- 1 Lechia zdobyła awans do ekstraklasy! (200 opinii) LIVE!
- 2 Arka: krok do ekstraklasy, 45-lecie PP (48 opinii) LIVE!
- 3 Lechia dokonała "wymaganych płatności" (98 opinii)
- 4 Gedania wygrała i zostanie w III lidze (4 opinie)
- 5 LIVE: KSW w Ergo Arenie (1 opinia)
- 6 Koniec sezonu dla Lechii i kariery kapitana (9 opinii)
Baraże na zero
17 czerwca 2004 (artykuł sprzed 19 lat)
Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie Arka Gdynia
Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec. Krok do ekstraklasy, 45-lecie Pucharu Polski
Arkowcom pisany był mistrz grupy centralnej i dość szybko wiedzieli, że będzie nim Piotrcovia, zdecydowany faworyt w rywalizacji z Lignomatem Jankowy i Astrą Krotoszyn. Klub z Piotrkowa należał do Antoniego Ptaka, który właśnie z Łódzkim KS sięgał po mistrzostwo Polski i równolegle "kombinował", jak połączyć gdańskie kluby - II-ligową Polonię oraz wyprzedzoną przed gdynian Lechię. Jak pamiętamy, tydzień po udanych dla niego barażach cieszył się z fuzji. Wystarczyło kilka dni, by sukcesy biznesmena ze Rzgowa na dobre dwa lata "załatwiły" trójmiejski futbol.
W pierwszym, wyjazdowym meczu Arka bezbramkowo zremisowała, w rewanżu poległa 0:3, tracąc pierwszego gola po samobójczej główce Krzysztofa Hoppe prawie z 16 m! Bardzo źle wspomina tamten baraż i tamten czas w klubie Piotr Rzepka, człowiek, który miał przywrócić Gdyni II ligę. Przy Olimpijskiej wypadł blado i szybko doświadczył zmasowanej krytyki. - Do dziś odbija mi się czkawką - mówi. - Dlatego tak bardzo cieszyłem się, gdy rok temu Arka rozgromiła prowadzonych przez Smudę piotrkowian. Nasz klub miał co najmniej dziesięć razy mniejszy budżet, żadnych witamin, żadnego zgrupowania i do tego wielki stres, bo przecież dopiero w ostatniej kolejce przeskoczyliśmy w tabeli Kaszubię. A rywal spokojnie szykował formę. To prawda, zagrałem słabo. W pierwszym spotkaniu było nieźle, ale było też oczywiste, że prędzej czy później Rzepkę, 37-letniego pana, który strzelił w lidze 27 goli, nakryją czapką. W Gdyni pilnowało mnie trzech gości. Jacek Dziubiński uczynił ze mnie winowajcę, a jego słowa i niegdyś wypowiedziana opinia - za co do tej pory nie usłyszałem słowa "przepraszam" - sprawiają, że nie miałem szans na pracę w Arce, gdy powstawała spółka.
Rzepka źle wspomina sędziującego rewanż Tomasza Mikulskiego z Lublina. - Czy panowie założyli prawidłowe korki - zapytał grzecznie gości, a do nas krzyknął "Eee, wy tam..." Pan doktor z Lublina. Od razu wiedziałem, co się święci.
Obecny szkoleniowiec tczewskiej Unii upiera się też, że - mimo klęski - Arka mogła awansować. - Dwa dni po barażu odebrałem telefon z Warszawy. Z II ligi nagle wypadły aż trzy kluby: Zawisza, Wałbrzych i Okocimski. W centrali chcieli usłyszeć, że Arka jest gotowa i podoła wyzwaniu. Prezes Dziubiński wykręcił się sianem.
Arka ma jednak również miłe skojarzenia ze słowem "baraż". Przecież właśnie dodatkowy mecz na koniec sezonu 1960 dał jej historyczny, pierwszy awans do II ligi. Droga do niej była długa, bo należało wygrać III ligę (16 spotkań), a następnie przejść dwustopniowe, grupowe baraże (14 gier). To jednak nie wystarczyło. W tabeli nasz zespół dzielił drugie, premiowane awansem miejsce z Hutnikiem Kraków. Konieczny był baraż w Warszawie. 120 minut gry nie wystarczyło, by padła bramka. Nie było jednak rzutów karnych, lecz losowanie monetą. Złotówka przyniosła szczęścia Arce.
Fartowna moneta, od tej pory będąca klubowym talizmanem, gdzieś się zapodziała w połowie lat 90. Nas intryguje jednak coś innego. Czy ktoś zauważył, że Arka nie zdobyła w barażach gola?
Nie tylko Arka w ostatnich latach, gdy PZPN zakochał się w barażach, rozgrywała mecze o wszystko. Jej sąsiad z podwórka, Bałtyk, był w nich bardzo skuteczny. W 1987 r. biało-niebiescy, wicemistrzowie II ligi, spotkali się z trzecim w tabeli Piastem Gliwice (1:1 i 2:0). Stawką był powrót do ekstraklasy. Dobrze tamtą rywalizację pamięta... Rzepka, gwiazda stoczniowego klubu. W rewanżu w Gdyni bramki zdobyli Dariusz Zgutczyński i kapitan Tomasz Korynt. Niestety, dwa lata później, Bałtyk rozgrywał już baraż o utrzymanie w II lidze. Za rywala miał mistrza małopolskiej III ligi, Garbarnię Kraków (1:0 i 0:0). Autorem bezcennego gola, który - jak się okazało - tylko o rok przełożył spadek, był 19-letni Krzysztof Szura.
W tym samym sezonie i znajdująca się w takiej samej sytuacji Lechia łatwo poradziła sobie z Włókniarzem Pabianice (4:1 i 0:1). Biało-zieloni byli wtedy stałymi uczestnikami barażów. W edycji 1986/87 zajęli 11. miejsce w I lidze (zabrakło im punktu do bezpiecznej lokaty) i musieli zagrać z czternastym Ruchem Chorzów (2:1 i 2:1). O powodzeniu zadecydował pierwszy mecz na Śląsku i owiana legendą pomyłka Janusza Jojki, który w 13 min wrzucił piłkę do własnej bramki. Rok później biało-zieloni zakończyli ligę na 12. miejscu i trafili na uboższą o 2 punkty Olimpię Poznań (0:1 i 2:2). W rewanżu w 18 min Marek Ługowski wyrównał stan rywalizacji, ale gol Jerzego Kaziowa na 1:1 w 54 min był początkiem wieloletnich nieszczęść klubu z Traugutta.
Jednak ogólny barażowy bilans trójmiejskich "jedenastek" jest dodatni. Trzymajmy się tego.
Kluby sportowe
Opinie (24)
-
2004-06-18 10:08
do bolka
chłopie zapisz sobie gdzieś te komentarze i przeczytaj za rok, wasz awans do III ligi nie ma nic wspólnego z piłką nożną, i wrócicie szybciej na mecze z Połchowem niż myślisz
- 0 0
-
2004-06-18 12:36
Do prawdziwych kibiców Areczki Gdynia
CZY TO PRAWDA ,ŻE WASI CHŁOPCY Z DRUZYNY MAJĄ KUŚKI ZWICHNIĘTE ?
- 0 0
-
2004-06-18 12:36
Do prawdziwych kibiców Areczki Gdynia
CZY TO PRAWDA ,ŻE WASI CHŁOPCY Z DRUZYNY MAJĄ KUŚKI ZWICHNIĘTE ?
- 0 0
-
2004-06-19 00:16
FAN
ciekawski lepper ci cos mowil w telewizji:)?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.