• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sukces po drodze

Jacek Główczyński
1 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Maciej Grabowski wygrał prestiżowe regaty Kieler Woche. Żeglarz SKŻ Hestia Sopot w klasie Laser w pobitym polu pozostawił całą światową czołówkę. To dobry prognostyk przed tegorocznymi mistrzami świata w Kadyksie, gdzie walka szła będzie nie tylko o medale, ale także nominację olimpijską.

- Trudno powiedzieć, że Zatoka Kilońska to mój ulubiony akwen. W poprzednich sezonach szło mi tam różnie. Przed rokiem byłem szósty, a w najlepszym wcześniejszym starcie - czwarty. Trudność regat polega na ich długości, ustawieniu tras daleko od brzegu oraz pogodzie płatającej często figle. Z drugiej strony lubię jeździc do Niemiec, gdyż odczuwa się tam na każdym kroku, że uczestniczy się w wielkim żeglarskim świecie. Tą imprezą żyje całe miasto, w porcie przewija się tysiące ludzi - mówi 25-letni mieszkaniec Gdyni, który wiosną przeniósł się z YKP do SKŻ Hestia, a przez kolegów nazywany jest "Grabem".

- Dotychczas w twoim sportowym dossier pisaliśmy "mistrz Europy, siódmy zawodnik igrzysk olimpijskich w Sydney". "Zwycięzca Kieler Woche" zapisane będzie zaraz po tych osiągnięciach?
- Chyba wygranie Kieler Woche było jeszcze trudniejsze, gdyż byli w mojej klasie sami najlepsi, ale wiadomo, że mistrzowskie imprezy mają większą rangę dla kibiców.
- W poprzednich latach wielu regat nie kończyłeś z powodu dyskwalifikacji. Czyżby teraz nastąpił rozejm z sędziami?
- Rzeczywiście, nie było nie tylko dyskwalifikacji, ale również falstartów. Cieszę się tym bardziej, że w tym sezonie przepisy są jeszcze bardziej rygorystyczne. Staram się pracować nad takim pływaniem, aby być jak najbliżej granicy tego co dopuszczalne, ale nie przekraczać jej.
- Tomasz Chamera, trener główny PZŻ w kontekście twego kilońskiego sukcesu mówi o "przełamaniu". Będą kolejne sukcesy?
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że do Kilonii jechałem po wygraną. Jednak gdy przystępowaliśmy do finałowych wyścigów, a ja znajdowałem się na wysokiej pozycji, to zacząłem uważać nie tylko na to, aby płynąć jak najlepiej, ale także zwracałem uwagę na to, co robią najgroźniejsi rywale. Nie ukrywam, że nie jestem przykładem cierpliwego człowieka i poprzednie starty w tym sezonie mnie rozczarowały. Ale teraz też nie będzie wyłącznie euforii.
- Jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że w kraju nie masz konkurencji. Tym samym możesz skoncetrować się wyłącznie na walce o nominację olimpijską dla Polski.
- W sporcie nigdy nic nie jest dane raz na zawsze. Konkurencja może pojawić się nagle. Nie obawiam się tego, gdyż moje działania nie są nastawiano jedynie na to, aby pojechać do Aten, ale żeby na igrzyskach walczyć o wysokie pozycje. Dlatego wszystkie regaty, w których obecnie startuję, bardziej lub mniej prestiżowe, są jedynie bardzo mocnym treningiem przed główną imprezą. Także Kieler Woche, choć odniosłem tam bardzo duży sukces, to tylko kolejny etap przygotowań.
- Mistrzostwa świata odbędą się w tym roku w Kadyksie. Które miejsce da awans olimpijski? Czy będzie później możliwość ewentualnej poprawki?
- System kwalifikacji jest skomplikowany. Pierwsze nominacje dla dwunastu państw zostały rozdane przed rokiem. W tym roku wywalczy je dwanaście kolejnych federacji. Ostatnia szansa będzie na przyszłorocznych mistrzostwach świata.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane