- 1 Z jakimi piłkarzami Lechia na ekstraklasę? (32 opinie)
- 2 Pomocnik Arki: Derby o wygranie ligi (71 opinii)
- 3 Stal - Wybrzeże. Awizowane składy (51 opinii)
- 4 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (198 opinii)
- 5 Dylewicz o Treflu przed Śląskiem (2 opinie)
- 6 Gedania przegrywa i spada na 11. miejsce w tabeli (1 opinia)
W Ogniwie: rozwodu jeszcze nie było
Ogniwo Sopot
Poniedziałkowy trening, jak i dwa poprzednie poprowadził, Grzegorz Kurdelski. Wieczorem na piętrze klubowego budynku obradował zarząd Ogniwa, a równolegle w szatni naradzała się drużyna.
- Potem zeszliśmy do drużyny. Rozmowa była długa. Rozeszliśmy się około pierwszej w nocy. Zarząd postanowił przychylić się do prośby zawodników, by obaj szkoleniowcy pracowali nadal w Ogniwie. Kacała i Hodura zgodzili się prowadzić zespół do końca roku. W grudniu usiądziemy i zastanowimy się, co dalej - informuje Michał Karwacki, dyrektor Ogniwa. Co ciekawe, za taką decyzją opowiedziało się ośmiu z dziewięciu członków zarządu, którzy cztery dni wcześniej głosowali za odwołaniem szkoleniowców. Myli się jednak ten, kto myśli, że wszystko wróciło do normy. Z rozgrywki odpadł jedynie Jakub Szymański, który wcześniej podjęcie pracy w Sopocie uzależniał od akceptacji zawodników.
- Sytuacja między zarządem a drużyną, delikatnie mówiąc, jest nieklarowana. Nie zamierzam się w to pakować. Proszę, by moja kandydatura nie była brana pod uwagę - mówi były szkoleniowiec Arki.
- Drużyna jednogłośnie opowiedziała się za dotychczasowymi trenerami i na tym sprawa... stanęła w miejscu. Nic nie zostało postanowione. Na pewno nie będę grał, jeśli z zarządu nie odejdą niektóre osoby - deklaruje Marcin Baraniak, który był kapitanem gdy Ogniwo przed wakacjami świętowało zdobycie tytułu mistrza Polski.
- Nie ukrywam, że nasza rezygnacja miała być rodzajem straszaka, który wstrząśnie i zarządem, i zawodnikami. Chcieliśmy zdobyć choćby minimum, ale aby pójść do przodu. Wieczorna, a potem nocna dyskusja była burzliwa, wielowątkowa, wiele wylano żali i pretensji, poruszano gorące wątki, wydzieliło się sporo adrenaliny... Nie wszyscy zawodnicy, z uwagi na obowiązki zawodowe, wytrwali do końca. Dlatego nie ma ostatecznej decyzji. Można powiedzieć, że jest sprawa rozwodowa w sądzie, ale jeszcze można wycofać papiery i ułożyć pożycie na nowo. Drużyna musi zdecydować, czy chce pracować w takich warunkach jak obecnie. Mnie one nie pasują, ale jeśli zawodnikom odpowiadają, to zgoda, pociągniemy razem ten wózek. Jednak nikogo nie można wyrzucać z zespołu. Nie interesuje mnie praca, która polega na jeżdżeniu na mecze, tylko po to, aby po grze napić się piwa. Skoro zarząd deklaruje, że nie ma żadnych wzmocnień, to niech pomoże własnym wychowankom, aby w wieku 20 lat nie musieli rezygnować z rugby. A tak na marginesie, wszyscy trenerzy w Ogniwie, łącznie z tymi z grup młodzieżowych oraz masażystą kosztują klub mniej niż trener główny w gdyńskiej Arce - mówi Grzegorz Kacała.
Kluby sportowe
Opinie (21)
-
2003-10-17 19:06
Do max plociucha
To Ty jestes zwykła k******* skoro oferujesz ze mozesz polizac po jajach...?Zabieraj sie z tego forum bo nie chcemy tu prostytutek!!!A co do plotek to poprostu te baby z Ogniwa płacza na forum i sie nawzajem opluwaja.Mam z tego beke bo jeszcze zadna druzyna(męska,bo Ogniwo to baby)nie prała własnych brudów publicznie.Widac z kim mamy do czynienia,oni po prostu chca zeby wszyscy ich załowali i nad nimi sie rozczulali.Pisza ze to wina zarzadu???To niech go zmienia, przeciez to sport amatorski i to zawodnicy powinni decydowac!Ale tu nie chodzi o zarzad tylko o klimat w druzynie.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.