• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przysiężny gra dalej

jag.
1 sierpnia 2006 (artykuł sprzed 17 lat) 
Wyeliminowanie rozstawionego z numerem cztery, Guillermo Cori było największą niespodzianką pierwszego dnia turnieju głównego Orange Prokom Open. Zwycięzca sopockiego turnieju sprzed trzech lat poddał się Michałowi Przysiężnemu! Argentyski tenisista skreczował w dwunastym gemie, tłumacząc się kontuzją barku. Nie udało się wejść do rozgrywek głównych Dawidowi Olejniczakowi.

To nie był udany dzień dla organizatorów. Niemal równo z planowanym rozpoczęciem poniedziałkowych gier zaczał padać deszcz. Potem jeszcze kilkakrotnie opady wyganiały tenisistów z kortu. Tym samym na przykład w pierwszej rundzie debla Olejniczak z Filipem Urbanem przeciwko Julianowi Knowle i Jurgenowi Melzerowi (obaj Austria) zamiast w poniedziałek zmierzą się we wtorek. Będzie to czwarte spotkanie na korcie numer jeden.
Co więcej na początku drugiego seta ostatniego pojedynku na centralnym placu SKT pomiędzy Tommmy Robred a Ivo Minari nastąpiła awaria oświetlenia. Nie potrafiono się z nią uporać i gra została przełożona także na wtorek.

Poniedziałek rozpoczął się od gier finałowych eliminacji. My trzymaliśmy kciuki za Olejniczaka. Polak z Adrianem Garcią nie grał źle, ale zawsze decydujące słowo należalo do Chijczyka. W pierwszym secie nasz zawodnik został przełamany na 5:6 i w następnym gemie musiał bronić się przed dwoma piłkami setowymi. Udało mu się doprowadzić do tie-breaka, który rozpoczał nawet od prowadzenia 1:0. Niestety, ostatni punkt zdobył na 3:4.
Jeszcze większej szansy Dawid nie wykorzystał w drugiej partii. Przełamał bowiem rywala na 3:2, a następnie poprawił własnym serwisem na 4:2. Cóż z tego, skoro cztery następne gemy, a w konsekwencji i cały mecz padły łupem starszego o pięć lat rywala.
- Nie mogłem grać w defenswyie, bo nie wytrzymałbym długich wymian. Musiałem atakować, co czasem prowadziło do błędów - przyznał pokonany.

Zapewne nikt nie postawiłby nawet orzechów przeciwko pieniądzom, że Przysiężny pokona Corię. 24-letni Argentyńczyk na korcie zarobił ponad 5 milionów dolarów, wygrał dziewięć zawodowych turniejów, w tym w Sopocie w 2003 roku. Obecnie jest 27 w światowym rankingu. To ponad 300 miejsc wyżej niż Polak! Jednak wystarczyło, że Michał był nieustępliwy, aby pogłebić rywala. Guillermo, który od początku miał kłopoty przy własnym serwisie, stracił motywację do walki, gdy nie potrafił skończyć seta na 6:4, choć miał wówczas podanie. W dwunastym gemie powiedział "pas". W drugiej rundzie Przysiężny, który już zarobił w Sopocie 7 110 euro, zagra ze zwycięzca gry Jiri Vanek (Czechy) - Alessio di Mauro (Włochy)

- Przed spotkaniem nie czułem żadnego bólu. Jednak na początku pojedynku pojawił się problem z prawym barkiem. Padający deszcz sprawił, że piłki były mokre i ciężkie. Nie byłem w stanie dobrze serwować, ból zwiększał się z każdą chwilą. Nie miało dla mnie znaczenia czy wygrałbym, czy przegrał pierwszego seta - przyznał Coria.

Przysiężny pojawił się w sali konferencyjnej o 22. Tak długo trwał dla niego ten najbardziej na razie szczęśliwy w tenisowej karierze dzień. - Spotkanie było dość wyrównane, choć krótkie. Przed meczem wiedziałem, że Coria ma od kilku miesięcy problemy z barkiem, w skutek czego popełniał dużo podwójnych błędów serwisowych. Spodziewałem się kilku prezentów z jego strony. Jednak z głębi kortu jest on nadal bardzo groźnym zawodnikiem. Ciężko jest z nim wygrać wymianę, zwłaszcza przy takich warunkach, jakie panowały. Padający deszcz sprawił, że kort był bardzo ciężki. Czasami trzeba mieć trochę szczęścia. Zawsze to moi koledzy dostawali dzikie karty, a do tego w trakcie spotkań ktoś im schodził z kortu. Cieszę się, że tym razem los się do mnie uśmiechnął. Jako teoretycznie słabszy zawodnik musiałem podporządkować się Corii. Musiałem znaleźć na niego sposób. Miałem świadomość, że będę zmuszony do ataku. Nie mogłem pozwolić, aby rywal zepchnął mnie do defensywy. Tylko częściowo udało mi się wypełnić przedmeczowe założenia. W trakcie spotkania było kilka momentów, w których gra nie toczyła się fair play. W jednej z sytuacji Coria podszedł do sędziego z pretensjami, że chciałem go trafić. Zdziwiło mnie to, bo piłka przeleciała dwa metry obok niego. Poza tym, jak chciałbym go trafić, to zrobiłbym to. Guillermo na korcie był bardzo zdenerwowany. Ale tak to jest, gdy gra się z urazem - mówił Przysiężny.

We wtorek na korcie centralnym SKT zaprezentuje się aż czterech Polaków. W pierwszej rundzie singla Łukasz Kubot zagra z Florianem Mayerem, a ta gra rozpocznie się nie wcześniej niż przed 18.30. Natomiast do drugiego pojedynku na tym placu w serii popołudniowej, która rozpocznie się o 13.30, wyjdą Grzegorz Panfil i Raemon Suliter. Na zakończenie dnia na tym korcie, co zapewne będzie nie wcześniej niż około 20.00, zaprezentuje się nasz eksportowy debel. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zagrają z Czechami Levinskym i Stochem.
jag.

Opinie (1)

  • Przysi.ężny bardzo brzydko wypowiadał sie o przeciwniku

    fakt, Coria miał humorki na korcie ale tekst w stylu Coria to gwiazdka chyba nie przystoi Panie Przysiezny .Coria był 3 w ramkingu swiatowym ATP czego jak sadze Pan nigdy nie dokona.
    Wiecej pokory i nie zadzirac nosa bo mozna sie potknąć. Wygrał bo Coria ma kontuzje barku i skreczował.
    Natomiast Fyrstenbergowi i Matkowskiemu zyczę powodzenia w deblu, bo to skromni i sympatyczni faceci.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Typuj wyniki Mistrzostw Europy w Niemczech!

Relacje LIVE

Najczęściej czytane