- 1 Arka: remis, kontuzja, czerwona kartka (123 opinie) LIVE!
- 2 Lechia musi wygrać i poczekać na awans (68 opinii) LIVE!
- 3 Wybrzeże - Polonia. Nowe otwarcie (97 opinii) LIVE!
- 4 Festiwal trójek Trefla w play-off (9 opinii) LIVE!
- 5 Karatecy na medale MP (6 opinii)
- 6 Ogniwo walczy o finał, Lechia pomoże? (2 opinie)
Piłka kulana z "Misiem"
We wrześniu Wojciechowski skończy 31 lat. Dopiero 31. W kwiecie wieku, po klapie w Radomsku (baraż ze Szczakowianką w maju 2002), porzucił zawodowy futbol. Jeszcze jesienią 2001 grał w Aarau, a wcześniejszy sezon 2000/01 - to tak niedawno! - kończył jako członek kadry Bayernu, mimo że nie zagrał ani razu. W pierwszej połowie 2000 r. cieszył się tytułem mistrza Niemiec i krajowym pucharem! Zaliczył występ w Champions League.
W sobotę wrócił. Jego come back sam w sobie był wydarzeniem. Powtórny debiut w biało-zielonych barwach - a żegnał się z nimi 16 czerwca '93 (1:2 z Bałtykiem w Gdyni) - marginalizował jego wartość sportową, formę, fakt, że jego treningi z zespołem można by policzyć na palcach jednej ręki, a więc również szalenie istotne w tej dyscyplinie porozumienie z kolegami. Dwudniowy - od czwartku do soboty - wypad lechistów do Sobieszewa nie mógł zastąpić wspólnej pracy i potu wylanego podczas ćwiczeń. Występ był ryzykiem Wojciechowskiego i ryzykiem Marcina Kaczmarka, który podczas rozgrzewki naciągnął mięsień i musiał wykreślić się z "jedenastki". "Misiu" został sam.
- Sławek będzie operował za napastnikami i będzie wyłączony z gry defensywnej - mówił młody trener o zadaniach dla przyjaciela. - Liczymy na stałe fragmenty w jego wykonaniu, aczkolwiek chcemy tak organizować grę, by nie oczekiwać od Sławka zbyt wiele.
Marek Szutowicz, który pierwotnie miał pełnić rolę dyrygenta zza linii bocznej (sam wróci do gry dopiero w sierpniu), uzupełnił: "Jeśli wynik będzie korzystny, Sławek zejdzie szybciej, w innym przypadku zagra do końca. Ale on sam będzie najlepiej wiedział, czy da radę."
Wojciechowski, zlany potem po intensywnej rozgrzewce, był skupiony niepodobny do siebie siedzącego dotąd na trybunach, luźnego, uśmiechniętego. Uciekł przed choćby zdaniem komentarza.
Na widowni ponad 2000 osób, większość na tonącej w słońcu otwartej trybunie. Było zadziwiające, że mało kto zwracał uwagę na bohatera tej gry. Nie było ani zachęty, ani dezaprobaty. Górę brało ogólne rozczarowanie.
Tyle tytułem wstępu. Czas na show.
Obserwowaliśmy "numer 19" przez bite 90 minut. Jedyny Polak w historii Bayernu zawsze będzie wzbudzał uwagę mediów. Od niego zaczęła się gra - lewą nogą chciał posłać piłkę na prawą flankę, do sunącego wzdłuż linii Janusza Melaniuka. Stary numer. Nie wyszło to podanie. Ale w 3 min - dając znak ręką w przeciwną stroną - zagrał na 50 metrów, ponownie do Melaniuka. Prawy pomocnik zdążył odegrać piłkę w polu karnym, lecz po chwili znowu ją miał przy nodze. W narożniku "16" sfaulował go Damian Lademan. Wojciechowski ani myślał podchodzić do wapna. Zresztą przez cały mecz był zbyt daleko od pola karnego połchowian, nie próbował wykorzystać w tłoku swego talentu i doświadczenia.
