• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wywiad z Wojciechem Wąsikiewiczem

jag.
12 stycznia 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 

Arka Gdynia

"On się urodzi się dla piłki i nią żyję. Nawet jak przyjeżdża do domu, to tak jakby go nie było. Ciągle ogląda mecze w telewizji, a gdy skończy, to bierze się za sportowe gazety. Jak wszystko przeczyta, to spotyka się z piłkarzami, działaczami...W domu nie chce rządzić, ale sobą też nie pozwoli rządzić. Gdy coś się zepsuje, to muszę sobie radzić sama. Karpia nigdy nie zabije, bo ma za miękkie serce. Zakupy świąteczne to też nie jego obowiązek. Gdybym go o to poprosiła, to pewnie wszystko kupiłby na... stacji benzynowej" - tak charakteryzuje Wojciecha Wąsikiewicza jego żona Elżbieta. A co sam o sobie mówi szkoleniowiec, który ma wiosną uratować Arce ekstraklasę?

- Co robi rodowity poznaniak w Gdyni?

- Realizuję dziecięce marzenia. Gdynię znam od małego. Przed laty często tutaj przyjeżdżałem do rodziny. Już wówczas chodziłem na mecze Arki. Pamiętam, że dużym przeżyciem było dla mnie, gdy finał jakiegoś turnieju podwórkowego, w którym grałem jako chłopak, odbył się na starym stadionie Arki, przy ul. Ejsmonda.

- W co pan wierzy?
- Jestem praktykującym katolikiem. Regularnie chodzę do kościoła. Przed każdym meczem gdynian, zresztą zawsze tak było, żegnam się, gdy wychodzę na boisko.

- Pana poprzednik w Arce miał zwyczaj wychodzenia na murawę przed zespołem i wówczas otrzymywał burzę braw. Pan jakby ukradkiem przedostawał się na trenerską ławkę, gdy piłkarze są już na boisku. Skromność?
- To nie trener jest głównym aktorem, a piłkarze. Mecz to trochę jak spektakl w teatrze. Reżyser czy autor sztuki są proszeni na scenę, ale tylko po udanych widowiskach. Ja nigdy nie zapomnę tego, co działo się po naszej wygranej z Wisłą. Takie chwile z nawiązką rekompensują brawa, które ewentualnie otrzymałbym przed grą.

- Czyli żegna się pan, wchodzi jako jeden z ostatnich do boksu... Jeszcze są jakieś przyzwyczajenia, może magiczne przedmioty, które pomagają grać lepiej pańskiej drużynie?
- To się zdarza. Gdy pracowałem w Amice, zdobywaliśmy Puchar Polski - to podczas meczów siadałem na torbie masażysty.

- Torba Marka Latosa, trenera odnowy biologicznej Arki jest mniej magiczna?
- Nie próbowałem na niej siadać. Tamta z Amiki była zdecydowanie większa, a tym samym wygodniejsza.

- Może jednak coś było tajemniczego, co pomogło dźwignąć Arkę?
- Było, ale już nie jest. Na mecz z Amica włożyłem brązową kurtkę skórzaną. Nie przegraliśmy, a zatem tak wychodziłem ubrany na następne pojedynki w ekstraklasie. Ale po porażce na Legii, kurtka poszła do szafy. Wiosną pomyślę o innej garderobie.

- To może, gdy nie idzie drużynie, lepiej zatrudnić krawca niż trenera. Uszyłby jakieś fartowne wdzianko i gra ruszyłaby z kopyta?
- To o czym rozmawiamy w tej chwili, to jest ten piłkarski teatr. Natomiast wynik zależy przede wszystkim od tego, czego kibice na ogół nie widzą, czyli jakości treningów. Jestem typowym poznaniakiem, który jest solidny, punktualny, odpowiedzialny, pracowity, zaangażowany w to co robi, może tylko z tą oszczędnością u mnie nie za bardzo. Dlatego wierzę, że gdy będę uczciwie pracować, to wyniki muszą przyjść. No chyba, że trafi się na chu...wy materiał piłkarski.

