Trzy tygodnie mijają od czasu, kiedy
Monika Veselovski rozegrała ostatni mecz w
Lotosie Gdynia. Po euroligowym spotkaniu z Vojvodiną Nowy Sad serbska koszykarka otrzymała od władz klubu świąteczny prezent w postaci dłuższego urlopu. Skrzydłowa wróciła do Polski chora.
- Przykro mi, że tak odwdzięczyłam się za urlop, ale to nie moja wina. Chciałam grać w Namur. Gorączka mnie zmogła - mówi zawodniczka.
- Co ci się stało?
- Nie mam pojęcia. Jeszcze przedwczoraj byłam na dwóch treningach, czułam się dobrze. Rano wstałam z łóżka i... mnie ścięło. To chyba grypa. Biorę leki, dostałam nawet zastrzyki.
- Kiedy będziesz mogła wrócić do treningów i gry?
- Mam nadzieję, że jak najszybciej i... (Monikę złapał atak kaszlu). Mam nadzieję, że w piątek stanę na nogi, a w sobotę pojadę do Krakowa na mecz z Wisłą. W niedzielę chcę już agrać.
- Z Dexią Lotos zagra osłabiony brakiem ciebie i Elaine Powell. To będzie niesamowicie trudny mecz.
- Nawet gdybyśmy zagrały w pełnym składzie, to też byłby trudny mecz, bo Dexia na swoim boisku jest bardzo groźnym zespołem. Ale jestem optymistką. Wierzę w nasz sukces.
- Czy Paulinie Pawlak uda się zastąpić Elaine Powell?
- Paulina jest młodą, grającą bez kompleksów zawodniczką. Jeśli uniknie dużych błędów, nie będzie stremowana, to powinna dobrze wypaść. Szczególnie w obronie, gdzie gra rewelacyjnie.