• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tenisowe mistrzostwa Polski Sopot 2004

Kryst.
29 czerwca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Eliminacjami na kortach Sopockiego Klubu Tenisowego rozpoczęły się wczoraj mistrzostwa Polski w tenisie. O awans do turnieju głównego walczy 58 zawodników i 32 zawodniczki. Większość z nich nie zdawała sobie sprawy, że ziemię, po której biegają, za kilka tygodni - podczas turnieju Idea Prokom Open - odwiedzą: sam Andre Agassi, Dinara i Marat Safin oraz Carlos Moya.

Mecze, mimo że brakowało sędziów, były rozgrywane w iście ekspresowym tempie. Wielu zawodników z obawą spoglądało w niebo i kontrolowało napływanie nad korty ciemnych chmur. - Niestety, prognozy na najbliższe dni nie są najlepsze. Nie bierzemy jednak pod uwagę przeniesienia spotkań do hali. Co najwyżej turniej wydłuży nam się do poniedziałku - mówi Waldemar Białaszczyk, dyrektor sopockiego klubu.

Na szczęście deszcz lunął dopiero wtedy, gdy większość spotkań pierwszej rundy już się zakończyła. Jednym z nieliczych, którzy spędzili więcej czasu na boisku (w tym wypadku korcie numer 3), był Dariusz Lipka. 19-latek z SKT męczył się z nieznanym szerszemu gronu miłośników tenisa Przemysławem Ocwieją (SKT Szczecin), by go w końcu pokonać 6:2, 3:6, 6:4. Przyczyna nadspodziewanie zaciętego charakteru tego spotkania stała się jasna po zakończeniu pojedynku. - W sobotę i niedzielę zdawałem egzaminy na AWFiS, odczuwałem więc zmęczenie. Na pewno nie zademonstrowałem wszystkich umiejętności. Mecz jednak wygrałem, egzaminy także poszły pomyślnie. Wszystko idzie zgodnie z planem - mówi Lipka, który w spotkaniu o wejście do turnieju głównego zagra z Tomaszem Cichym (ChTT Chorzów). Rywal w pierwszym pojedynku pokonał Tomasza Kondeja (Mera WArszawa) 6:4, 3:6, 6:0. - Jeszcze nigdy z nim nie grałem, jednak on swój mecz grał na korcie obok mojego, więc miałem czas by mu się przyjrzeć - zapewnia Lipka.

Trzy sety i trzy godziny musiał też walczyć Janusz Conradi (SKT Sopot), który wygrał z Michałem Fąferkiem, klubowym kolegą 7:5, 5:7, 6:2. Trzygodzinna rywalizacja tych zawodników to jednak norma. - Gramy trzy razy dziennie, często po trzy godziny. Ten mecz więc niczym nie odbiegał, od tych treningowych pojedynków - zapewnia Conradi, który wraz z rywalem potraktował spotkanie po trosze relaksowo. Mimo braku sędziów nie było spornych piłek. Wprost przeciwnie. Tenisiści często ze sobą miło i wesoło gawędzili.
Głos WybrzeżaKryst.

Opinie

Typuj wyniki Mistrzostw Europy w Niemczech!

Relacje LIVE

Najczęściej czytane