• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Przemysławem Miarczyńskim

Jacek Główczyński
13 czerwca 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Przemysław Miarczyński po raz drugi w karierze został liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata! Deskarzowi SKŻ Hestia Sopot prymat w klasie Mistral dała druga lokata w prestiżowych regatach Spa w Holandii. W trzeciej dekacie czerwca polpularny "Ponton" bronić będzie eksponowanej lokaty w Kieler Woche.

- To dla mnie miła niespodzianka. Dobrze czuję się w tej roli. Zrobię wszystko, aby na pierwszym miejscu utrzymać się dłużej niż poprzednio. Liderem Pucharu Świata byłem już na przełomie 1999/2000 roku - mówi aktualny mistrz świata i Europy w klasie Mistral, ósmy deskarz igrzysk olimpijskich w Sydney.

- Na jakiej podstawie sporządza się klasyfikację Pucharu Świata?

- Z dwóch ostatnich sezonów każdemu zawodnikowi liczy się siedem najlepszych startów. Ranking jest ogłaszany raz na dwa-trzy mięsiące. Na listach dochodzi zatem do sporych przetasowań i trudno jest kontrolować sytuację. Awansowałem z czwartego miejsca, zajmując pozycję Maksima Oberenki z Ukrainy.

- Czy pierwsze miejsce - poza satysfakcją - wiąże się z wymiernymi korzyściami?

- Dla mnie nie. Oszczędza jedynie związek. Za dziesięciu najlepszych zawodników Pucharu Świata w każdej klasie nie trzeba płacić wpisowego. Jednorazowo to wydatek około 110 euro.

- Awans zawdzięczasz bardzo dobremu występowi w Spa Regatta. Druga pozycja była chyba tym bardziej niespodziewana, że w przededniu wyjazdu do Holandii przegrałeś w Pucku z Piotrem Myszką...

- Tą porażką wcale nie byłem zdołowany. W Pucharze PZŻ o wygraną walczyliśmy do ostatniego wyścigu. Długo prowadziłem, ale zmienił się wiatr... Generalnie z faktu, że w kraju pojawił się zawodnik, z którym mogę walczyć jak równy, z równym jestem bardzo zadowolony. Bez rywalizacji na odpowiednim poziomie trudno o postęp.

- W Spa popisałeś się nie lada sztuką - wygrałeś pięć wyścigów z rzędu! Gdyby nie początkowe kiepskie starty to...

- Na pewno wygrałbym regaty. Niestety, w dwóch pierwszych dniach wiało bardzo słabo, co z góry stawiało mnie na straconej pozycji. Wystarczyło, że przyszedł silniejszy wiatr, a znów byłem mocny.

- Czyli tak naprawdę w windsurfingu liczy się wiatr, a nie umiejętności?

- Aż tak źle nie jest. Wiatr i warunki fizyczne są ważne, ale w najważniejszych regatach decydują umiejętności, doświadczenie. Przy wzroście 185 centrymetrów ważę 80 kilogramów. Jak na mężczyznę, nie jest to dużo, ale na deskarza już tak. Gdy przygotowuję się do najważniejszych imprez, zbijam wagę. Na regatach mistrzowskich ważę około 75 kilogramów.

- Głodzisz się na własną rękę, czy pod kontrolą dietetyka?

- Dietetyk? To w żeglarstwie luksus. Odchudzam się na własną rękę. Ograniczam jedzenie, zwłaszcza przyjmowanie węglowodanów. Równocześnie wzmacniam trening.

- Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się, że liderem polskiego żeglarstwa jest Mateusz Kusznierewicz. Ww Spa byłeś najlepszy z biało-czerwonych. Masz ambicje przejęcia berła od finnisty?

- Tego nie można dokonać tylko na wodzie. Choćbym miał lepsze wyniki, Mateusz ma nadal zdecydowanie lepsze notowania w mass mediach. I wcale mu tego nie zazdroszczę. Zasłużył sobie na to, choćby złotem w Atlancie.

- Czy podczas regat jest czas na to, by kontrolować, jak spisują się rodacy w innych klasach, czy też koncetrujesz się tylko na swoim starcie?

- Istnieje rywalizacja między klasami. Zresztą dobry występ innych jest dodatkowym bodźcem do wysiłku.

- Na początku roku obwieszczono powstanie żeglarskiego teamu Hestia. Teraz jakby o tym cicho.

- Ja nie narzekam. Zgodnie z obietnicą, otrzymałem pieniądze na dodatkowe dni zagranicznego zgrupowania. Począwszy od marca przez dwa miesiące mogłem być poza krajem. Trenowałem i startowałem na Majorce, w Hyers i na włoskiej Gardzie.

- Najbliższe plany?

- 20 czerwca startuję w Kieler Woche. Choć jest tam silna konkurencja, bardzo lubię te regaty. Zresztą zawsze walczę o czołowe pozycje. Byłem tam już drugi, trzeci i szósty.

Opinie (1)

  • przynajmniej ma sie czym pochwalic...

    a nie jak na przyklad cudowni pilkarze czy siatkarze z wybrzeza, na ktorych wydaje sie kupe kasy a wynikow jak nie bylo tak nie ma.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane