• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Siłowni jeszcze nie widziałam...

Jacek Główczyński
20 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Karoliną Siódmiak

Karolina Siódmiak, jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Tomaszewicz, wypłynęła na krajową, a potem międzynarodową arenę dzięki występom w Nacie AZS AWFiS Gdańsk. Od tego sezonu rozgrywająca próbuje szczęścia w lidze francuskiej. Podpisała kontrakt z HAC Le Havre. Okazja do rozmowy z 23-latką nadarzyła się, kiedy przyjęła powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski. Od poniedziałku "Karol", jak nazywają ją koleżanki, trenuje w biało-czerwonych szeregach w Chorzowie, a pokój w Hotelu Uniwersytetu Śląskiego dzieli ze snajperką Vitralu Jelfy Jelenia Góra, Agatą Wypych.

- Wielu zawodników bezpośrednio po wyjeździe z Polski nie za bardzo kwapi się do gry dla reprezentacji. Najpierw chcą ugruntować swoją pozycję w nowym klubie. Ty o przyszłość w Le Havre jesteś spokojna?
- Mój nowy zespół jest bardzo wyrównany. Nikt nie może byc pewny miejsca w podstawowym składzie. Ale już przed wyjazdem zapewniałam, że dalej chcę grać dla Polski. Skoro trener obdarzył mnie zaufaniem, i to w ciemno, bo nie widział żadnego meczu z moim udziałem we Francji, a mój nowy klub wyraził zgodę na wyjazd, to jestem.
- Jak zaaklimatyzowałaś się w nowym otoczeniu?
- O mieście nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Nie miałam czasu nawet na plażowanie nad morzem. O kwestiach sportowych mogę mówić w samych superlatywach. Jestem bardzo zadowolona i szczęśliwa, że zdecydowałam się na Le Havre. Obecne kłopoty Naty jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że dokonałam słusznego wyboru.
- Koleżanki z Gdańska dzwonią i wypłakują się?
- Nie. Utrzymuję kontakt z kilkoma natalkami, ale o kłopotach klubu więcej dowiedziałam się z Internetu niż od nich samych.
- Francuzi wywiązali się ze wszystkich obietnic?
- Nie narzekam, choć poza wynagrodzeniem i wynajęciem mieszkania klub wszystko zostawił nam. Sami musimy zadbać o samochód, a nawet opłacić prywatnego nauczyciela francuskiego. Ten język jest koszmarnie trudny.
- Mówisz w liczbie mnogiej, bo wreszcie mogłaś zamieszkać z mężem?
- Tak. Marcin gra w klubie położonym w jednej z dzielnic Le Havre - Gonfrovill. Do hali ma jeszcze bliżej niż ja. Jedzie samochodem 10 minut, ja mam prawie dwukrotnie dalej.
- Czy francuski szczypiorniak bardzo różni się od polskiego?
- Na pewno gra się bardziej technicznie, inne również schematy obowiązują w defensywie. Broni się jeden na jeden, mniej jest przesuwania. Także sporo różnic jest w treningu. Inaczej rozłożony jest wysiłek. Jest krótszy, a zajęcia bardziej dynamiczne, urozmaicone, choć i w Nacie ćwiczenia nie były nużące. Nie ma nacisku na przygotowanie motoryczne. Jeśli mnie pamięć nie myli, jeszcze nie byłam w siłowni z prawdziwego zdarzenia.
- Jak wiedzie ci się na boisku?
- Chyba za wcześnie na wnioski. Liga francuska ma za sobą dopiero cztery kolejki, w tym aż trzy razy grałyśmy u siebie. W jednym meczu udało mi się rzucić siedem bramek.
- Jak wiedzie się pozostałym Polkom w Le Havre?
- Agata Szukiełowicz jest tutaj już piąty rok. Ma tak silną pozycję, że została kapitanem zespołu. Gala od razu zdobyła miano bramkarki numer jeden. Czujemy, że na nas się stawia, choć jest także Rumunka, są reprezentantki Francji...

Zobacz także

Opinie (1)

  • kibic

    karolina trzymamy kciuki za ciebie powodzenia dasz sobie rade

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane