To był dziwny mecz.
Arka nie miała prawa go przegrać. Nie pozwalały jej na to sytuacja w tabeli i przebieg wydarzeń na boisku...
1:0
ALEKSANDER (14), 1:1
Nowak (16-głową), 1:2
Kukulski (80).
Sędzia:
Szymański (Kielce).
Widzów 1500.
Żółte kartki:
Ł. KOWALSKI (30, faul),
SEROCKI (87, faul) -
Filipczak (47, niesportowe zachowanie),
Kukulski (78, faul).
ARKA: Krupski - Ł. Kowalski, Woroniecki, Serocki - Bartoszewicz, Stencel, Murawski, Toborek (60 Gregorek), Pudysiak (89 Kupcewicz) - Dymkowski, Aleksander. TRENER: Wąsikiewicz.
RADOMSKO: Kozik - A. Kowalski, M. Nowak, Smoliński - Bałecki (90 Moliński), R. Rosiński, Berensztajn, Markiewicz, Filipczak (82 Żelazowski) - Kukulski, Mooc (90 K. Kowalski). TRENER: Antoniak.
Nasz zespół stworzył wystarczającą liczbę sytuacji bramkowych, aby zgarnąć trzy punkty. Obrona Radomska spisywała się źle, chwilami tak źle, że aż podejrzanie. Jednak goście, mimo że rok temu otrzymali pomoc od słabiutko grających arkowców, nie chcieli ułatwić im zadania. Trener
Wąsikiewicz nie miał wątpliwości, że graczy RKS podpierał Stasiak, ale szkoleniowcy z Radomska gwałtownie odrzucili tę wersję. Ich oburzenie było zresztą proporcjonalne do natężenia w nagłaśnianiu przez klub afery z Zagłębiem.
Tu zresztą dostrzegamy dodatkową przykrość. Przysporzyła jej Arce, jako klubowi, uzasadniona fama kompromitującej porażki... z rezerwami Radomska. Ludzie w Polsce się dziwią, jak to możliwe - RKS oddaje punkty lubinianom, działacze za karę zawieszają pół drużyny czyniąc z tego ogólnokrajową aferę, aby pięć dni później osłabiony i grający o pietruszkę (względnie o honor) zespół ograł walczących - teoretycznie - o życie żółto-niebieskich. Jak to w ogóle jest, że Arka - do tego że atakująca (w końcu co innego miała robić!) - nie sprawia wrażenie drużyny gryzącej trawę? Wprawdzie przewietrzony skład gości nie był aż tak słaby, bo na ławce rezerwowych - wśród nastolatków (np.
Moliński urodził się w 1987 roku) - usiadł
Żelazowski, do niedawna ceniony w II lidze łowca goli, lecz nie da się ukryć, że ubytek krwi w chorym - przynajmniej moralnie - organiźmie mógłby być śmiertelny. W Arce byłby na pewno, ale w Radomsku nie.
Zrozumieliśmy dlaczego to najlepszy w lidze - po Szczakowiance - team w sensie piłkarskim. Oni wiedzieli co robić z piłką, w ich atakach było widać myśl, porządek. Mimo że w Redłowie nie zobaczyliśmy bramkarza
Borkowskiego oraz
Dopierały,
B. Jóźwiaka,
R. Kowalczyka,
Leszczyńskiego,
Prokopa i
Unierzyskiego (klub wystąpił do PZPN o nałożenie na nich dyskwalifikacji i zgodę na rozwiązanie kontraktów). Ponadto nie mogli zagrać
Folc i
Lato. Owych ośmiu graczy z pola (trzech defensorów) łącznie strzeliło w tym sezonie 23 gole, prawie tyle samo co cała Arka. Dodajmy, że strzelec zwycięskiej bramki - obok
Berensztajna,
Filipczaka i
Smolińskiego - został ukarany finansowo za popisy z Zagłębiem.
Mecz odbył się w piątek, więc chyba lepiej nie jątrzyć jeszcze nie zagojonych ran, czepiać się każdego zawodnika z osobna... Zaczęło się dobrze, bo w 3 min
Aleksander trafił z 16 m w poprzeczkę. Żółto-niebiescy cisnęli rywali i w 14 min padł wymarzony gol. W narożniku "16" Aleksander przejął prostopadłe podanie od
Toborka, ruszył na bramkę, a żaden z obrońców nie chciał mu wejść w drogę. Napastnik rodem z Wrocławia strzelił więc w długi róg. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i było pięknie. Pomyśleliśmy sobie o Janikowie. Niestety, 120 sekund później
Nowak świetnie wyskoczył do wrzutki z rzutu rożnego. Krupski reklamował faul na nim, ale sędzia ze... świętokrzyskiego ZPN (to okręg Stasiaka!) pozostał obojętny.
Nasi, jak zwykle, grali zrywami. Kilka szybkich, bardziej spontanicznych i lekko chaotycznych akcji, a potem cisza. Na dodatek te akcje były bliźniacze.
Murawski albo Toborek rzucali piłki na boki, skąd
Bartoszewicz i
Pudysiak mieli dośrodkowywać. Szkopuł w tym, że obaj - bo w przerwie zamienili się stronami - są słabsi na lewej flance.
