• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie każdy młody tak ma

star.
6 maja 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 

Arka Gdynia

Rozmowa z Radosławem Bartoszewiczem, piłkarzem Arki

- Skąd pochodzisz?
- Z Dzierzgonia. To obok Sztumu. Stamtąd są Rafał Kaczmarczyk, piłkarz Groclinu oraz Krzysio Kowalik, który występował w drugiej Bundeslidze. Nie zdążyłem ich poznać, ale chcę podążyć ich śladem. Zacząłem od młodzików, bodaj w czwartej klasie podstawówki, do treningów w Powiślu namówił mnie nauczyciel wuefu z sąsiedniej szkoły, Piotr Kluska, mój pierwszy trener. Wypatrzył mnie na jakimś turnieju. Przez rok grałem z juniorami Polonii Elbląg, a jeszcze jako junior debiutowałem w czwartoligowym Powiślu. To chyba wszystko. Całą rodzinę zostawiłem w Dzierzgoniu, ale mama - jak wcześniej do Sztumu - przyjeżdża do Gdyni na każdy mecz.
- Rodzina sportowa?
- Starszy brat był bramkarzem w unihoku, i robił to z powodzeniem. Ocierał się o reprezentację Polski. Z czasem jednak postawił na pracę.
- Jako nastolatek mogłeś trafić do Bałtyku.
- Trener Gierszewski widział mnie w swojej drużynie juniorów, aspirującej do tytułu mistrza Polski, co było dla mnie bardzo kuszące. Myślałem o tym, mimo, że nie grałbym w seniorach. Koniec końców, kluby nie doszły do porozumienia. By trafić do Gdyni, musiałem poczekać dwa lata. Spędziłem je w Dzierzgoniu, Tczewie oraz Sztumie, gdzie zyskałem najwięcej.
- Co masz na myśli?
- To było pół roku solidnej pracy nad sobą. Trenowałem nie tylko z drużyną, również indywidualnie. Nad każdym elementem. Tam złapałem drugi oddech, odzyskałem zapał.
- Pewnie myślałeś, że momentem przełomowym będzie transfer do trzecioligowej Unii w lipcu 2002...
- W Tczewie zebrałem doświadczenia, tyle że dużo tam nie pograłem. Nie, nie mam żalu do pana Jastrzębowskiego, że zwlekał z szansą dla mnie, chociaż podejrzewam, że po czasie ugryzł się w język. W końcu nie tak dawno próbował ściągnąć mnie do Lechii.
- Przybyłeś do Arki w styczniu, najpierw na okres próbny.
- Na łamach prasy trener Mandrysz postawił sprawę jasno - że potrzebuje zawodników, którzy wiosną będą grali, a nie przygotowywali się do tego. Sprostać takim wymaganiom to było wyzwanie, któremu towarzyszyła niepewność. Czy gdynianie dogadają się z Olimpią, czy moja praca tutaj zaowocuje miejscem w kadrze drugoligowca... Udało się, choć na razie jestem w Arce do czerwca. Chciałbym być dłużej. Powrót do poprzedniego klubu, czy gdzie indziej, do niższej ligi, to byłaby porażka. Cofać się jest najgorzej. Skoro zacząłem, muszę kontynuować...
- I tak doświadczasz czegoś, o czym wielu rówieśników z Gdyni i Trójmiasta może pomarzyć.
- Czuję to. Nigdy nie miałem tak zwanego nazwiska, nie byłem gwiazdą, ba, nawet nie grałem w lidze Pomorze, nie miałem szans na medale, nie otrzymałem powołania do kadr młodzieżowych. Kto wie, może moi bardziej znani rówieśnicy zachłystywali się pierwszymi sukcesami.
W porównaniu z innymi chłopakami jestem świeżynka. I przez to może bardziej łasy na tytuły i pochwały. Ale takich jak ja jest więcej, na przykład Marcin Chmielewski ze Sztumu, świetny napastnik. Przed laty połowa klubów ekstraklasy pozyskiwała piłkarzy z naszego regionu. Nagle porobiło się tak, że do nas zaczęli napływać gracze z daleka. Zapomniano o miejscowych. Moim zdaniem, oni są często najlepsi.
- Zdążyłeś cztery razy zagrać w podstawowym składzie, masz na koncie gola i dwie asysty. Wszyscy byli zdziwieni, gdy w meczu z Polarem podszedłeś do rzutu karnego.
- Wszedłem wtedy na boisko za kontuzjowanego Rafała Murawskiego. Już wcześniej, gdy graliśmy w Białymstoku, byłem w gronie wytypowanych do "jedenastki". We Wrocławiu wprawdzie od razu wziąłem piłkę po zagraniu rywala ręką, jednak tylko z myślą o tym, że przekaże ją koledze. A trener krzyczał z ławki: "Radek, strzelaj!" Dlaczego nie - pomyślałem. Trzeba wykorzystywać takie okazje. Zmyliłem bramkarza. Mam w tym wprawę. W każdym klubie wykonywałem karne. Chociaż wolałbym zdobywać gole z gry i asystować przy trafieniach partnerów.
- Jak w poniedziałek z Pogonią?
- W tamtej sytuacji nie myślałem o zagrywaniu piłki do Roberta Dymkowskiego. Z mojej perspektywy nie było to możliwe, obok biegł obrońca. Strzelałem więc, celowałem w długi róg. Wyparło odbił piłkę, ale szczęście było przy nas. Futbolówka padła łupem "Dymka".
- Z jakim celem wchodziłeś na boisko?
- Jeśli trener decyduje się mnie wstawić, sens zmiany jest jeden - ofensywny. Mam coś skonstruować w przodzie. Oczywiście, wolę grać od pierwszej minuty. Rezerwowemu trudno wejść w rytm meczu, często ważne są pierwsze zagrania. Jeśli są nieudane, to klops.
- Z czwartej ligi przeskoczyłeś do drugiej. Jakie wrażenia?
- Często niezapomniane. Zaczęły się od emocji podczas turnieju halowego w Poznaniu. W życiu nie grałem przed trzema tysiącami kibiców. Potem debiut w Lubinie i tłumy na Cracovii. Do tej pory największym wydarzeniem był dla mnie mecz Lechia - Olimpia... W sensie sportowym nie mam powodów, aby padać przed którymś z rywali na kolana. Takie gwiazdy jak Moskalewicz, Wyparło czy Batata oglądałem dotąd tylko w telewizji, chyba nawet miałem plakaty z ich drużynami. Jednak w Gdyni żaden z nich nie pokazał nic wielkiego. Zaimponował mi styl gry Cracovii, umiejętność prowadzenia akcji. Niezłą szkołę dał nam Bełchatów, aczkolwiek wydaje mi się, że na wysokiej porażce zaważył fakt, iż zagraliśmy tam tak jakoś bez jaj. W tamtym momencie świadomość bliskiej gry z liderem nie była zbyt miła. Wszyscy cieszymy się, iż tak szybko nastąpiła rehabilitacja.
- Jesteś najmłodszy w Arce.
- I staram się wywiązywać z tej roli.
- Co to znaczy?
- Dobrze wiem, iż zbieranie piłek po treningu to mój obowiązek. Tak jest w każdej drużynie i z każdym młodym. Nie pozwoliłbym koledze na dźwiganie czegokolwiek.
- Jak ci się żyje w wielkim mieście?
- Bardzo fajnie, dzielę mieszkanie z Andrzejem Bednarzem w bloku nieopodal hotelu "Nadmorski". Do Dzierzgonia mam tylko 150 kilometrów. W Gdyni jest tym sympatyczniej, im cieplej. Teraz całe Trójmiasto żyje, dużo się dzieje. Mam też blisko uczelnię.
- No, właśnie, uczysz się w Gdańsku, ale ponoć nie na trenera.
- Wyłącznie z tego powodu, że na moim roku było za mało chętnych na trenerkę. Ale ja to kiedyś nadrobię. Kończę czwarty semestr na zaocznych studiach nauczycielskich. Równocześnie robię prawo jazdo.
- Auto już czeka?
- Nie, i w najbliższym czasie raczej nie będzie.
- Jesteś kawalerem...
- Tak i na razie nie mam dziewczyny.
- Ponoć gotujesz.
- Całkiem niezły ze mnie kucharz (śmiech). Obiad złożony z ziemniaków i kotlet to dla mnie żaden kłopot. Najbardziej przepadam za spaghetti.
Głos Wybrzeżastar.

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie

Typuj wyniki Mistrzostw Europy w Niemczech!

Najbliższy mecz Arki

Stal Rzeszów
22 lipca 2024, godz. 19:00
25% Stal Rzeszów
22% REMIS
53% Arka Gdynia

Tabela

Piłka nożna - Betclic I liga
Drużyny M Z R P Bilans Pkt.
1 Odra Opole 0 0 0 0 0:0 0
2 Pogoń Siedlce 0 0 0 0 0:0 0
3 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0 0 0 0 0:0 0
4 Wisła Płock 0 0 0 0 0:0 0
5 GKS Tychy 0 0 0 0 0:0 0
6 Stal Stalowa Wola 0 0 0 0 0:0 0
7 Stal Rzeszów 0 0 0 0 0:0 0
8 ŁKS Łódź 0 0 0 0 0:0 0
9 Polonia Warszawa 0 0 0 0 0:0 0
10 Znicz Pruszków 0 0 0 0 0:0 0
11 Wisła Kraków 0 0 0 0 0:0 0
12 Arka Gdynia 0 0 0 0 0:0 0
13 Górnik Łęczna 0 0 0 0 0:0 0
14 Miedź Legnica 0 0 0 0 0:0 0
15 Kotwica Kołobrzeg 0 0 0 0 0:0 0
16 Warta Poznań 0 0 0 0 0:0 0
17 Chrobry Głogów 0 0 0 0 0:0 0
18 Ruch Chorzów 0 0 0 0 0:0 0

Ostatnie wyniki Arki

76% ARKA Gdynia
8% REMIS
16% Motor Lublin
69% ARKA Gdynia
9% REMIS
22% Odra Opole

Relacje LIVE

Najczęściej czytane