- 1 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (49 opinii)
- 2 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (34 opinie)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (5 opinii)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Pierwszy transfer piłkarzy ręcznych (13 opinii)
- 6 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
Prokom Trefl... 75
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
PROKOM: Jagodnik 20 (5 zbiórek), Masiulis 11 (1x3, 9 zbiórek), Maskoliunas 9 (3x3), Wójcik 8 (1x3), Pacesas 5 (1x3, 6 asyst) - Dylewicz 12 (2x3), Nemeth 7 (1x3), Miller 2, Bacik 1, Ciric, Farmer, Radojević.
ANWIL: Kadziulis 18 (3x3), Scott 13 (1x3, 5 asyst), Jahovics 9 (1x3), Jelic 5 (1x3, 6 zbiórek, 3 straty), Radke 4 - Crispin 28 (8x3), Vukcevic 5, Nagys 3 (6 zbiórek), Witka (5 zbiórek), Sirsnins.
Ponad 1500 widzów, którzy w hali przy ul. Goyki kibicowali Prokomowi Treflowi, a wśród nich Ryszard Krauze, sponsor strategiczny drużyny, nie na taki finał liczyli. Gospodarze zostali "rozstrzelani" przez graczy obwodowych. Najpierw pozwolili bezkarnie trafiać Gintarasowi Kadziulisowi, a później zostali pogrążeni przez Joe Crispina. Natomiast ich celowniki były tego dnia ustawione na bakier. Gdy próbowali odpowiedzieć rywalom pięknym za nadobne nie tylko nie poprawiali wyniku, ale potęgowali straty.
Mecz rozpoczął się od "trójki" Dariusa Maskoliunasa. W drugiej minucie po wolnych wreszcie "odwieszonego" Gorana Jogodnika było jeszcze 7:4 dla miejscowych. Jak się później okazało była to ostatnia przewaga miejscowych!
Wyrównał "trójką" Kadziulis. W odpowiedzi zza linii 6,25 nie trafił Tomas Pacesas, a na 10:7 nieoczekiwanie z dystansu trafił center, Dusan Jelic. Po kolejnych akcjach Kadziulisa oraz punktach Eda Scotta, po którym Anwil odskoczył na 18:12 trener Eugeniusz Kijewski poprosił o przerwę. Poskutkowała. Zanim skończyła się pierwsza kwarta żółto-czarni zdołali wyrównać. Tylko w ciągu ostatnich 25 sekund odrobili pięć punktów, gdy m.in. akcją 2+1 popisał się Adam Wójcik. Szkoda, że wcześniej i później popularny "Oława" nie grał na takim poziomie, do którego nas przyzwyczaił.
W drugiej kwarcie wydawało się, że Prokom Trefl jest już znokautowany. Ale był to tylko - trzymając się terminologii bokserskiej - nogdaun. Nikt nie rzucił ręcznika na znak poddania, a zatem sopocianie spróbowali jeszcze walczyć. Dobre i to skoro drugie dziesięć minut gry rozpoczęli od wyniku 0:11 i 2:21! Na pierwsze punkty z gry gospodarzy w tej odsłonie czekaliśmy aż do siedemdziesiątej sekundy przed przerwą. Zanim niemoc drużyny przełamał Wójcik, jedynie cztery razy w tej kwarcie z wolnych trafił Filip Dylewicz.
Katem gospodarzy w drugiej kwarcie okazał się Joe Crispin. Amerykanin trafił cztery razy z rzędu za trzy punkty. Prowadzenie 43:24 to była głównie jego zasługa. Zanim rozpoczęła się przerwa wynik nieco podciągnął Jagodnik. Tym samym stanęło na minus jedenastu punktach.
Po zmianie stron sopocianie ruszyli do odrobienia strat. Zachęcił ich do tego Tomas Nagys, pudłując na "dzień dobry" oba wolne. Z kolei Tomas Masiulis celnie przymierzył za trzy. Kadziulis szybko próbował odpowiedzieć tym samym, ale piłka nie doleciała nawet do tablicy. W odpowiedzie za dwa trafił Jagodnik. Co prawda punktami przymoniał o sobie Crispin, ale Wójcik mógł sprowadzić straty do minimum. Sopocianin po kolei egzekwował aż cztery wolne. Do tego momentu był to silny punkty Prokomu Trefla, gdyż z 10 wolnych trafili 10. Ale Wójcik w tych próbach zanotował tylko 50-procentową skuteczność. Dlatego, gdy Maskoliunas trafił za trzy, zamiast 46:47 było "tylko" 44:47.
