Być może kibice Prokomu
Arki Gdynia ujrzą wiosną w barwach swego zespołu Roberta Dymkowskiego. 34-letni napastnik dochodzący do pełni sił po kontuzji kolana może otrzymać od działaczy gdyńskiego drugoligowca ofertę podpisania nowej umowy.
- Szczegółowo przygotowujemy taką ofertę, ale nie jest to prosta sprawa. Chcemy mu zaproponować kontrakt na zasadach drugoligowych z różnymi opcjami - mówi
Jacek Milewski, prezes klubu. Nieoficjalnie wiadomo, że kontrakt mógłby przede wszystkim zawierać klauzulę o jego automatycznym rozwiązaniu w przypadku nieprzygotowania zawodnika do gry do 1 kwietnia. Dymkowski dochodzi do zdrowia w Szczecinie, jednak nikt nie zagwarantuje, że będzie on w takiej formie, jaką demonstrował chociażby w momencie odniesienia kontuzji. Klubowy lekarz będzie mógł stwierdzić gotowość Dymkowskiego do gry, ale o jego przydatności do zespołu będzie musiał zadecydować trener Mirosław Dragan. To na barkach trenera będzie spoczywać odpowiedzialność.
Zawodnik zapewnia, że jeśli nie będzie przygotowany, to jako człowiek honorowy nie będzie stawał pracodawcy okoniem. Jeśli nowa umowa zostanie sfinalizowana, to jest to radosna wieść dla Dymkowskiego, jak i
Czesława Boguszewicza, jego menedżera, mimo że zawodnik miałby w tej chwili otrzymywać znacznie niższe apanaże aniżeli miało to miejsce wcześniej.
- Jeśli tak się stanie, to jest to dobra wiadomość. Taki wariant Robert proponował już znacznie wcześniej - mówi Boguszewicz.
- Musiałbym zobaczyć taką umowę, przeanalizować ją. Nie da się jednak ukryć, że taka propozycja stanowiłaby przełom w negocjacjach, które trwały tak długo - zauważa Dymkowski. Przypomnijmy, że wcześniej zawodnik odrzucił ofertę klubu zapewniającą mu 20 tysięcy złotych na okres trzech miesięcy rehabilitacji.