- 1 Lechia zmienia plany na derby Trójmiasta (88 opinii)
- 2 Arka nie złamała regulaminu. Wyjaśniamy (59 opinii)
- 3 Finał pucharu znów nie dla Gedanii (6 opinii)
- 4 Kasprzak przed IMP: Tytuły przede mną (33 opinie)
- 5 Wyniki potrzebne Arce do awansu 12 maja (173 opinie)
- 6 Reprezentacja Polski wraca do Ergo Areny (3 opinie)
Stomil Olsztyn - Arka Prokom Gdynia 3:0
28 kwietnia 2003 (artykuł sprzed 21 lat)
Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie Arka Gdynia
Arka Gdynia grała bez młodzieżowca, ale nie złamała regulaminu. Jak to możliwe?
1:0 Rudolf (31), 2:0 Połoszczak (59), 3:0 Bubnowicz (89-samobójcza).
Sędzia: Konarski (Poznań). Widzów 1000.
STOMIL: Cierzniak - Święcki, Kaczmarek, P. Klepczarek - Głowacki, Zawadzki Ż, Kalkowski, Trzeciakiewicz Ż (49 Połoszczak), Woźniczka - Gadziała (42 Łotysz), Rudolf. TRENER: Tyszkiewicz.
ARKA: Wosicki - Bubnowicz, Woroniecki, Serocki Ż - Pudysiak, Stencel (72 Kozłowski), Murawski, Ulanowski, Fojna - Józefowicz (46 Kaczorowski), Lizak (46 Rusinek). TRENER: Kusto.
Eskapada zorganizowanych grup kibiców musi być bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem, skoro policja - na szkodę płacących za bilety szalikowców - przyspiesza grę. Ponoć dla ich wygody, żeby zdążyli na powrotny pociąg. Notabene gdynianie dodatkowo czekali przed bramami, ponieważ z opóźnieniem dojechała lista z nazwiskami osób, które nabyły wejściówki w gdyńskim klubie. To ten nowy wymóg futbolowej centrali. Jeszcze bardziej zdziwiliśmy się, kiedy sympatycy gości, gdzieś około 80 minuty, zostali zapakowani do dwóch autobusów i odjechali. Cała ich radocha ograniczyła się więc do rozpalenia i wrzucenia kilku rac świetlnych za jedną z bramek oraz wzniecenia żółto-niebieskiego dymu. O satysfakcji z widowiska nie mogło być mowy, ponieważ faworyzowani goście grali jakby im rozum odjęło. Nie dość, że bez koniecznej determinacji, to jeszcze bezmyślnie, z czasem coraz bardziej nerwowo, chaotycznie. Nie było nikogo, kto zapanowałby nad bałaganem. Na ich tle outsider wypadł jako mądra i - co istotne w kontekście sensacyjnego wyniku - szalenie skuteczna drużyna. Zwalenie całej winy na Wosickiego byłoby co prawda uproszczeniem, jednak stratę trzech goli, gdy przeciwnik dwukrotnie trafia
w światło bramki trzeba jakoś wyjaśnić. Zwłaszcza, że uderzenia nie należały do tych zabójczych.
Do nieszczęścia przyczynili się też nasi obrońcy, jacyś tacy ospali, nie przewidujący. Mogliśmy zrozumieć, co działo się jesienią w Bełchatowie (0:5). Bo w 29 min nie miało prawa nic się zdarzyć... Zupełnie odpuszczony przez gdynian Głowacki posłał piłkę z około 30. metra w kierunku przeciwległego narożnika pola karnego. Futbolówka świsnęła nad głową Bubnowicza i trafiła idealnie do Rudolfa. Młody napastnik ograniczył się tylko do przyłożenia do piłki wewnętrznej części stopy. Wolej doprawdy piękny, lecz pojąć trudno, jakim cudem futbolówka wpadła Wosickiemu za kołnierz. Chłop mierzy 190 cm i teoretycznie był dobrze ustawiony, nie dalej niż dwa metry od linii bramkowej.
O ile jednak w I połowie Stomil pracował na bramkę (m.in. minimalnie niecelne "główki" Klepczarka i Gadziały w 25 i 33 min), o tyle po przerwie skuteczność miejscowych graniczyła z rekordem świata.
W 59 min, po nieudanym ataku olsztynian, gdy Stencel wyprowadzał piłkę z własnej "16", zaatakował go Głowacki. Rywal czysto przepchnął arkowca i, upadając, dośrodkował. Stojący tyłem do bramki Rudolf zgrał piłkę piersią na 16. metr, do Połoszczaka, także 20-latka. Już wpadał na niego Ulanowski, jednak napastnik zdążył strzelić. Niezbyt mocno, płasko. Wosicki chyba zakopał się na linii, bo padał całą wieczność. Po jego rękach piłka wturlała się do siatki. Kibice byli uradowani, ale też rozbawieni całą sytuacją. Widoku arkowców na kolanach (Serocki po uderzeniu na 0:2 i Bubnowicz w 89 min) nikt się przecież nie spodziewał. Ktoś przypomniał, że dzięki Wosickiemu Stomil wywiózł punkt z Gdyni. Niestety, nie był to koniec wstydliwych momentów.
W 89 min szalejący na całym boisku Kalkowski, dryblujący i faulujący, jakby szło o Puchar Europy (m.in. w 17 min ściął Murawskiego, chociaż jego akurat lubi), być może chciał spróbować tańca a'la Smolarek w narożniku boiska. Koniec końców, zdecydował się zagrać w pole karne. "Buba" wystawił nogę i lekko trącił piłkę, która - chyba płacząc - znowu przeczołgała się do gdyńskiej siatki. - Zabrakło mi centymetra, gdyby kolega krzyknął, że stoi za mną, nie startowałbym do piłki - opowiadał pechowiec, wolno i niechętnie cedząc słowa. - Naprawdę ciężko mówić, przepraszam...
Rzeczywiście głupia sprawa. Napastnik Stomilu stał daleko od akcji. Woroniecki z Wosickim kontrolowali ją. Bramka jednak padła.
Co z tego, że Arka atakowała, raczej próbowała. W II połowie najgroźniejsze były strzały Fojny z rzutów wolnych (cztery próby). Raz z dystansu uderzył Ulanowski. Prawdopodobnie szansa na korzystny wynik przepadła w 28 min, gdy obiecującą kontrę
zepsuł Lizak.
Pognał z piłką od środka z boiska, ale - zamiast wykorzystać swą szybkość i wypuścić futbolówkę przed siebie - trzymał ją przy nodze. Mógł też podawać. W polu karnym dogonił i zablokował go Trzeciakiewicz. Jeszcze w 40 min można było wyrównać. Na 10. metrze Cierzniak minął się z dośrodkowaniem Fojny. Ulanowski strzelał do pustej bramki. Pardon, na linii stał Kaczmarek. - Nigdy jeszcze z Arką nie przegrałem i zawsze wbijałem jej gola - mówił wychowanek Lechii. W sobotę umiejętnie kierował blokiem obronnym.
Powiedzieli po meczu
Nie dajmy się zwariować
Piotr TYSZKIEWICZ: Zwycięstwo jest dla nas bardzo ważne, ale nie dajmy się zwariować. Dla mnie człowiek jest najważniejszy, więc pamiętam, że po raz enty oszukiwana drużyna nie może funkcjonować w takich warunkach. Gdybyśmy tylko w dramatycznych okolicznościach doszukiwali się motywacji moich graczy, doszlibyśmy do absurdalnych wniosków. Klub nie może łamać umów, nie może być tyle ignoranctwa. Dziś Stomil, mimo że nadal się sypie (dwie kontuzje - przyp. red.), pokazał charakter. Arce życzę, aby jak najszybciej się pozbierała. Wiem, że macie wspaniałą publiczność.