6 minuta - atakują goście. "Misiu" pozwolił uciec Tomaszowi Untonowi, który doszedł do "główki". Starzy kumple. W wolnych chwilach, np. w 21 min, gdy na murawie leżał Dominik Czajka (kontuzja wykluczyła go z gry), wymieniali uwagi stojąc w środkowym kole. Przed laty obaj słynęli ze świetnych uderzeń i finezji w lewej nodze. Byli idolami Gdańska i gwiazdami plebiscytów "Głosu".
W 7 min Wojciechowski sfaulował rywala z obawy przed kontrą. Za podobne, tyle że bardziej ostre przewinienie, w 69 min, zobaczył żółty kartonik. To były faule z rozsądku. Zresztą nasz bohater nie nadużywał wślizgu. W 26 min odnotowaliśmy jedyny udany.
Próbował wpłynąć na grę zespołu, w 13 min krzyknął: "Spokojnie, spokojnie, piłka chodzi". Szkopuł w tym, że sam zbyt rzadko miał futbolówkę przy sobie, bodaj raz - w 17 min - porwał się na drybling między dwoma rywalami, ale został zablokowany. Przy tym - kilkoma podaniami krótkimi i nie w tempo - akceptował największą w tej chwili wadę lechistów. Gdańszczanie komunikują się dosłownie kulając piłkę. W tempie spaceru żaden przeciwnik nie da się zaskoczyć. Aż do 33 min czekaliśmy na błysk. Wojciechowski cofnął się, zabrał piłkę i natychmiast puścił passa na pół boiska. To wystarczało na obrońców Kaszub. Melaniuk uciekł skrzydłem, ale wywalczył tylko rzut rożny. To był drugi korner dla miejscowych. Znowu z prawej strony, więc na lewą nogę eksbawarczyka. W sezonie 1996/97, w barwach Katowic, zdobył aż trzy gole bezpośrednio z rogów. Być może wiedza o tym tak mocno paraliżowała Wiesława Ferrę. Golkiper puszczał piłkę, ale bez konsekwencji. Cztery rożne bite raczej na bliższy słupek nie były najlepsze.
Jednak pierwszy raz Ferra zadrżał w 18 min. Marcin Pliński, teoretycznie jego "plaster", sfaulował mistrza rzutów wolnych 25 m na wprost od bramki. Dywersant czy co? Od połowy lat 90. ekstraklasa nie widziała takiego specjalisty. W ciągu dwóch sezonów w GKS aż 9 z 19 goli załadował z wolnych. Wtedy właśnie przebił się do reprezentacji i zaliczył cztery występy w meczach towarzyskich u Piechniczka i Wójcika (1997).
Uderzył niezbyt mocno, ale czysto. Trafił jednak w głowę jednego z zawodników tworzących mur. To była jedyna taka okazja.
W 38 min "Misiu" podpiera się na kolanach. To zmęczenie. Odwraca się i daje znak chyba dla trenera: "Jest w porządku". Nie było, w 44 min ledwo odbił się od trawy skacząc do główki. W tym momencie miał już świadomość, że pozwolił gościom wyrównać. Po lewej stronie piłkę dostał Lademan. Wojciechowski miał najbliżej, więc doskoczył do tego szczuplutkiego napastnika. Jednak tylko go straszył. Jeden zwód, druga zmyłka, Damian schodził do środka, zrobił kilka kroków, szukał prawej nogi. "Wojciech" nic. Lademan strzelił. Z 25 m w samo "okienko". Prawdopodobnie nigdy więcej tego nie powtórzy.
Druga połowa to dramat Lechii, nie tylko dlatego, że było już jasne, że Wojciechowski jej nie pomoże. Przynajmniej w tym dniu. Ktoś z "młyna" rzucił przez megafon: "Panowie, weźcie się do roboty, Gedania prowadzi już 3:0". To nie zmobilizowało drużyny, tylko ją obezwładniło. A dobiła chyba informacja spikera, który w 85 min ogłosił, że jest sponsor, który da 200 zł dla zdobywcy zwycięskiej bramki. Więcej było w tym obrazy niż zachęty (może "sponsor" da tę kasę na dobrą piłkę?). W 55 min zdenerwowany Wojciechowski starł się słownie z arbitrem, w 59 min podaniem na odczepnego popsuł okazję do kontry, w 70., po błędzie Ferry, silnie uderzył z woleja z ponad 20 m, ale tylko obił klejnoty Jacka Kaszubowskiego. W 87., zamiast mocno, delikatnie wrzucił piłkę w pole karne. Tak się nie gra nawet w IV lidze.
30. KOLEJKA.
Powiśle Dzierzgoń - Gedania 0:5 (0:3); Hartman (5, 34, 47), Hering (23), A. Borowski (56).
Lechia Gdańsk - Kaszuby Połchowo 1:1 (1:1); Kalkowski (3-karny) - D. Lademan (41).
Pogoń Lębork - Orkan Rumia 1:1 (1:0); Skwiot (11-samobójcza) - P. Mitrosz (76-wolny).
Sparta Sycewice - Olimpia Sztum 0:2 (0:1); Mazurek (20), Pajdzik (65).
Cartusia - Wisła Tczew 2:1 (1:0); Fortuniak (16), Małecki (57) - Herold (80).
KP Sopot - Bałtyk Gdynia 0:1 (0:0); Rosiński (83-wolny).
Gryf '95 Słupsk - Wierzyca Starogard Gdański 2:3 (1:1); Mazgis (8), Porzega (88) - Armatowski (40), Czaplewski (47), Lorenz (81).
Wybrzeże Objazda - Chojniczanka 0:2;
AWANSEM: Orlęta Reda - Pomezania Malbork 5:1 (2:1).
Kluby sportowe
Opinie (26)
-
2004-05-30 22:57
Następny?
Panowie podobno Tomek Korynt chce pomóc!!!
- 0 0
-
2004-05-31 01:42
haha
Ha ha .Czas na show? Totalna bieda
- 0 0
-
2004-05-31 05:39
pytanko
O co chodzi gdy mecz jest rozegrany AWANSEM?
- 0 0
-
2004-05-31 06:00
to znaczy, ze nie Lechia ani Gedania, a wlasnie Reda awansowala do III ligi...
- 0 0
-
2004-05-31 09:23
wojciech pokaze na co go stac!!!!!!!
po 2 latach przerwy i tak bylo niezle lewa nozka chodzila tylko poprawic kondycje!sam wojciech nie wygra meczu!!
- 0 0
-
2004-05-31 09:27
paranoja
liga angielska i hiszpanska juz skonczyła rozgrywki podobno owen i ronaldo sa gotowi pomoc podaje telefon do menagera 997
- 0 0
-
2004-05-31 09:33
Pokory panowie i za rok macie awns!!!!!! A kibice zastanowcie sie czego chcecie, narazie jestescie narbajdziej glupawymi kibicami w polsce , wielu durni co przeszkadzaja swojemu klubowi !!!!beznadzieja
- 0 0
-
2004-05-31 09:46
Wojciech
i znowu sprawdza się potwiedzenie że w polsce na piłce znają się wszyscy.Sam Wojciech meczu nie pociągnie , gdzie jest reszta drużyny (młodzieżowcy) ale to nie ich wina że za Jastrzębia była plaża.Widziałem kilka jednostek trenongowyg za kadencji pana Jurka uwiezcie to nie Trapatoni.Widać było że ,,misiu'' miał ochote do grania tylko jakoś napastnicy nadawali na innych falach
- 0 0
-
2004-05-31 10:06
po co
Sławek po co Ci to było dałeś się wpuscic w kanał
- 0 0
-
2004-05-31 10:47
Lechia Gdańsk
I juz tradycjnie jak to bywa w gdańskiej lechii, wszystko spierdziela dzialacze. Po jakiego kija zwalniali Jastrzebowskiego????????????? Kiedys z takimi asami jak Giruc Wojciechowski Pawluszek tez mielismy awasnowac a skonczylo sie na obietnicach. Wierze w LEchie ale w tym roku nie da juz rady awansowac. Szkoda bo zapotrzebowanie na pilke w Gdańsku jest ogromne!! A moze jednak sie myle...
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.