Rozmowa z Karolem Piątkiem
W OPO Cetniewo trenuje "jedenastka" Cracovii, wicelider II ligi i wielki faworyt w rywalizacji o awans. W sobotę na sztucznym boisku GOSiR "Pasy" rozegrają sparing z Arką. Nową twarzą w składzie beniaminka jest były lechista i chwilowy arkowiec, pochodzący z Luzina
Karol Piątek. Gdański klub wypożyczył go na pół roku za 10 tys. zł.
- To wypożyczenie z opcją transferu definitywnego. Jeśli wiosną spełnię oczekiwania klubu, zostanę w Krakowie przynajmniej trzy lata. Warunki kontraktu już uzgodniliśmy - mówi były mistrz juniorów, dziś 21-latek.
- Cracovia dobrze płaci...- Będę zarabiać dużo więcej niż w Łodzi, ale nie powiem ile.
- Czy to cię przyciągnęło do Krakowa?
- Po tym jak stałem się podstawowym zawodnikiem ŁKS, jest to kolejny krok do przodu. Wydaje mi się, że wybrałem optymalnie. Zaproszenie od pana Chrobaka na treningi Polonii Warszawa, czy wcześniej - gdy w Nowym Dworze Mazowieckim pracował trener Pietrzak - zainteresowanie Świtu, nie wytrzymują porównania z Cracovią, mimo że to tylko drugoligowiec. Klub - również sami trenerzy i piłkarze - ma ogromne ambicje. Kibicom pod Wawelem marzą się derby w ekstraklasie. W moich oczach największym atutem krakowian jest to, jak grają w piłkę. To drużyna świetnie wyszkolona technicznie, preferująca futbol ofensywny. Gram obok takich tuzów jak Węgrzyn czy Bojarski i dzięki temu mam się od kogo uczyć.
- Presja awansu już niejednemu wyszła bokiem.
- Skoro wszyscy chcemy awansu i skoro działacze starają się o wzmocnienia z I ligi, bo z Katowic, oprócz Bojarskiego, przybył Stasiu Wróbel, to raczej trudno wykpić się z odważnych deklaracji. Chociaż nie da się ukryć, że konkurenci są mocni.
- Na turnieju w "Arenie" dostaliście łomot od Arki...- Przyjechaliśmy tam z rezerwami. Też byłem w Poznaniu, a grałem mało. Dzień po turnieju graliśmy u siebie o niebo ważniejszy sparing z Legią. Było 0:0, a ja wystąpiłem w I połowie.
- W Poznaniu grał u was Dawid Pomorski. Nie załapał się.- Dawid nie wypadł zbyt okazale w wewnętrznym sparingu, a i podczas turnieju nie błysnął. Atak w Cracovii jest silnie obsadzony, więc trener Stawowy nie szuka uzupełnień.
- Na twój transfer zanosiło się od dawna.- Już w grudniu doszliśmy do porozumienia. Cracovia wzięła mnie na ściśle określoną pozycję - prawego obrońcy w systemie 4-4-2. W tej roli występowałem ostatnio w barwach ŁKS. O miejsce w "jedenastce" będę walczył z Tomkiem Wackiem i na pewno nie będę miał łatwo. Po tej stronie - w linii pomocy - ma grać Marcin Bojarski.
- Wróćmy na moment do ŁKS. Jakim cudem zespół złożony z młodzieńców, często żółtodziobów, utrzymuje się na powierzchni?
- Na przykład rok temu w tabeli rundy wiosennej zajęliśmy czwarte miejsce. Ja widziałem źródło sukcesu w osobie pana Pietrzaka. To szkoleniowiec, który z każdego zawodnika potrafi zrobić piłkarza. To za jego kadencji zacząłem grać w obronie, tyle że lewej. Poza tym Pietrzak jest świetnym psychologiem.
- Czy masz świadomość, że jesteś jedynym graczem wyrzuconym z Arki, który od momentu przykrego rozstania robi postępy?
- Cieszę się z takiej opinii. Zresztą coś mi się tak zdawało. (śmiech) W Gdyni, krótko po finałach ME U-18, dostałem pierwszą nauczkę, a szkołę życia przeszedłem w ŁKS, zmężniałem, nie tylko jako sportowiec. Przenosząc się do dalekiego miasta nie miałem kłopotów z aklimatyzacją. Mam nadzieję, że latem zanotuję następny postęp.
- Jeśli tak, Lechia zarobi następne pieniądze - 40 tysięcy.- Pan Melaniuk, wiceprezes OSP, nie robił mi kłopotów. Postawił tylko jeden warunek. Chciał, abym wrócił do Gdańska, kiedy znowu zawita przy Traugutta II albo I liga. Powiedziałem: tak. (śmiech)