• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ryby jak pociski

jag.
1 marca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Polska załoga zmagająca się z ziemskim globem nie może poświęcić się wyłącznie żegludze. Po problemach natury technicznej poszła na... wojnę. Roman Paszke i jego ośmiu podwładnych stoczyło walkę z latającymi rybami. Ofiary są po obu stronach.

- Na wieczornej wachcie zostałem trafiony przez rybę, choć staramy się ich wystrzegać - przyznaje Robert Janecki. - Taka ryba potrafi poszybować nawet 2 metry nad falą z prędkością około 20-30 węzłów. Do tego dochodzi nasze 20-30 węzłów prędkości w przeciwnym kierunku i oto mamy pocisk, ważący często ponad 200 gramów, który może w nas uderzyć z prędkością 50 km na godzinę. To naprawdę niebezpieczne. Zdarzały się wypadki, że osoba trafiona w takich okolicznościach w twarz traciła oko.

Polski jacht żegluje pomiędzy archipelagiem Wysp Zielonego Przylądka a wybrzeżem Afryki. Ponownie znalazł sojusznika w wietrze.

- Zrobiliśmy 270 mil morskich w ciągu doby. To wynik niezły, ale stać nas na o wiele więcej - przyznaje Wojciech Długozima, którego dopadło przeziębienie.

- Przewiało go między Wyspami Kanaryjskimi. Mam nadzieję, że nasz lekarz pokładowy, Mariusz Pirjanowicz, po konsultacji z doktorem Romanem Marczewskim, upora się z tym problemem - dodaje Roman Paszke.

Najmniej spokojnie śpi Zbigniew Gutkowski. Jego koja po raz kolejny uległa uszkodzeniu.

- O ile nie stanowi to większego problemu na ciepłych wodach, o tyle przy zbliżaniu się do Antarktydy, każdy taki szczegół ma ogromne znaczenie - przypomina bosman Długozima.
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane