Rugbiści Arki Gdynia zmienieli się ponowie z Lechią Gdańsk na pozycji lidera ekstraklasy. Trójmiejskie drużyny wygrały ciężkie mecze na Mazowszu. Biało-zieloni poradzili sobie w Sochaczewie, choć kończyli bez dwóch zawodników! Porta
Ogniwo Sopot poległa u siebie, mimo że gospodarzy wspomógł na boisku... wiceprezes klubu, Sylwester Hodura. AZS AWFiS Gdańsk po przegranej w Poznaniu spadł na ostatnie miejsce w tabeli.
AZS Folc Warszawa - Arka 7:27 (0:17)
Punkty: Łukasz Miśkiewicz 5, Adam pałyska 2 -
Stanisław Krieczun 12,
Konrad Chromiński 10,
Kazimierz Raszpunda 5.
ARKA: Ruszkiewicz (77 Walczuk), Wojaczek, Kaszubowski (50 Zych), Lutrzykowski (63 P. Olejniczak), Andrzejczuk, D. Olejniczak (52 Jeliński), Raszpunda (77 Rybak), Dąbrowski, Komisarczuk, Krieczun, Skrzyński (76 Bator), Chromiński, Stachura, Motyl, Skindel.
- Poszło nam lepiej niż myślałem. Ruszyliśmy mocno, co już w pierwszym kwadransie przyniosło nam dwa przyłożenia. Potem kontrolowaliśmy sytuację, choć w drugiej połowie nastąpiło lekkie rozluźnienie. Wpuścilismy do gry trzech świeżych ludzi i wszystko wróciło do normy. Nasza radość jest tym większa, że Folc gra bardzo dobre rugby. Jestem przekonany, że ta drużyna sprawi jeszcze niespodziankę - podkreśla
Dariusz Komisarczuk, grający trener Arki.
Mecz w stolicy najbardziej zapamietają najmłodsi gdynianie. Niedawny junior, Raszpunda, zdobył pierwsze przyłożenie w ekstraklasie, a jeszcze młodsi
Michał Lutrzykowski,
Sławomir Jeliński i
Bartosz Walczuk doczekali się debiutu w krajowej elicie.
Orkan Sochaczew - Lechia 8:20 (3:11)
Punkty: Kamil Dybiec 5,
Maciej Brażuk 3 -
Tomasz Fedde 7,
Dariusz Marciniak 5,
Stanisław Więciorek 5,
Janusz Urbanowicz 3.
LECHIA: Urbanowicz, Klusek, Zieniuk, Wiktorski, Kochański, Marcinak, Sajur, Więciorek, Piszczek, Fedde, M. Szniger, Śliwiński, Grebasz, J. Śliwiński, Hedesz.
- Gdy mecz prowadzi sędzia Janeczko z Lublina, zawsze jest gorąco. Jako że jest nas wyjątkowo mało, zawodnicy mieli kategoryczny zakaz wdawania się w jakiekolwiek bijatyki, by nie łapać kartek. Jestem w Sochaczewie otrzymalismy aż dwie czerwone kartki, bo nasi zawodnicy ośmielili się upomnieć o swoje! W 35 minucie Urbanowicz z rozbitym nosem został wyrzucony z boiska. Zwrócił uwagę sędziemu, że nie gwiżdże, kiedy rywale grają faul. W 45 minucie Jacek Grebasz zobaczył czerwoną kartkę, bo protestował przeciwko odebraniu nam punktów. Tę sytuację sędzia sam sprowokował. Nie zareagował gdy rywale zawalili młyn, za co należała nam się karna piątka. Po chwili, gdy położył Więciorek, najpierw uznał punkty, a później odwołał tę decyzję - relacjonuje
Marek Płonka, trener Lechii.
Gdańszczanie w czwartej kolejce stracili fotel lidera, kończyli mecz w osłabieniu, ale schodzili z boiska zadowoleni. Utrzymali miano drużyny niepokonanej, choć nie mogli posiłkować się aż sześcioma zawodnikami z pierwszego składu. Z konieczności na skrzydle musiał zagrać Jacek Śliwiński, który na co dzień występuje w młynie.
Porta Ogniwo - Łódź 13:20 (10:5).
Punkty:
Marcin Pogorzelski 8,
Łukasz Szostek 5 - Maciej Maciejewski 10, Michał Królikowski 5, Robert Lublin 5.
OGNIWO: Ł. Mikołajczak, Witoszyński, Kasperek (70 Pionk), Rycewicz (60 Pawlicki), Wantoch-Rekowski, Hodura, Czyż (68 Irla), A. Pogorzelski, Kurdelski, Karaś, Czaja, Wilczuk, Jasiński, M. Pogorzelski, Szostek.
- Moja decyzja była spontaniczna. Gdy po piątkowym treningu ciągle brakowało jednego zawodnika do młyna, a niepowodzeniem zakończyły się próby namówienia do gry Michała Dembickiego, wpisałem się do składu. Niewiele brakowało, by wszystko zakończyło się po naszej myśli. Pogorzelski mógł kopnąć z 35 metrów z karnego na 16:15, a wówczas zapewne piątki w ostatnich sekundach byśmy nie stracili. Grzegorz Kurdelski z autu nie podałby przecież rywalowi - mówi
Sylwester Hodura, który choć oficjalnie karierę zakończył przed dwoma laty, jeszcze raz dał się namówić na wyjście do gry.
Porta Ogniwo walczyła z faworyzowanymi łodzianami. Objęła prowadzenie 3:0, pierwszą połowę wygrała różnicą pięciu punktów, a tuż po rozpoczęciu drugiej połowy podwyższyłe na 13:5. Niestety, później punkty zdobywali tylko rywale.
Posnania - AZS AWFiS 34:17 (8:7)
Punkty:
Jurij Buchało 14, Łukasz Tietz 5, Marek Czubaszewski 5, Arkadiusz Kwiatkowski 5, Jakub Krzesiński 5 -
Rafał Kwiatkowski'>Rafał Kwiatkowski 7, Dariusz Wiechetek 5, Radzisław
Miszczuk 5.
AZS AWFiS: Jumas, Zawadzki, Miszczuk, Ciesiołkiewicz, Kamoń, Deka, Wiechetek, Seklecki, Matusiak (60 Pawluk), Szablewski, Bistram, Kasperek, Galijkowyj, Zajkowski, Kwiatkowski.
- Mieliśmy czterech zawodników po 120 kilogramów. Zabrakło siły. Nie mieliśmy zdrowia, by biegać w trzeciej linii. W ciągu sześciu minut straciliśmy 14 punktów i przegraliśmy mecz. Może gra ułożyłaby się inaczej, gdyby sędzia zauważył, ża zawodnik gospodarzy, zanim położył nam pierwsze punkty, wypuścił piłkę do przodu - mówi
Jerzy Jumas, trener gdańskich akademików.
Katem w Poznaniu dla AZS AWFiS był
Jurij Buchało. Ukraiński łącznik ataku zagrał w Posnanii pierwszy mecz. Poprzednio grał w... akademickich barwach. Ale dla byłego klubu nie miał sentymetu. Przy kopach pomylił się tylko raz. Inna sprawa, że jego karne i podwyższenia były z niezbyt trudnych pozycji.
W ostatnim meczu 4. kolejki Budowlani Lublin pokonali Skrę Warszawa 17:3 (10:3).
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
