Rozmowa z Natalią Wodopianową
Przeciwko SCP Rużomberok Natalia Wodopianowa rozegrała najlepsze spotkanie w
Lotosie VBW Clima Gdynia. 21-letnia rosyjska skrzydłowa weszła do gry z ławki, a mimo to zdobywając 23 punkty była najskuteczniejszą zawodniczką naszego zespołu.
- Można powiedzieć, że to dzięki tobie Lotos odniósł piąte zwycięstwo w Eurolidze. Na początku ze Słowaczkami zespołowi szło jak po grudzie, jednak gdy weszłaś do gry, sytuacja diametralnie się zmieniła.
- Zespół wygrał, ponieważ był zespołem. Na indywidulane statystyki spoglądam w drugiej kolejności. Najważniejsza jest liczba punktów zdobytych przez team. Gdy mój zespół ma ich więcej od rywala, to wszystko jest OK. Po co mi 40 punktów, jeśli ekipa przegrywa?
- Po tym meczu chciałabyś występować w pierwszej piątce?
- To dla mnie nie ma żadnego znaczenia. To miłe, gdy rozpoczyna się mecz w wyjściowym składzie, jednak słowo trenera jest dla mnie świętą rzeczą. Jeśli coach uważa, że z ławki mogę być bardziej pożyteczna dla drużyny, to ja się z tym zgadzam.
- Twoja coraz lepsza gra oznacza, że bez kłopotów zaaklimatyzowałaś się w zespole z Gdyni. Na początku czułaś się w Polsce samotna?
- Nie. Mam twardy charakter, łatwo się przyzwyczajam. A poza tym w Lotosie gra jeszcze Anastazja Barabanowa, więc jest mi raźniej. Niedawno odwiedził mnie tata, niedługo być może przyjedzie do Gdyni mama, dzwonimy do siebie. Z tęsknoty za domem rodzinnym na pewno nie uschnę.
- Wspomniałaś o Natalii Barabanowej. Twoja rodaczka jest inna niż ty. Sprawiasz wrażenie osoby żywej, towarzyskiej, otwartej. Natalia jest cicha, spokojna i chyba też gra mniej efektownie od ciebie.
- Spokojnie, spokojnie. Natalia jest nie tylko wartościową koszykarką, ale i osobą z bogatą osobowością. Ma duże umiejętności, zresztą demonstruje je coraz częściej. A że jest spokojna? Ludzie mają różne charaktery i trzeba to szanować.
- Wiesz, że występy rosyjskich koszykarek w zespole z Gdyni mają bardzo długą historię?
- Opowiadano mi o tym. W ubiegłym roku występowała tu znakomita Elen Szakirowa, wcześniej Olga Pantelejewa i moja dobra znajoma, Elena Karpowa. Zrobię wszystko, by nie pogorszyć opinii o zawodniczkach z naszego kraju. Zapewniam, że żadnej presji z tego powodu nie odczuwam.
- Ponoć jesteś nie tylko dobrą koszykarką, ale i znakomicie grasz w karty.
- To prawda, bardzo lubię grać i... wygrywać w karty. Koleżanki czasami muszą uznawać moją wyższość, ale na pieniądze nie gramy. Najważniejsza jest satysafakcja.
- Jako jedna z nielicznych zawodniczek zagranicznych grających w Lotosie zazwyczaj rozmawiasz w ojczystym języku. Co z twoim angielskim?
- Staram się uczyć w każdej wolnej chwili, jednak prowadzenie swobodnej konwersacji jeszcze mnie przerasta. Niedawno byłam w gdyńskim kinie. Film pokazywano w wersji oryginalnej, tylko napisy były po polsku. To była trudna lekcja angielskiego.