• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pokazał "wała" Sowietom. Zobacz film "Po złoto. Historia Władysława Kozakiewicza"

Tomasz Zacharczuk
31 lipca 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

Energa Bałtyk Gdynia

W annałach światowego sportu zapisał się nie tylko rekordowym skokiem, ale i słynnym gestem "pozdrawiającym" 50 tysięcy Rosjan na stadionie w Moskwie. Podczas tyczkarskiej kariery zmagał się z nieustępliwymi rywalami, pechowymi kontuzjami i działaczami chcącymi okiełznać jego nieposkromiony charakter. Wyboista droga na olimpijski szczyt, która rozpoczęła się od treningów w gdyńskim Bałtyku, w przypadku Władysława Kozakiewicza obfitowała w szalone wzloty i bolesne upadki. O fenomenie "Kozaka" opowiada dokument "Po złoto", który można już obejrzeć w trójmiejskich kinach studyjnych.



Pięcioro mistrzów olimpijskich z trójmiejskich klubów. Kto poza Władysławem Kozakiewiczem?



Czas olimpijskich zmagań w Tokio sprzyja sportowym wspomnieniom, a do tych najtrwalszych w pamięci polskiego kibica zalicza się widok triumfującego na radzieckim stadionie Władysława Kozakiewicza. Osiągnięty przez tyczkarza wynik był imponujący, sukces niepodważalny, a wykonany po rekordowym skoku gest - wymowny i wręcz symboliczny. Szczególnie w okresie rodzącej się na Wybrzeżu "Solidarności" i coraz większej niechęci polskiego społeczeństwa do proradzieckich władz. Pokazanie "wała" kilkudziesięciu tysiącom buczących kibiców przede wszystkim było jednak osobistym manifestem człowieka, który nigdy nie uznawał półśrodków i musiał sporo poświęcić, by wskoczyć na najwyższy stopień podium.

W swoim dokumentalnym filmie Ksawery Szczepanik przede wszystkim skupia się na drodze Kozakiewicza do złotego medalu podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Dokumentalista pokazuje też, jaką cenę za sukces musiał zapłacić bohater filmu i jak gorzki epilog miała kariera jednego z najlepszych polskich lekkoatletów. W swoim dokumentalnym filmie Ksawery Szczepanik przede wszystkim skupia się na drodze Kozakiewicza do złotego medalu podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Dokumentalista pokazuje też, jaką cenę za sukces musiał zapłacić bohater filmu i jak gorzki epilog miała kariera jednego z najlepszych polskich lekkoatletów.

Trójmiejska rozgrzewka



Wydarzenia z Igrzysk Olimpijskich w 1980 roku stanowią oczywiście punkt kulminacyjny dokumentalnej opowieści, ale sekwencję słynnego skoku widzimy już w scenie otwierającej film. To właściwie jedyny moment, w którym reżyser Ksawery Szczepanik przełamuje chronologiczny porządek opowieści rozpoczynającej się w Gdyni. To właśnie tutaj wraz z rodziną w połowie lat 50. trafił Władysław Kozakiewicz i to w tutejszym Bałtyku po raz pierwszy chwycił za tyczkę za namową brata, Edwarda. Trójmiejski klimat podsycają kadry Gdyni sprzed pół wieku i wspomnienia osób ściśle związanych z lokalnym sportem - Mariana Kolasy i nieżyjącego już Stanisława Głowackiego.

Trójmiejskie wątki powracają jeszcze w dalszej części filmu. Dowiadujemy się, w jakich okolicznościach Kozakiewicz wybudował w Redłowie dom po sukcesie na igrzyskach i jaką rolę w przygotowaniach do moskiewskiego startu odegrał gdański homeopata i naturoterapeuta, Mieczysław Wiktor. W tle przewijają się także "solidarnościowe" kadry ze Stoczni Gdańskiej. Autorzy dokumentu barwną opowieść sklejają jednak przede wszystkim z wielu, zapewne niepublikowanych wcześniej szerokiej publiczności, materiałów sportowych zaczerpniętych nie tylko z polskich, ale i rosyjskich, niemieckich oraz francuskich źródeł. Ksawery Szczepanik wykonał naprawdę świetną pracę przy doborze archiwalnych zdjęć. Nie tylko tych ze stadionowych aren, ale także z sal treningowych.

"Po złoto" to prawie godzinna opowieść o sportowej karierze najbardziej utytułowanego polskiego tyczkarza, którą twórcy filmu "pozszywali" z wielu interesujących materiałów wideo. Uzupełnieniem tych obrazów są wypowiedzi samego Kozakiewicza, jego byłych klubowych kolegów, przyjaciół i sportowych publicystów. "Po złoto" to prawie godzinna opowieść o sportowej karierze najbardziej utytułowanego polskiego tyczkarza, którą twórcy filmu "pozszywali" z wielu interesujących materiałów wideo. Uzupełnieniem tych obrazów są wypowiedzi samego Kozakiewicza, jego byłych klubowych kolegów, przyjaciół i sportowych publicystów.

Ten "Kozak" tak ma



Wykorzystane w filmie nagrania pozwalają widzowi dostrzec coś, czego nie widać na pierwszy rzut oka na lekkoatletycznej arenie, piłkarskim boisku czy siatkarskim parkiecie. Ogrom wyrzeczeń, masę potwornego wysiłku i skalę poświęceń, które należy włożyć w końcowy sukces. Nieważne, czy ma on złotą, srebrną czy brązową barwę. W przypadku Kozakiewicza zawsze liczył się tylko najcenniejszy kruszec, choć na drodze do olimpijskiego krążka pojawiały się pechowe kontuzje - jak ta z Montrealu - lub apodyktyczni działacze, którym przeszkadzała marka butów "Kozaka" czy jego wrodzona szczerość granicząca nieraz z bezczelnością. Szczepanikowi wszystkie te niuanse udało się zgrabnie wkomponować w sportową biografię słynnego tyczkarza.

Niespełna godzinną opowieść ogląda się z zaciekawieniem i bez efektu znużenia, a główna w tym zasługa samego Władysława Kozakiewicza. Jego refleksje, wspomnienia i anegdoty stanowią znakomite narracyjne tło archiwalnych kadrów i sportowych relacji. I choć w dokumencie pojawiają się wybitni publicyści czy sportowcy jak Maciej Petruczenko z "Przeglądu Sportowego" czy Jacek Wszoła, prywatnie przyjaciel Kozakiewicza, to jednak charyzma i pasja głównego bohatera skupiają największą uwagę widza. Szczególnie w momentach, gdy drgającym od wzruszenia głosem opowiada o nieudanym starcie na igrzyskach w Montrealu lub z wyraźną goryczą wspomina odstawienie go na boczne tory po olimpijskim sukcesie w Moskwie.

Emocjonalne zaangażowanie Kozakiewicza wielokrotnie udziela się widzowi, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre wątki, również te pozasportowe, można było zdecydowanie lepiej rozwinąć i położyć na nie większy akcent. Twórcy "Po złoto" kilka razy jedynie prześlizgują się po faktach, a samemu Szczepanikowi czasami brakuje tej nachalnej dociekliwości charakterystycznej dla sprawnego dokumentalisty. Pod względem filmowej formy mamy do czynienia z klasycznym kinem dokumentalnym. Bez realizacyjnych fajerwerków i wychylenia się poza schematy. To bardziej format sprofilowany pod telewizyjną ramówkę aniżeli kinową dystrybucję.

Główną zaletą filmu jest świetny dobór archiwalnych materiałów. Nie tylko ze stadionowych aren, ale także z treningowych sal, w których często obserwujemy morderczy wysiłek, jaki sportowiec musi na co dzień wkładać, by spełniać marzenia i osiągać sukcesy. Główną zaletą filmu jest świetny dobór archiwalnych materiałów. Nie tylko ze stadionowych aren, ale także z treningowych sal, w których często obserwujemy morderczy wysiłek, jaki sportowiec musi na co dzień wkładać, by spełniać marzenia i osiągać sukcesy.

Brawa, których nie było, niech zabrzmią teraz



Nie zmienia to jednak faktu, że dokumentalną opowieść o Władysławie Kozakiewiczu należy potraktować jako podstawowe kompendium wiedzy na temat sportowej kariery tego charyzmatycznego i wybitnego sportowca. Pomimo realizacyjnych i scenariuszowych uproszczeń "Po złoto" serwuje widzowi czyste emocje, a kilkukrotnie pozostawia pole do namysłu i interpretacji. A to właśnie jedna z podstawowych funkcji rzetelnego kina dokumentalnego. Dlatego twórcom filmu zamiast "gestu Kozakiewicza" należy się medal, choć niekoniecznie w złotym odcieniu.

Bardzo łatwo w dzisiejszych czasach nakręcić i wypromować film o Robercie Lewandowskim czy Idze Świątek. Znacznie trudniej jest odświeżyć historię sprzed kilkudziesięciu lat i na nowo nasączyć ją emocjami. Do tego stopnia, że choć doskonale znamy finał olimpijskiego konkursu z 1980 roku, to nadal zaciskamy kciuki, by nasz bohater nie strącił poprzeczki na wysokości 5,78 m. Za to twórcom filmu i samemu Kozakiewiczowi należą się brawa. Brawa, które zamiast gwizdów powinien usłyszeć każdy sportowiec sięgający po olimpijskie złoto i bijący rekord świata.

OCENA: 7/10

Gdzie oglądać "Po złoto. Historia Władysława Kozakiewicza"?

Kino Żak:

piątek - 30 lipca 17:00
sobota - 31 lipca 17:00
niedziela - 1 sierpnia 17:00
poniedziałek - 2 sierpnia 17:00
wtorek - 3 sierpnia 17:00
środa - 4 sierpnia 17:00
czwartek - 5 sierpnia 17:00

Kino Kameralne Cafe:

czwartek - 29 lipca 17:30
niedziela - 1 sierpnia 20:00
środa - 4 sierpnia 17:30

Gdyńskie Centrum Filmowe:

czwartek - 29 lipca 20:00
piątek - 30 lipca 19:45
sobota - 31 lipca 19:45
niedziela - 1 sierpnia 19:45
poniedziałek - 2 sierpnia 19:45
wtorek - 3 sierpnia 19:45
środa - 4 sierpnia 19:45
czwartek - 5 sierpnia 19:45

Film

4.0
7 ocen

Po złoto

dokumentalny

Kluby sportowe

Opinie (141) ponad 20 zablokowanych

  • Skandaliczna wypowiedź wobec Zofii Klepackiej skompromitowała go

    wyszedł na starego komucha któremu należy pokazać gest kozakiewicza

    • 7 1

  • Interia wstrzmala wpis , ze sie zeszmacil (1)

    Za niemieckie marki sprzedał Polskę. Nie on jeden

    • 6 2

    • Partia ruble preferuje.

      • 0 2

  • Dobrze pokazał ruskim. Kacapy i Helmuty to największe nieszczęście tego świata (1)

    • 1 3

    • i piss

      • 0 1

  • Do was Zakłamani (1)

    Ten gest był bardzo popularny w tym czasie. Zrobił go w kierunku poprzeczki, która nie spadła. Od razu wykorzystano to i zrobiono z niego symbol walki z komunizmem. Nigdy nie słyszałem by sam Kozakiewicz zinterpretował swój gest....

    • 6 0

    • A wszystko slyszales?

      • 0 0

  • Jakiś czas potem nam pokazał wała startując pod niemiecką flagą..... (3)

    • 31 8

    • I dobrze... (2)

      • 4 9

      • I dobrze, naprawdę, kim ty k... wa jesteś??? (1)

        • 5 2

        • A co... nie słusznie moze?

          • 0 2

  • Dobrze, ze on z Gdyni i Berlina a nie z Gdanska.

    • 3 0

  • (9)

    Pluje na koscioł

    • 45 13

    • (3)

      Ja taż pluję na to co kościuł zrobił. Jezus tego nie nauczał.

      • 2 8

      • Szkoda, że ortografii nikt cię nie nauczył.

        • 5 1

      • Jakbyś wiedział co nauczał Jezus, to byś nie pluł na nikogo (1)

        • 8 0

        • To czemu kosciol pluje a niby tak sie zna na naukach Jezusa?

          Nie wspominajac o spaslaku z Torunia

          • 2 5

    • Ma takie prawo (4)

      • 17 14

      • Nie! Nie ma prawa! (3)

        Nie musi chodzić do kościoła. Nie musi wierzyć. Nie ma prawa obrażać!

        • 17 17

        • Ale kościół to prawo już ma?

          • 3 7

        • Ma! Ma prawo! (1)

          Nie musisz lubić Kozakiewicza. Nie musisz go słuchać. Nie masz prawa mu zabraniać!

          • 12 13

          • Nic nie rozumiesz komunisto, wy nigdy nic nie rozumiecie

            Porównanie kościoła do Kozakiewicza.... Co bierzesz

            • 5 6

  • Krytyka Klepackiej (2)

    Czyżby to element jakiegoś dziwacznego marketingu?

    • 43 10

    • (1)

      Właśnie chciałem nawiązać do jego wypowiedzi o rzekomym osiągnięciu dna przez Klepacką, ponieważ nie płynie z prądem i nie jest bezwarunkowa entuzjastką środowisk lgbt.
      Na naszych oczach dzień po dniu zabijana jest wolność słowa, dawne pomniki, autorytety upadaja coraz częściej sprzedając swoje przekonania za srebrniki lub doraźne korzyści. Pan Kozakiewicz niestety dołączył do tego grona. Wstyd.

      • 23 15

      • Co ty będziesz, coś brałeś czy TVN ci mózg uszkodził?

        A może GW?

        • 3 3

  • pasuje do obecnej opozycji jak ulał (1)

    później oni pokażą mu ten gest,jak już będzie zbyteczny.

    • 5 2

    • Jak na razie to prezio cię dyma...ze swoją świtą

      Czyżby az tak subtelnie że nie czujesz?

      • 1 3

  • Prawda boli.... (3)

    Tego pana , który pokarzał dobry gest dla rosjan.Miałem za dobrego obywatela polski.
    Ale gdy wemigrował do faszystów stracił u mnie uznanie. I niech się nie wypowiada o obecnych sportowcach.

    • 11 3

    • A ten inni sportowcy u faszystów są ok? (2)

      Lewy i inni nie grają u faszystów?
      Dlaczego nie w narodowych klubach?

      I faszystowskie TDI fajne co?

      Polscy faszyści też spoko...

      • 2 2

      • Lewy nie ma obywatelstwa niemieckiego. (1)

        • 2 0

        • Moze nie ma... ale jako patryjota nie powinien chyba grac w faszystowskim klubie?

          I za to medal od notariusza dostawac czy tam dyplom... a moze dlugopis...

          • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Tabela

Piłka nożna - IV liga
Drużyny M Z R P Bramki Pkt.
1 Jaguar Gdańsk 28 22 1 5 79:35 67
2 Gryf Słupsk 27 21 3 3 75:28 66
3 Bałtyk Gdynia 28 18 4 6 65:35 58
4 Grom Nowy Staw 28 17 6 5 63:33 57
5 Pomezania Malbork 28 13 10 5 68:38 49
6 Supra Kwidzyn 27 11 7 9 35:43 40
7 Gryf Wejherowo 28 12 3 13 56:51 39
8 Radunia II Stężyca 27 11 6 10 49:49 39
9 Chojniczanka II Chojnice 27 12 3 12 57:51 39
10 Anioły Garczegorze 27 11 5 11 47:44 38
11 Pogoń Lębork 28 10 8 10 53:47 38
12 Powiśle Dzierzgoń 28 8 8 12 33:43 32
13 Sparta Sycewice 27 6 10 11 44:62 28
14 MKS Władysławowo 26 6 8 12 36:56 26
15 Arka II Gdynia 27 5 7 15 39:52 22
16 Gedania II Gdańsk 27 6 2 19 40:77 20
17 GKS Kolbudy 27 4 4 19 23:69 16
18 Start Miastko 27 3 5 19 31:80 14
Po 34. kolejce awans do III ligi uzyska najlepsza drużyna. Natomiast z IV ligi spadnie od 3 do 6 drużyn w zależności od tego, ile zespołów spadnie z III ligi z regionu pomorskiego.

Wyniki 28 kolejki

  • JAGUAR GDAŃSK - Powiśle Dzierzgoń 2:1 (1:1)
  • BAŁTYK GDYNIA - Pogoń Lębork 1:1 (0:0)
  • GEDANIA II GDAŃSK - MKS Władysławowo (niedziela, godz. 11)
  • ARKA II GDYNIA - Supra Kwidzyn (niedziela, godz. 20)
  • Pomezania Malbork - Gryf Wejherowo 3:5
  • Grom Nowy Staw - Start Miastko 8:1
  • niedziela
  • Chojniczanka II Chojnice - Radunia II Stężyca
  • Anioły Garczegorze - GKS Kolbudy
  • Sparta Sycewice - Gryf Słupsk

Trójmiejskie drużyny

Relacje LIVE

Najczęściej czytane