wolnych
Agnieszki Bibrzyckiej prowadziliśmy 8:3. Trener Gambrinusa i jednocześnie reprezentacji Czech
Jan Bobrovski poddenerwowany grą swych podopiecznych zaczął kłótnię z sędziami. Ci oczywiście ani myśleli go słuchać. Na parkiecie toczyła się twarda walka o każdą piłkę. Czeszki przeważały wyraźnie pod tablicami i, choć statystyki tego nie oddają (po pierwszej połowie 21 zbiórek gdynianek i 20 rywalek), zawodniczki z Brna za łatwo zdobywały piłkę pod naszym koszem. Co ciekawe, w już w pierwszych dwóch kwartach opiekun gości dał pograć wszystkim swoim 10-ciu zawodniczkom. Potwierdził tym opinię, że to bardzo wyrównana drużyna. Do znamiennych zalicza się sytuacja z 18 minuty, kiedy to
Kovacova czterokrotnie (!) zbierała piłkę po własnym rzucie. Na szczęście żadna jej próba nie okazała się skuteczna. A gdzie nasza obrona?! W Lotosie dwoiła się i troiła
Małgorzata Dydek, jednak osaczona przez wysokie przeciwniczki nie była w stanie zebrać wszystkiego. Grająca po raz pierwszy w historii jako najskuteczniejsza zawodniczka Euroligi Bibrzycka, kryta na dodatek indywidualnie, obudziła się dopiero w drugiej kwarcie. Rychło w czas. To po jej dwóch "trójkach" gdynianki schodziły na przerwę prowadząc 34:28.
Tą niewielką, ale jednak, przewagę nasz zespół stracił w zaledwie 22 sekundy! Zawodniczki z Brna odjechały w trzeciej kwarcie, którą wygrały zdecydowanie 20:9. Gospodynie grały nierówno, a ich szarpane akcje nie przynosiły rezultatu. Jedynie dzięki Powell i
Melvin, które starały się mądrze rozgrywać piłkę, Lotos w 25 minucie doprowadził do stanu 41:42. Niestety w dalszej części meczu gospodynie grały coraz gorzej, niedokładniej i z większą nerwowością. Nie myliły się za to Czeszki, a zwłaszcza - uznana za MVP meczu - słowaczka
Zirkova. Jednak pomimo słabej gry gdynianki cały czas utrzymywały kontakt 3-4 punktów, a już w samej końcówce (na 63 sekundy do końca) przegrywały zaledwie 67:71.
Niestety 11-krotne mistrzynie swojego kraju i trzykrotne w ciągu ostatnich czterech lat uczestniczki Final Four okazały sie zbyt mocne. Nadkomplet publiczności w smutku opuszczał salę przy Olimpijskiej, a grobowa cisza kibiców starczy za cały komentarz.
LOTOS: Mizrachi 3, Powell 13 (5/8 za 2, 5 zbiórek, 6 strat), Bibrzycka 21 (6/11 za 2, 2/8 za 3, 5 strat), Melvin 18 (7/10 za 2, 10 zbiórek, 4 straty), Dydek 8 (2/6 za 2, 8 zbiórek, 10 strat, 5 bloków) - Pawlak 4, Troina 2, Wodopianowa, Cupryś.
GAMBRINUS: Hamzowa 15 (8/8 wolne, 5 przechwytów), Machova 6 (5 zbiórek, 3 asysty, 4/4 wolne), Vesela 4 (3 asysty), Vecerova 12 (5/11 za 2), Serenac 8 (4/10 za 2) - Uhrova, Zirkova, Kovacova, Viteckova 11 (5 zbiórek), Dos Santos4 (3 straty).
Statystyki zespołowe
Lotos - Gambrinus.Punkty za 2 (trafione/oddane): 23/45 - 21/52, za 3: 3/15 - 6/20, wolne: 14/20 - 17/20, zbiórki (atak/obrona): 10/29 - 11/23, asysty: 10 - 15, faule: 23 - 20, straty: 28 - 18, przechwyty: 10 - 17, bloki: 5-3.
Wypowiedzi po meczuKrzysztof Koziorowicz: - Wygrał zespół lepszy. My oddaliśmy za dużo piłek praktycznie za darmo. To nie jest przypadek, bo te straty były bezkresne. Nie nauczę tak doświadczonych zawodniczek, żeby ich nie popełniały.Agnieszka Bibrzycka: - Nie można wygrać meczu z 28 stratami na koncie. Byłoby to wręcz niewyobrażalne. Robiłam co mogłam. Starałam się rzucać, trafiać i ciągnąc wynik, ale na straty całego zespołu nie mogłam poradzić.Milan Vezerka (II trener Gambrinusa): - To był dla nas bardzo ciężki mecz, bo ni zagraliśmy tak jak powinniśmy. O zwycięstwie zadecydowała obrona, pewność siebie i wykorzystanie szkolnych błędów Lotosu.Zuzana Zirkova (MVP meczu): - Wyczułyśmy słabość Lotosu na początku II kwarty. Starałyśmy się wykorzystawać błędy naszych przeciwniczek. Jesetm zdziwiona tak dużą liczbą strat Lotosu, ale to nie mój problem. Nagroda MVP meczu cieszy, ale wygrał cały zespół. Jestem zawodowcem i robię to, co do mnie należy.Ivana vecerova: - Mecz był walką, ale ja otrzymywałam pomoc od koleżanek, a Dydek była w niej osamotniona. Gdynianki za dużo grały jeden na jeden i aż prosiło się, żeby to wykorzystać.