- Jaki materiał jest w Arce?
- Dobry.

- Dlaczego zatem już w połowie rundy prezes Milewski mówił, że wielu z tych piłkarzy nie nadaje się do I ligi, a trener Dragan na odchodne powiedział, że nie wierzy, aby w krótkim czasie ta drużyna zaczęła znacząco lepiej grać...
- Myślę, że gdyby Mirek wygrał jeden z tych pięciu zremisowanych meczów, to pracowałby z Arką do dziś. Szczególnie w ataku nie trafił na właściwych zawodników, bo sytuacje strzeleckie były, a goli wpadało mało. Gdy człowiek jest przekonany, że wkłada serce w pracę, a na boisku nie ma efektu, to trzeba próbować coś zmieniać, zaryzykować. Myśli pan, że zostałbym w Arce, gdybym z Amiką drużyna zagrała żenująco słabo?

- Zmiana trenera miała doprowadzić do tego, że Arka na koniec roku mieć będzie 16 punktów. Od razu podpisał się pan pod tym planem?
- Gdybym tak zrobił, to natychmiast trzeba byłoby mnie wysłać do psychiatry. Natomiast nie ukrywam, że gdy dobrze zaczęło nam iść, pomyślałem, że zdobędziemy 20 punktów. I było to całkiem realne. Wystarczyło wygrać na Polonii i nie przegrać u siebie z Lechem, by nie wracać do straconej bramki na remis w ostatniej minucie z Amiką.

- Jak przekonał pan gdyńskich piłkarzy, że mogą zacząć wygrywać?
- Zadziałałem dokładnie odwrotnie niż krytycy. Powtarzanie tym chłopakom, że są kiepscy, a nawet straszenie, iz zostaną wyrzuceni z klubu, donikąd by nie doprowadziło. Ale nie mogłem przeginać też w drugą stronę. Byłbym śmieszny, gdybym im zaczął opowiadać, że są mistrzami świata. Trzeba było wszystko wyważyć. Dlatego odwołałem się do ich przeszłości piłkarskiej. Przypominałem im, gdzie grali, co osiągnęli...

- Obyło się bez krzyków, spotkania, na którym każdy wyrzucił, co mu leży na wątrobie?
- Są trenerzy, którzy ciągle krzyczą. Po pewnym czasie piłkarze się do tego przyzwyczajają i przestają reagować. Ja staram się być spokojny, ale gdy krzyknę, to chciałbym, aby to trafiło do zawodnika. Podczas meczu opierd....nie kogoś nawet mnie odstresowuje, gdyż na ławce ani nie palę, ani nie żuję gumy.

- Źle się pan czuł na stanowisko dyrektora sportowego Arki, że wrócił pan do trenowania?
- Jako lojalny pracownik klubu otrzymałem takie zadanie i się go podjąłem. Ponadto szkoleniowcem się jest zawsze, a dyrektorem się tylko bywa. W szafie mam przecież dyplom trenera, a nie dyrektora.

- Czyli o każdej porze dnia i nocy może pan wyciągnąć z szafy stary zeszyt z planem treningów i wziąć się do trenerskiej roboty?
- Cykl szkoleniowy jest podobny w większości drużynach. Z Internetu można ściągnąć sobie nawet trening Arsenalu.

- Tylko może angielskie metody "zabiłyby" co niektórzych piłkarzy?
- Chyba nie byłoby tak źle. Zresztą tutaj nie chodzi o obciążenia. Trzeba trafić z ćwiczeniami, które w danym okresie są najbardziej potrzebne drużynie, poszczególnym zawodnikom... Byłem w tej dobrej sytuacji, że jako dyrektor lubiłem wiedzieć, co się dzieje w klubie. Chodziłem na mecze Arki od juniora młodszego w górę, byłem niemal na każdym treningu pierwszej drużyny, wiele rozmawiałem z trenerem Draganem, nawet nadawaliśmy na jednej fali. Jednak trener był suwerenny w swoich decyzjach. Bo gdy trener wykonuje polecenia dyrektora, albo na odwrót - to jeden z nich jest niepotrzebny.

