Mariusz Pudzianowski zwyciężył w finałowych zawodach Pucharu Polski Strong Man. Na drugim miejscu szczecińskie zawody ukończył Sławomir Toczek (Stara Kiszewa), a czwartą pozycję zdobył Arkadiusz Makurat (Kościerzyna).
Do finałowej rozgrywki zakwalifikowało się sześciu atletów, którzy zgromadzili największą liczbę punktów podczas jedenastu eliminacji. Pomorze mogło mieć połowę miejsc w tej rywalizacji, ale Piotr Szymiec z Gdyni, który jest także współorganizatorem cyklu, wycofał się z zawodów. W porównaniu z ubiegłym rokiem miejsca wśród najlepszych utrzymali tylko: Pudzianowski (1 w 2003 roku), Tomasz Nowotniak (4) i Toczek (5).
Turniej został przyspieszony o jeden dzień, by
Pudzianowski mógł zdążyć na zawody Super Series w Moskwie.
- Mistrz w żadnym wypadku nie może liczyć na taryfę ulgową. Wręcz odwrotnie, postaramy się tak dobrać konkurencje, by miał jak najtrudniejszą przeprawę - "odgrażał" się
Grzegorz Szlapa, jeden ze współorganizotorów cyklu Siłacze 2004.
I Pudzianowskiemu nie udało się wygrać wszystkich konkurencji, ale jego końcowy triumf nie był ani przez moment zagrożony. "Pyton" zwyciężył w trzech pierwszych konkurencjach, a potem był także najlepszy w finałowym boju - pięciu schodach, na które trzeba było wnieść ciężary 225, 250 i 275 kilogramów.
Kto wie, może bardziej by się zdenerwował, gdyby
Toczek był nieco szybszy w inauguracyjnej konkurencji. W spacerze farmera z walizkami (po 140 kg każda) popularny "Mały" stracił do mistrza zaledwie 31 setnych sekundy! Na wygraną atleta ze Starej Kiszewy musiał poczekać do boju nr 4, tzw. konkurencji wiązanej. Z trzema workami (po 100 kg każdy), kowadłem (200 kg) oraz... hostessą na taczce Sławek uporał się najszybciej. Przed Pudzianowskim znalazł się także w wyciskaniu, ale zajął tylko drugie miejsce. O dwie próby lepszy był
Nowotniak.- Starałem się oszczędnie gospodarować siłami. Tam, gdzie było można, starałem się uzyskać dokładnie taki wynik, który był mi potrzebny do wygranej lub utrzymania przewagi nad rywalami - powiedział Pudzianowski. Dzielnie walczył także drugi pomorski atleta.
Makuratowi niewiele zabrakło do trzeciej pozycji.
- Arek sprawił najmilszą niespodziankę. Po jego szóstym miejscu w jednej z eliminacji wydawało się, że jest bez formy. Najbardziej rozczarował Andrzej Zieleniecki. Pierwszy raz w tym sezonie sprzyjała nam aura. Co prawda nie było słońca, ale deszcz, który prześladował nas od początku sezonu, w Szczecie spadł tylko między drugą a trzecią konkurencją - ocenił
Krzysztof Dziełuński, sędzia zawodów.
Wyniki finału:1. Pudzianowski 33 punkty,
2. Toczek 28,
3. Nowotniak 20,5,
4. Makurat 18,5,
5. Tyberiusz Kowalczyk 16,5,
6. Zieleniecki 9,5.