Mieczysław Rajski, który od lipca "99, najpierw u boku Stanisława Stachura, a potem Mieczysława Gierszewskiego - pełnił obowiązki drugiego trenera Arki, pożegnał się wczoraj z piłkarzami. Dziś obchodzi 55. urodziny. Jego następcą będzie Arkadiusz Zagórski! Zadaniem 32-letniego golkipera, to praca z młodszymi kolegami po fachu i szczególna opieka nad Jackiem Wosickim, który zdecydowanie uchodzi za bramkarza nr 1.
- To była moja decyzja - wyjawił Jacek Milewski. Prezes gdyńskiej spółki nie sformułował jednak konkretnych zarzutów wobec szkoleniowca i nie potwierdził, że to objaw tendencji oszczędnościowych.
- Chcę, aby za wyniki zespołu odpowiadał jeden trener. Nie było zastrzeżeń do pracy pana Rajskiego, chcieliśmy tylko poprawić szkolenie bramkarzy. Wosicki jest bardzo młody, niedoświadczony i trzeba nad nim pracować.- Dużo lat przepracowałem w Arce i pragnę odejść spokojnie. Jeśli to ma pomóc drużynie, nie zamierzam tego negować - powiedział Rajski.
- Życzę drużynie wszystkiego najlepszego, bo i ja chciałbym oglądać w Gdyni dobry futbol. Chłopacy żartowali, że to chyba rekord Guinessa - po serii słabszych wyników zwalniać drugiego trenera. Być może chodziło o stworzenie pozorów, że w spółce coś się robi. Jeśli faktycznie zwolniono mnie z powodu słabszej postawy bramkarza, jako osoba odpowiadająca za ten element nie uważam, aby ostatnie niepowodzenia były winą Wosickiego. W poprzednich dwóch meczach rzeczywiście popełniał po jednym błędzie, ale wobec osłabienia całego zespołu miał zdecydowanie więcej pracy. Wcześniej żadnych pretensji nie było.Rozstanie z Rajskim, choć miał on kontrakt do końca roku, nastąpiło za porozumieniem stron.
- Arka pomogła mi w życiu, więc przystałem na takie rozwiązanie. Zespół nie otrzymał jeszcze pieniędzy za poprzedni sezon, dlatego nie mógłbym żądać, aby mi płacono do czerwca.Gierszewski nie podzielał opinii prezesa. Dobrze wiemy, że na początku lipca, gdy ważyły się jego losy w Arce, ostatecznie otrzymał prawo doboru współpracowników. I dalej chciał pracować z Rajskim. "Głos" pisał wtedy, że pozycja Rajskiego jest niestabilna. Sporo osób związanych z SSA i MGKS miało mu za złe, iż nie odszedł ze Stachurą - co nakazywała lojalność - iż był być może jedynym poplecznikiem, a na pewno zausznikiem Andrzeja Czyżniewskiego. Powszechnie wiedziano też o incydencie, do którego doszło podczas podróży powrotnej z przegranego meczu w Brodnicy. Rajski wywołał kłótnię w autobusie, a przypomnijmy, że wcześniej, ale w tym samym dniu w furię wpadł "Czyżyk".
Ostatnio tylko plotkowano na temat tego, co mogą zrobić prezes Milewski i jego doradca, Piotr Wesołowski. Nawet ten pierwszy przyznał, że Gierszewski kilkakrotnie stawał w obronie współpracownika.
- Rozmowa o błędach bramkarza jest najprostsza - oznajmił Gierszewski.
- Jakbyśmy mieli tylko graczy bezbłędnych. Trener musi się liczyć ze zwolnieniem, ale ma też prawo liczyć na zaufanie. Pracujemy nad wspólnym dziełem i w trudnych chwilach, jak ta - po trzech porażkach, powinniśmy trzymać się razem. Wielki Real Madryt kupił Zidane, a po trzech meczach w lidze ma jeden punkt. Zwolnili tam kogoś?Decyzja Milewskiego wywołała w klubie spore zaskoczenie.
- Naprawdę nie spodziewałem się czegoś takiego. Moje zaskoczenie jest podwójne, bo wynika ze zwolnienia pana Rajskiego oraz propozycji, którą sam otrzymałem - mówił Zagórski.
- Praca szkoleniowa to mój cel na przyszłość. W Bałtyku przez półtora roku prowadziłem szkółkę bramkarzy, pomagałem Mietkowi Gierszewskiemu w pracy z juniorami oraz Andrzejowi Górze przy reprezentacji okręgu w Pucharze Deyny. Mam już pewne doświadczenie, lecz nie zakładałem, że tak szybko zrobię następny krok. Muszę się zastanowić...Arek nie zwlekał z decyzją, którą zresztą miał podjąć w ciągu kilku godzin, do wieczora. Po konsultacji z Gierszewskim, który go zachęcił, przystał na propozycję prezesa. "Zagór" - choć tak się może wydawać - wcale nie czuje się wykluczony z walki o miejsce między słupkami.
- Będę trenować jak koledzy, a decyzja będzie należeć do szkoleniowca.Decyzja o zwolnieniu Rajskiego zapadła w czwartek około godziny 17.00. Dlatego prawdą jest, że klęska z Odrą nie miała tu żadnego znaczenia. W ten sam czwartek, wieczorem, w ramach tzw. chatu z prezesem Milewskim, jeden z uczestników internetowej konferencji, zadał pytanie, czy to prawda, że Rajski odchodzi. Milewski odpowiedział: "Nic o tym nie wiem. Trener ma kontrakt do końca sezonu". Jednocześnie uznał, że pytanie nie było przypadkowe. Fakt, iż na temat Rajskiego rozmawiał - tylko i wyłącznie!!! - z Gierszewskim, potraktował jako formę sprawdzenia, gdzie w spółce są przecieki. Wcześniej z tego powodu odchodził od zmysłów Czyżniewski. "Głos" zawsze dużo wiedział, więc pan Jacek po zakończeniu chatu zadzwonił do niżej podpisanego. Podejrzewał nas, że to my po kryjomu zadaliśmy pytanie o Rajskiego! Miło nam. W tej kwestii jednak milczeliśmy. Absolutnie słusznie! Albowiem wczoraj prezes zaocznie pogroził Gierszewskiemu sankcjami, jeśli - mimo zachowania dyskrecji - prasa i tak się dowie o różnych sprawach.
Co Gierszewski winien, że założyliśmy mu podsłuch? Co nam przyjdzie z tego, iż dziś napiszemy, że wiedzieliśmy. Co prawda "Głos" nie jest tak wygodnym partnerem, jak "DB" (ocena prezesa), ale wyczucie sytuacji z pewnością ma.
Stanisław Rajewicz