• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wracamy na morze

Jacek Główczyński
12 marca 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Rozmowa z Maciejem Leśnym, wiceprezesem PZŻ

Polski Związek Żeglarski na uroczystościach związanych z Rejsem Roku 2002 reprezentował Maciej Leśny. Wiceprezes PZŻ bardzo dobrze czuł się wśród żeglarskiej elity, gdyż sam niegdyś pretendował do podobnych laurów. On również pływał po północnych akwenach, jak tegoroczni triumfatorzy.

- Przed laty znajdowałem się w załodze, która dotarła do Islandii. Jednak wówczas było tak wiele wartościowych rejsów, że musieliśmy zadowolić się nagrodą gdańskiego okręgu żeglarskiego, a laury Rejsu Roku przypadły innym - dzieli się na wstępie osobistą refleksją prezes Leśny.

- Dlaczego teraz nie ma tylu wypraw. Brakuje pomysłów, zapaleńców, czy może po prostu pieniędzy?
- Zdecydowanie tych ostatnich. Jeszcze nie dopracowaliśmy się modelu wspierania takich przedsięwzięć. A taka jest intencja PZŻ. Nie bez kozery hasło naszej kadencji brzmi: "wracamy na morze". Chcemy znaleźć takie sposoby finansowania, aby młodzi ludzie z niezamożnych rodzin mogli trafić na duże żaglowce lub do małych jachtów. Każde dziecko powinno umieć zachować się w wodzie i na wodzie. Mam nadzieję, że jak gospodarka w naszym kraju ruszy, a jest coraz więcej oznak ożywienia, to znajdą się pieniądze na odpowiednie programy. Musimy uzbroić się jeszcze trochę w cierpliwość.
- Wśród tegorocznych laureatów jest dużo młodzieży, widzimy studentów, harcerzy. To dobry prognostyk na przyszłość?
- To jest dokładnie to, o co nam chodzi. Najwyraźniej jest żeglarski duch w narodzie. Tym wszystkim, którzy zechcą otrzeć się o żeglarstwo, powinniśmy to umożlić. Gdy można wybierać z większej grupy, to rośnie prawdopodobieństwo dochowania się mistrza czy wybitnego żeglarza. Proszę zwrócić uwagę, na jakie ambitne wyczyny porwali się ci młodzieńcy. A żeglowanie po północnych akwenach nie należy do przyjemności. Wspomnienie niektórych momentów z własnych rejsów w te rejony jeszcze dzisiaj przyprawia mnie o drżenie kolan.
- Poza młodością zauważam też inną tendencję, chyba tym razem niezbyt dobrą. Wśród laureatów uderza brak mieszkańców Wybrzeża.
- Według mnie, to jest policzek dla wybrzeżowego żeglarstwa. Sądzę, że może być to efekt swoistego rozleniwienia. Tak zawsze było, że pomorzanie mogli wyruszyć w morze w dowolnym dla siebie momencie, mogli poczekać na sprzyjającą pogodę. Tymczasem żeglarze ze śródlądzia wysztko dokładnie planowali, niemal co do sekundy. Dla nich wyprawa wiązała się z wyczarterowaniem lub przewiezieniem do portu jachtu, uzgodnieniem planów urlopowych itd. Dlatego nie tracąc z orbity zainteresowań tych ludzi, musimy pamiętać przede wszystkim, że Polska jest przy morzu, a mieszkańcy wybrzeża z tego faktu powinni korzystać.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane