- 1 Było ciężko, ale Arka o punkt do lidera (177 opinii) LIVE!
- 2 Lechia: Mocny gong, wielka złość (88 opinii)
- 3 W Arce plagi egipskie, nóż na gardle Resovii (65 opinii)
- 4 Zmora i przebudzenie w Wybrzeżu (55 opinii)
- 5 Wybrzeże pewne utrzymania w Superlidze (12 opinii)
- 6 Niższe ligi. Rekordowy wynik (43 opinie)
W górę czy w dół?
7 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat)
Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie Arka Gdynia
Arka Gdynia - Resovia 3:2. Wygrana po ciężkim boju i już tylko punkt do lidera
Rozmowa z Mariuszem WoronieckimMariusz Woroniecki jest na razie jedynym piłkarzem z podstawowego składu Prokomu Arki Gdynia, któremu po rundzie jesiennej podziękowano za grę w klubie. 31-letni obrońca grał przeciętnie, jednak ta decyzja jest dużym zaskoczeniem. Także dla samego zawodnika. Rozmowę z piłkarzem rozpoczęliśmy, gdy jechał windą.
- Także w życiu jadę windą. Jestem bardzo zaskoczony, ta decyzja spadła na mnie jak grom. Jednak wierzę, że ta moja winda jeszcze wyniesie mnie w górę. Zobaczymy - mówi.
- Trener Mirosław Dragan podziękował za współpracę trzem zawodnikom wchodzącym z ławki rezerwowych. Tego się spodziewano. Jednak wyautowanie pana to niespodzianka...
- Ta decyzja mnie zaskoczyła. Jeśli jednak trener ma koncepcję budowania zespołu, w której nie ma miejsca dla mnie, to mówi się trudno.
- Jaki jest konkretnie powód rezygnacji z pańskich usług? W 17 meczach ligowych rozegranych jesienią Arka straciła zaledwie 15 goli.
- Żadnego konfliktu między mną i trenerem nie było. Widocznie trener uznał, że 15 bramek straconych jesienią to za dużo. Być może chce, by wiosną zespół stracił tych bramek jeszcze mniej. Może 10?
- W jakiej formie trener Dragan przekazał panu tę wieść?
- Nie było darcia szat. Zakomunikowano mi ten fakt w taki sposób, w jaki powinno się to odbywać. Trener powiedział mi w obecności prezesa Jacka Milewskiego, że nasze drogi się rozchodzą. Forma rozstania ze mną była bardzo przyzwoita. Szkoleniowiec uzasadnił tę decyzję przejściem na inny schemat taktyczny. Będzie chciał grać czterema obrońcami z tyłu, a ja podobno do tego ustawienia nie pasuję.
- Nigdy pan w tym ustawieniu nie grał?
- Oczywiście, że grałem. Było tak w Nowym Dworze Mazowieckim i Orlenie Płock. Także w Arce za kadencji trenerów Kusty i Mandrysza to ustawienie było próbowane. Na pewno nie należałem wtedy do słabych ogniw, jak to zostało nazwane.
- Jak pan oceni swoją grę jesienią? Ma pan sobie coś do zarzucenia?
- Nie ma zawodnika, który nie miałby sobie nic do zarzucenia. Także mnie zdarzały się błędy. Hmm... To nie była moja najlepsza runda, zdarzały mi się szalone mecze. Ale czy byłem aż tak słaby, by rozwiązać ze mną kontrakt? Mógłbym z tym polemizować. Trener ocenił to inaczej, ale rozstaliśmy się w zgodzie. Nie jest teraz tak, że nie możemy na siebie patrzeć.
- Kto jest winny temu, że nie będzie pan już grał w żółto-niebieskim kostiumie Arki?
- Nie mam do nikogo żalu. Nawet do siebie, bo przecież swoją pracę starałem się wykonywać jak najlepiej.
- Jest pan na razie jedynym zawodnikiem z pierwszego składu, z którym rozwiązano umowę. Czuję się pan pokrzywdzony?
- Raczej nie, bo takie ryzyko jest wpisane w ten zawód. Jednak szkoda, bo w tej rundzie nie rozegrałem tylko jednego ligowego meczu, z powodu nadmiaru żółtych kartek. Skoro byłem za słaby na ten zespół, to trzeba było mnie odstawić od składu wcześniej.
- Jak koledzy z zespołu zareagowali na tę wiadomość?
- Koledzy, kibice, z którymi się często spotykam, są zdzwieni, a nawet zaskoczeni decyzją trenera. Ale to on bierze na siebie odpowiedzialność za wynik, dobiera sobie zawodników.
- Mówi się, że może pana zastąpić Rafał Szwed...
- Rafała bardzo dobrze znam, bo grałem z nim w jednym zespole. Radził sobie w Widzewie Łódź, który grał czwórką w obronie. W Gdyni dałby sobie radę, tylko nie wiem, czy będzie chciał zmienić klub, skoro w Widzewie jest poprawa.
- Z Arki odchodzi zawodnik, który nie tak dawno był najpopularniejszym piłkarzem Wybrzeża. Nie przypuszczam, by miał pan przygotowany wariant awaryjny.
- Nie powiem, że szukałem sobie klubu, gdy miałem ważny kontrakt w Arce. Na pewno odejście z Arki pogmatwało moje plany. Teraz muszę swoje życie postawić na głowie.
- Jak potoczą się pańskie losy?
- Na pewno nie załamuję się tym, że nie ma miejsca dla mnie w Arce. Znajdę soie klub. Zobaczymy jak to się ułoży.
- Kto chce dzisiaj Mariusza Woronieckiego?
- Jest jeszcze za wcześnie, by odpowiedzieć na to pytanie. O, przepraszam. Na pewno chce mnie moja żona, Ania.
Wywiady
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2004-12-07 00:55
kibic
Wielka szkoda Woronieckiego beda załowac,widac ze Mariusz ma zal,uwazam ze gral poprawnie w tej rundzie,ARKA stracila najmniej bramek od niepamietnych czasow, a to nie przypadek!!!obawiam sie ze nowa postac w obronie moze nie czytac grania tak jak on.Dla mnie osobiscie solidny zawodnik i naprawde zrobil duzo dla naszeo klubu, oby nie było dziwnych układow....bo zle to sie skonczy
- 0 0
-
2004-12-10 14:38
dziekujemu Wrona
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.