Zadowolone z remisu Radomsko już kombinowało, jak ukraść maksymalnie dużo czasu, ale w 80 min udała im się kontra. Przy linii bocznej zerwał się
Bałecki i tuż za linią środkową zagrał na wolne pole, do
Kukulskiego. Woroniecki nawet nie ruszył za nim.
Na koniec doceńmy fakt, że Radomsko sprawiedliwie odsyłało frajerów do baraży. W ostatnich siedmiu kolejkach grało z całym kwartetem i tylko Stasiakowi, na jego boisku, oddało punkcik (po golu w 90 min), a w tzw. międzyczasie rozgromiło Polar (6:0). Czy jednak obecność Arki w tym towarzystwie jest normalna? Chyba nie. Już samo zestawianie gdynian z Tłokami jest dla nas zawstydzające. Ciekawe czy dla winnych tego stanu również.
Jesteśmy załamani- Podstawowym celem tej gry nie była próba odpowiedzi, z kim wolimy grać w barażach, lecz psychiczne odbudowanie moich podopiecznych - komentował Wojciech Wąsikiewicz.
- Chciałbym, aby wróciła do nich wiara w zwycięstwa.Ta wiara opuściła arkowców po sukcesie z Pogonią. Od tamtej pory nie potrafili wygrać w siedmiu kolejnych spotkaniach!
- Myślałem, że wygramy... Za szybko straciliśmy gola na 1:1. Nie chcę oceniać poziomu spotkania, bo mógłbym być nieobiektywny, jednak z relacji osób z Gdyni wiem, że jedną z największych bolączek tego zespołu jest niska skuteczność. Marnujemy za dużo okazji. Dlatego przegraliśmy i w Chorzowie, i teraz, mimo że nie zasłużyliśmy na to. Po reakcji w szatni widzę, że zespół mocno to przeżywa. Trzeba pokonać tę apatię. Jeśli mogę mieć prośbę, nie dobijajcie nas.
- Nasi piłkarze grali o kontrakty na nowy sezon - mówił
Jan Makowiecki, drugi trener gości.
- Arka miała kilka dobrych sytuacji bramkowych, ale szczęśliwie bronił Kozik, ostatnio rezerwowy, jak większość grających dziś w naszej drużynie. Postawą na boisku pokazali, że liczna kadra Radomska była budowana umiejętnie. Po tym zwycięstwie będziemy mieć spokojne wakacje.- Jadę do szpitala na prześwietlenie - poinformował
Marcin Pudysiak, który opuścił boisko z bólem w okolicy żeber. Gdyby miało go zabraknąć, a na pewno zabraknie w barażu kartkowicza
Łukasza Kowalskiego, to byłaby tragedia.
- Teraz trudno powiedzieć. Boli mnie. Nic nam się nie klei, forma nie dopisuje. Wierzę jednak w pokonanie Śląska.
- A tak nie chcieliśmy jechać do Wrocławia - oznajmił
Arkadiusz Aleksander.
- Trafiliśmy chyba na najtrudniejszego rywala. Pochodzę stamtąd, ale wolałbym grać z Janikowem. Nie wiem, co się dzieje, nie wiem jak to wytłumaczyć, wszyscy jesteśmy załamani.Finał sezonu 2003/04 zapamiętamy za sprawą wyniku z Krakowa. Szczakowianka, pogodzona z losem i rozbita ofertą Cracovii dla trenera Mikulskiego (działacze z Jaworzna natychmiast odsunęli go od drużyny), przyjęła osiem goli! Takiego pogromu nie było w II lidze od 5 lat (Unia Tarnów - Stal Sanok 8:1).
BARAŻE:
o ekstraklasę (19 i 26 bm.) - Cracovia - Górnik Polkowice;
o II ligę (20 i 26 bm.) - Stal Rzeszów - Ruch, Unia Janikowo - Stasiak, Śląsk Wrocław - ARKA, Radomiak - Tłoki.
Na pierwszym miejscu gospodarz pierwszego meczu.
Nowi II-ligowcy: Kolporter Kielce, Kujawiak Włocławek, Zagłębie Sosnowiec, MKS Mława.
34. KOLEJKA
Zagłębie Lubin - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0); Łobodziński (63) - K. Michalski (90). Widzów 8000.
Cracovia - Szczakowianka Jaworzno 8:1 (5:0); Skrzyński (17-wolny, 42-wolny), Przytuła (19, 45, 80), Bania (28), Drumlak (46), Szczoczarz (89) - Świstak (60-samobójcza). Widzów 8000.
GKS Bełchatów - Aluminium Konin 2:0 (2:0); Dziedzic (4, 40). Widzów 2000.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Łódzki KS 2:0 (0:0); Agafon (81-karny, 86). Widzów 1800.
Piast Gliwice - Polar Wrocław 2:0 (2:0); Kędziora (5), Piechocki (42). Widzów 1500.
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 1:0 (0:0); Kobeszko (47). Widzów 3000.
ARKA - Radomsko 1:2.
PAUZA:
Stasiak KSZO,
Tłoki.