Rozmowa z Pauliną Pawlak
Mimo czterech kolejnych zwycięstw polskim koszykarkom nie udało się awansować z grupy D do finałów mistrzostw Europy w Turcji.
Paulina Pawlak może być jednak zadowolona ze swojej postawy. Występy w kadrze zaczynała jak zawodniczka głębokiego zaplecza, a zakończyła jako jedna z podstawowych koszykarek.
- Z meczu na meczu nasza gra wyglądała coraz lepiej, jednak zabrakło nam szczęścia - mówi rozgrywająca
Lotosu Gdynia.
- W drugiej części eliminacji kibice mogli być zadowoleni z waszej postawy. Była dobra gra, były zwycięstwa... Niestety w końcowym rozliczeniu nie ma awansu. Dlaczego?
- Miałyśmy zły początek. Zwłaszcza dziewiętnastopunktowa porażka z Serbkami - to było zdecydowanie za dużo. Później ten nieszczęśliwie przegrany mecz Bułgarkami, w którym gwoli sprawiedliwości grałyśmy słabo. Ten mecz był języczkiem u wagi. Gdybyśmy go wygrały, to zajęłybyśmy pierwsze miejsce w grupie i awansowały do finałów.
- Zespół został odmłodzony. Może zabrakło mu wiary we własne umiejętności?
- Koniec przygotowań i początek eliminacji był taki, że nie czułyśmy się dobrze. Nie wiem, czym było to spowodowane, ale grałyśmy słabo, na treningach szło nam różnie. Mimo to umotywowane do gry byłyśmy dostatecznie dobrze. Porażka z Serbią nie zmieniła tego nastawienia.
- Dla ciebie nie był to jednak stracony czas. Jeszcze kilka miesięcy temu głośno powątpiewałaś w to, że znajdziesz się w kadrze, a dziś ta kadra nie może się bez ciebie obyć...
- Obawy były związane z tym, że do kadry zostałam później dołączona, po młodzieżowych mistrzostwach Europy, nie znałam trenera Konieckiego, nie wiedziałam czy się sprawdzę. Sądziłam, że selekcjoner postawi na zawodniczki, które zna dłużej. Trener powiedział mi jednak, że dostanę szansę, a ja sobie obiecałam, że tę szansę wykorzystam.
- Teraz zdobywasz po 14-15 punktów w meczu, masz 8 asyst. Te statystyki mogą wzbudzić respekt rywalek. Jesteś pierwszą rozgrywającą rezprezentacji?
- Fakt, że rozegrałam kilka dobrych spotkań, nie świadczy jeszcze o tym, że teraz moja pozycja w reprezentacji jest niepodważalna. Po pierwsze, jest za wcześnie, by tak mówić, a po drugie, to chyba nie ja powinnam mówić. Od tego jest trener.
- To jeszcze nie koniec walki o finały. Przed wami dodatkowe kwalifikacje, być może turniej barażowy.
- Gramy coraz lepiej, ostatnia zwycięska seria bardzo nas umotywowała. Uwierzyłyśmy, że jesteśmy młodą, ale już silną drużyną, która jest w stanie dużo osiągnąć. Szansa wywalczenia awansu wciąż jest duża.
- Do jednego wolnego miejsca kandyduje jednak aż dziesięć reprezentacji...
- Zadanie nie będzie łatwe, jednak z drugiej strony, wydaje mi się, że żaden z tych dziewięciu rywali nie będzie dla nas wymagającym przeciwnikiem. Stać nas na awans.