• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Żeby Ania nie skakała...

Krystian Gojtowski
6 sierpnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Decyzja Polskiego Związku Lekkiej Atletyki zakazująca naszym najlepszym tyczkarkom udziału w XVI konkursie Tyczka na Molo w Sopocie spowodowała, że Anna Rogowska (SKLA Sopot) weźmie udział w zawodach jedynie w charakterze widza.

- Jesteś zaskoczona decyzją PZLA, która uniemożliwia ci wzięcie udziału w sztandarowej imprezie swego macierzystego klubu?
- Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że będę mogła rywalizować na molo. W Spale dowiedziałam się jednak, że zakazano mi tego. Byłam tym niemile zaskoczona.
- Jakie motywy kierowały centralą, by powiedzieć "nie" twemu startowi w tej imprezie?
- Związek tłumaczy to troską o zdrowie zawodników kadry olimpijskiej. Działacze, zakazując nam startu, powołują się na kontuzję Moniki Pyrek sprzed roku. To postanowienie spowodowuje jednak, że prestiż i renoma wszystkich większych imprez pokazowych, jaką też jest Tyczka na Molo, zwyczajnie podupadnie. Trudno, by było inaczej, skoro w zawodach nie będą mogły brać udziału najlepsze zawodniczki i zawodnicy.
- Czy kontuzja Moniki Pyrek była aż tak poważna, by PZLA musiało się zdecydować na tak drastyczny krok?
- Z tego co pamiętam, była to kontuzja naciągnięcia mięśnia dwugłowego, na pewno nogi nie złamała. Taki uraz może przytrafić się każdemu w każdym miejscu. W trakcie zawodów na stadionie czy chociażby podczas rozgrzewki.
- Do tej pory startowałaś na molo tylko raz. Jak wspominasz ubiegłoroczne skakanie?
- Bardzo dobrze. Skacząc 4,30 pobiłam rekord życiowy. Miało to miejsce niecałe dwa tygodnie przed mistrzostwami Europy w Monachium, gdzie z kolei skoczyłam 4,40 m. Miałam w tamtym czasie dużą progresję wyników. Pomiędzy zawodami na molo a europejskim czempionatem skoczyłem 4,32 m na mityngu Balt 2002.
- Będziesz obecna na 16. edycji konkursu Tyczka na Molo. Posłużysz młodszym koleżankom radą?
- Jeżeli będą tego chciały, to oczywiście chętnie pomogę. Raczej będę jednak kibicem z aparatem fotograficznym.
- Chyba po raz pierwszy w życiu na zawodach tyczkarskich, czyli miejscu swej pracy, wystąpisz w roli fotografa?
- To prawda. Bardzo lubię robić zdjęcia. Jednak żal, że tylko taka rola mi przypadnie, jest duży.
- To będzie inny konkurs aniżeli na stadionie?
- Oczywiście. Podłoże drewniane różni się od tartanowego tym, że po deskach dużo szybciej się biega. Trudnością mogą być warunki atmosferyczne panujące na molo, jednak to jest sprawa indywidualna. Niektórym przeszkadza wiatr w twarz, innym - w plecy. Uważam, że najważniejsza będzie psychika i nastawienie zawodniczek do konkursu.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane