Po czterech kolejkach ekstraligi hokeiści Stoczniowca mają na koncie dwa zwycięstwa, oba wyjazdowe. Mecze w "Olivii" na razie przegrywają, zawodząc przede wszystkim pod względem skuteczności (1 gol). Na przełamanie liczymy w niedzielnym spotkaniu z opolskim nowicjuszem (17.00). Najpierw jednak, już dziś, mecz w Katowicach. Mecz, który wypada wygrać.
Wicemistrzowie Polski w latach 2001-03 stracili aż dziesięciu praktycznie najlepszych graczy i nagle ich ambicje spadły do poziomu utrzymania się w elicie. We wtorek, na własnym lodowisku, nie dali rady właśnie Orlikowi (4:5), w którego barwach zadebiutował niezatapialny
Piotr Zdunek. Na jego wizytę z pewnością ucieszą się gdańscy kibice. 35-letni napastnik, mimo że przez pięć miesięcy nie trenował, okrasił swój come-back dwoma golami i dwiema asystami. O sukcesie opolan przesądziło jednak trafienie
Martina Mintela w ostatnich sekundach. Przybyły z Poruby czeski obrońca występował ongiś nad morzem, podobnie jak młody
Rafał Bernacki. Bramki beniaminka strzeże natomiast 21-letni
Piotr Jakubowski, z którym szefowie "stoczni" wiążą duże nadzieje na przyszłość.
Sześć z dziewięciu goli biało-niebieskich to zasługa
Rafała Twardego (3) i
Zdenka Juraska (3). Liderem asyst jest
Bartłomiej Wróbel (3), a za nim stoi
Rafał Cychowski (2). Po niepowodzeniu z Unią (0:4)
Marian Pysz zdecydował się na roszady w formacjach, poniekąd wymuszone kontuzją
Bartosza Leśniaka (skręcił kolano) i - jak ocenił sam szkoleniowiec - mające utrwalić ustawienie zespołu. I tak pierwszy atak utworzą:
Justka,
Piotrowski,
Raszczyński. W drugim Pysz wrócił do wariantu z okresu przygotowań:
Twardy,
Zachariasz,
Jurasek. Trzeci zaś dobrze pamiętamy z poprzedniego sezonu:
Kostecki,
Błażowski,
Jankowski. Słabo grający
Myszka wylądował w czwartym, obok młodzieżowców,
Drzewieckiego i
Solińskiego. Dla reprezentanta to prawie dyshonor. Jednak nie tylko jego forma wywołuje marsową minę trenera.
- Nie wiem, co dzieje się z Leśniakiem - mówił.
- Solidnie pracuje, a gdy przychodzi mu grać, jest dziwnie nieskuteczny. Na dodatek kontuzja Bolka nie jest błaha i chłop będzie musiał od nowa przygotowywać się. Kłopoty są również z Fraszko. Wygląda lepiej pod względem fizycznym, jednak na lodzie bywa niespokojny, a przez to popełnia błędy. On sam jest tym zaskoczony. Od teraz będzie grał w drugiej parze z Wróblem.Liga powoli klaruje się i raczej nie należy spodziewać się niespodzianek. Toruński KH, który miał być strachem na "stocznię", na razie niczym nie zaimponował (jedyne punkty za 5:0 z Orlikiem) i być może gra o półfinał MP nie będzie aż tak trudna.
- Nie spieszmy się z ocenami - Pysz jednak tonuje nasz optymizm.
- Oni pracują jak my. Pięć klubów rozpoczęło przygotowania już w maju. Nie jest tak, jak rok temu, gdy pod tym względem uzyskaliśmy przewagę nad rywalami. I ona zaprocentowała miejscem na podium. Przypomnę, że wtedy przez cztery tygodnie byliśmy na obozie, z dala od domów, rozegraliśmy więcej sparingów...Zdaniem Pysza, mistrzowie Polski mają jeszcze lepszy zespół, natomiast Tychy wcale nie wyglądają tak dobrze, jak zgrupowane tam nazwiska.
- Pomogliśmy im wygrać w Gdańsku! - wypomniał podopiecznym.
- Pierwsze kolejki nie wywołały żadnych sensacji, do inauguracji czekałem, czy sygnalizowane stany osobowe potwierdzą się i tak też się stało. Jednak trzeba być czujnym. Niby outsiderzy są znani, ale we wtorek Podhale prowadziło z Krynicą po 30 minutach tylko 4:3.
star.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