Drugi raz sopocianom przestała wpadać piłka do kosza przy wyniku 48:52. Ich defensywę po solowych rajdach rozjeżdżał Ed Scott, a Crispin, choć już coraz rzadziej za trzy, to też systematycznie punktował. Miejscowie próbowali szybko odpowiedzieć "trójkami", ale Pacesas, Wójcik czy Adrija Ciric nie trafiali. Tym samym Anwil uciekł na 64:48. Dopiero wówczas "dwójką" przypomniał się Jagodnik, ale był to tylko przerywnik we włocławskich popisach. Po trzeciej kwarcie goście prowadzili już 74:52.
W ostatniej odsłonie na początku szarpnęli Istvan Nemeth i Filip Dylewicz, sprowadzając straty do 57:77. Anwil odpowiedział na to długimi akcjami. Nerwy zaczęły puszczać gościom dopiero w trzech ostatnich minutach. Najpierw piąty walk wykluczył z gry Jelica, a po chwili Dragan Vukcevic "zapracował" na przewinienie techniczne.
Dzięki temu Prokom zbliżył się na 72:83. Tym bardziej szkoda przy tym rezultacie dwóch akcji Mariusza Bacika. Najpierw nie trafił spod kosza, a w następnym ataku postawił źle zasłone i skończyło się faulem ofensywnym.
Na 49 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego, gdy za trzy trafił Nemeth, gospodarze doszli na 75:83. Co więcej Crispin wyrzucił piłkę w aut. Adrej Urlep, który przez większą część meczu miotał się przy linii bocznej bez marynarki, tylko w koszuli pod krawatem natychmiast poprosił o przerwę.
Gdy drużyny wróciły na parkiet, sopocianie znów ustawili akcję na Nemtha. Niestety, tym razem próba za trzy Węgra była nieudana. Następną akcję Anwilu szybko przerwał Maskoliunas, zarabiając piąty faul. Crispin nie pomylił się przy wolnych ani razu i było po... meczu.
Dwa następne mecze (w najbliższy piątek i niedzielę) odbędą się we Włocławku. Bez względu na ich wyniku w Sopocie na pewno zagramy 26 maja, gdyż w tej chwili finałowa batalia musi mieć co najmniej pięć pojedynków.
Kluby sportowe
Opinie (6)
-
2005-05-14 22:20
Booooshe.... Kiedy kijek odejdzie... ???? i niech szybko bacika ze soba zabiera...
nie od dzis wiadomo ze kijek i p. krauze... bardzo sie lubia... ale moze z lepszym trenerem osiagnelibysmy troszkiem wiecej... a gra pupilka Bacika... po raz kolejny razi w oczy... tj koszykarz ktoremu placi sie pieniazki? luuuuuuuuuuuuudzie za co????
- 0 0
-
2005-05-15 00:28
Brzydale : Przystojniaki 1:1
Gorący Towar z Włocławka tym razem znalazł sposób na soposkie Kaszaloty. Robi się całkiem ciekawie :)))
- 0 0
-
2005-05-15 09:24
do mariana
masz całkowitą rację !!!!!!!
koszykarze w drużynie są przyzwoici ale trener do d...y
może złożymy fan lub kijka? :)
zadaniem fanklubu bęcie kolecjonowanie i wytykanie błędów trenera :P- 0 0
-
2005-05-15 18:03
Normalnie dwie relacje w jednej, tylko po co. A poza tym na początku drugiej połowy wolnych nie trafił Radke, a nie Nagys.
- 0 0
-
2005-05-16 10:13
Szanse fifty-fifty
Staram się nigdy nie przyczepiać do trenera Kijewskiego, ale tym razem popełnił kilka błędów, zwłaszcza dotyczących bezsensownych zmian (Farmer, Bacik) oraz nie wykorzystania Millera i Ciricia. Nie zmienia to faktu, że przy takiej skuteczności nie da się wygrać meczu. Można się jedynie pocieszać, że Anwil chyba już lepiej zagrać nie może, a my gorzej też już chyba nie.
A tak na marginesie, to sopockiej drużynie jest potrzebny zastrzyk świeżej krwi. Widać, że kilku zawodnikom brakuje motywacji, są już wypaleni. A pewnego pana zwanego Super-Mario poziom tego finału po prostu przerasta. Mimo wszystko potencjał drużyny PROKOMU-TREFLA jest większy, więc wygramy 4:3.- 0 0
-
2005-05-16 13:55
do jag
ty autorzyno miotasz to sie ty ze swoim idolem Kijkiem pisząc ten artykoł. I to jest wlaśnie bezstronny obiektywizm gryzipiurków . WSTYD.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.