Marcin KACZMAREK: Zmobilizowaliśmy się jeszcze na ten mecz. Nie wiem co będzie w środę. Radość większa, bo akurat ograliśmy Arkę. Mimo że życzę jej jak najlepiej. To przecież jedyny mocny klub w naszym Trójmieście.
Wykazaliśmy determinację i myślę, że sukces jest jak najbardziej zasłużony. Arka nie potrafiła nam zagrozić. W II lidze niewiele trzeba, aby być wysoko w tabeli. To kwestia stabilności i wypłacalności klubu. Czy mógłbym grać w Gdyni? (śmiech) Mój tata bronił barw Arki. Z chęcią przyjąłbym jej propozycję.
Maciej KALKOWSKI: Dla nas to były takie derby. Gdynia leży przecież najbliżej Olsztyna. Po meczu z Podbeskidziem wiedzieliśmy, że Arka ma kłopoty w ataku pozycyjnym, więc nastawiliśmy się na kontry. Cieszę się, że moi koledzy sprężyli się, że dołożyłem cegiełkę do tego sukcesu. Naprawdę blamaż w Piotrkowie (było 1:7 - przyp. red.) był zbiegiem bardzo niekorzystnych dla nas okoliczności. To się nie powtórzy. Chcieliśmy wygrać, nie zremisować, lecz właśnie wygrać. Sam chciałem przypomnieć się prezesowi Arki. Bo jak płacimy premie za awans do II ligi, to płacimy wszystkim, a nie jednego pomijamy... Tylko tyle. Nie wiem, czy będziemy grać do końca ligi, bo za darmo nikt tutaj dłużej nie wysiedzi.
***
Czołówka zgodnie zwyciężała, a zespół z Łęcznej to nawet znowu potrafił zgarnąć całą pulę z wyjazdu grając w dziesiątkę. Bełchatów przedłużył do 17 serial meczów bez porażki, ale potknięcie na słabym Ruchu może kandydata do barażu sporo - może nawet wszystko? - kosztować. Stal, która pojutrze przyjedzie do Gdyni, odniosła pierwsze zwycięstwo w rundzie rewanżowej.
25. KOLEJKA.
Polar Wrocław - Górnik Polkowice 1:2 (1:0); Podstawek (39) - Salamoński (58-karny), T. Moskal (65). Widzów 300.
Świt Nowy Dwór Maz. - Hetman Zamość 3:2 (1:1); Ruta (45, 55), Lewna (60-karny) - Tasić (12), Ł. Pachelski (90). Widzów 1000.
Tłoki Gorzyce - Górnik Łęczna 0:1 (0:0); Bański (90). Czerwona kartka: P. Bronowicki (Łęczna, 28, dwie żółte). Widzów 1000.
GKS Bełchatów - Ruch Radzionków 0:0. Widzów 1000.
Stal Stalowa Wola - Piotrcovia 2:0 (0:0); Zegarek (89), Baster (90). Widzów 1500.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław ();
Łódzki KS - Ceramika Opoczno 1:1 (1:0); Piotr Klepczarek (45) - Feliksiak (72). Widzów 4500.
RKS Radomsko - Aluminium Konin 0:0. Widzów 1000.
Kluby sportowe
Opinie (11)
-
2003-04-29 14:00
ZMOWA MILCZENIA
Niedługo pojawi się w prasie wypowiedż Pana Janusza Kupcewicza (miała się pojawić po sezonie ale Pan Janusz postanowił nie czekać tak długo). Podobno ma wyznać calą prawdę. Z niecierpliwością czekam na ten artykuł. Może wreszcie ktoś powie jaki prezes jest naprawdę i złamie zmowę milczenia. Wszyscy pamiętamy sprawę wyrzucenia młodego Kędzi.
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.