- Czy różni się Arka Wąsikiewicza od Arki Dragana?
- Gdziekolwiek pracowałem, stawiałem na dużą swobodę zawodników na boisku. W Gdyni pozwoliłem piłkarzom grać na tych pozycjach, na których lubią najbardziej. Nakazałem im się realizować w akcjach ofensywnych. Zadania odważnej gry do przodu otrzymali boczni obrońcy, a pomocnicy zostali przesunięci "wyżej". Ustawienie 1-4-5-1 sprawdzało się nawet w przegranych meczach w końcówce roku, ale wówczas już brakowało skuteczności, a także sędziowie nas kartkowali.

Piłkarze o trenerze Wąsikiewiczu:

Dariusz Ulanowski, najstarszy stażem (13 lat) piłkarz Arki: - W tym klubie byli lepsi i gorsi trenerzy. Wąsikiewicza oceniam pozytywnie i to nie dlatego, że pozwolił mi grać w ekstraklasie. Potrafił w drużynę natchnąć wiarą, przekonać, że możemy wygrywać z każdym. Stwarza taką atmosferę, że wiadomo kiedy można pożartować, a kiedy należy zachować powagę. Treningi u niego nie były na razie ciężkie. Chciało się ćwiczyć, gdyż zajęcia były urozmaicone, dużo było gierek, strzałów na bramkę, zabaw z piłką, siatkonogi... Nie było czasu na monotonię.

Dariusz Patalan, napastnik, który po objęciu drużyny przez Wąsikiewicza został przesunięty do rezerw: - Gdy był dyrektorem, miałem z nim służbowe relacje, nie należałem do grupy piłkarzy, z którymi był bardziej zżyty. Jednak doceniałem jego humor i to że wprowadza fajną atmosferę do drużyny. Jeśli mogę mówić o żalu względem niego, to nie o to, że trafiłem do rezerw, bo to chyba była nie do końca jego decyzja, ale o to, że nie znam przyczyn, dlaczego tak się stało. Sam się na rozmowę nie wpraszałem, ale oczekiwałem, że trener powie mi prosto w oczy, co co sądzi o mojej grze. Niestety, od października do dzisiaj nie uczynił tego.
jag.

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (15) 1 zablokowana

  • Wąs jest wporządku!Panie Wojtku utrzymaj nas w I lidze!

    Arka Gdynia Kościerzyna.

    • 0 0

  • Do Kretyna wyżej

    Dużo czasu zajęło ci poukładanie w pustym łbie tych wypocin, które wystukałaeś ???

    • 0 0

  • śledzie

    Boże ,co za nuda!Tylko arka !?,o co tu chodzi?Przecierz wy nawet nie macie stadionu-ŻEBRAKI.Na kolana przed Bałtyk i prosic o pozwolenie na wpierdol.Wtedy może LECHIKA się wami zajmie,choc nie wiem czy będą sobie ręce brudzic od was rumuńskich śmierdziuchów.Pozdro.Lechia.

    • 0 0

  • TyLKO ARKA GDYNIA!!!

    • 0 0

  • koniec

    Milewski jest jak chłopiec we mgle. Opowiada tutaj, że negocjuje z nawrocikiem, a na stronie Lecha od kilku dni jasno stoi, że Nawrocik zostaje w Poznaniu. Poniżej sobie przeczytaj co Milewski mówi o Magierze, a gdzie jest magiera. To jakiś chory film z tym prezesem

    • 0 0

  • (o_(o_o)_o) TYLKO ARKA GDYNIA !!!

    Brawo Wąś,z Ciebie to prawdziwy dyplomata:P

    • 0 0

  • rozgarnięty

    W temacie poniżej jest info o Kiczyńskim. A media cytują Milewskiego że negocjują z Lechem o Nawrocika.Do rozpoczęcia rundy jeszcze ok 2 mies. Jesteś pewien że to koniec transferów ?

    • 0 0

  • do przedmówcy

    ci co są na bieżąco to wiedzą, że transfery w Arce są zakończone, czyli stanęło na Parzym, Krupskim i Kiczyńskim...
    Zresztą wszystko jest w newsie niżej

    • 0 0

  • Redaktor zapomniał

    zapytac o transfery bo to wszystkich interesuje, a nie to czy daje na tacę czy nie.

    • 0 0

  • Kolejny wywiad o niczym !

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najbliższy mecz Arki

GKS Katowice
51% ARKA Gdynia
20% REMIS
29% GKS Katowice

Najlepiej oceniani

Najlepiej typujący wyniki Arki

Imię i nazwisko Typ. Pkt. Skuteczność
1 Mirosław Radka 35 67 62.9%
2 Sławek Surkont 36 62 58.3%
3 Mariusz Kamiński 36 61 55.6%
4 Radosław Dymkowski 36 59 58.3%
5 Michał G. 36 59 55.6%

Tabela

Piłka nożna - I liga
Drużyny M Z R P Bilans Pkt.
1 Lechia Gdańsk 33 21 5 7 59:30 68
2 Arka Gdynia 33 18 8 7 52:33 62
3 GKS Katowice 33 17 8 8 67:35 59
4 Motor Lublin 33 15 8 10 47:41 53
5 Górnik Łęczna 33 13 13 7 34:29 52
6 Wisła Płock 33 14 9 10 45:44 51
7 GKS Tychy 33 16 3 14 43:46 51
8 Odra Opole 33 14 8 11 40:32 50
9 Wisła Kraków 33 13 11 9 62:47 50
10 Miedź Legnica 33 12 12 9 48:35 48
11 Stal Rzeszów 33 14 6 13 52:58 48
12 Znicz Pruszków 33 12 6 15 34:42 42
13 Chrobry Głogów 33 10 9 14 33:49 39
14 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 33 9 11 13 53:52 38
15 Polonia Warszawa 33 7 11 15 39:49 32
16 Resovia 33 8 7 18 37:59 31
17 Podbeskidzie Bielsko-Biała 33 4 11 18 25:57 23
18 Zagłębie Sosnowiec 33 2 10 21 21:53 16
Każdy gra z każdym mecz i rewanż. Dwie najlepsze drużyny wywalczą bezpośredni awans do ekstraklasy. Zespoły z pozycji 3-6 zagrają w dwustopniowych barażach o jeszcze jedno miejsce premiowane awansem.
Natomiast trzy najsłabsze drużyny zostaną zdegradowane do II ligi.

Wyniki 33 kolejki

  • LECHIA GDAŃSK - ARKA GDYNIA 2:1 (1:1)
  • Znicz Pruszków - Wisła Płock 2:1 (1:0)
  • Resovia - Motor Lublin 1:3 (1:2)
  • Zagłębie Sosnowiec - Miedź Legnica 1:2 (0:0)
  • GKS Katowice - Wisła Kraków 5:2 (2:1)
  • Górnik Łęczna - Stal Rzeszów 1:3 (0:1)
  • Polonia Warszawa - Odra Opole 1:1 (0:1)
  • Bruk-Bet Termalica Nieciecza - GKS Tychy 6:1 (3:1)
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała - Chrobry Głogów 0:1 (0:0)

Ostatnie wyniki Arki

Zagłębie Sosnowiec
92% ARKA Gdynia
4% REMIS
4% Zagłębie Sosnowiec

Relacje LIVE

Najczęściej czytane