• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Błoto po kostki i masa dobrej muzyki. Relacja z Soundrive Festival

Łukasz Stafiej
15 lipca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Przedpołudniem zawody rowerowe i wyścigi w błocie, wieczorem koncerty z Tito&Tarantula na czele. Tak wyglądała pierwsza edycja Soundrive Festival.



Niespodziewanie narodził się festiwal muzyczny, który ma szansę stać się jedną z wyraźniejszych imprez w letnim kalendarzu Trójmiasta. W sobotę w Kolibki Aventure Park Gdynia odbyła się pierwsza odsłona Soundrive Festival.



Po doświadczeniach tegorocznego, tonącego w deszczu i błocie Open'ra trójmiejska brać festiwalowa była dobrze przygotowana na złe warunki atmosferyczne. Podobnie jak w Babich Dołach kalosze i kurtki przeciwdeszczowe okazały się niezbędnym niczym kubek z piwem wyposażeniem uczestnika Soundrive Festival.

W sobotę nad Kolibki Adventure Park już od rana zbierały się ciemne chmury, a potem do wieczora lało i wiało. Niespecjalnie to jednak zakłóciło program przedpołudniowej części festiwalu, poświęconej ekstremalnym atrakcjom sportowym. Uczestnikom zawodów w rowerowym dircie utytłanie w mokrej glebie było niestraszne. Swoje widowiskowe salta, hopy i inne sztuczki na dwukołowcach wykonywali przy akompaniamencie punkowych kapel, m.in. Pomelo Taxi i Ninja. Było głośno i hardcorowo - tak jak na takiej imprezie być powinno.

Na zły humor nie narzekali też zawodnicy błotnego wyścigu. Niby dlaczego miałby im przeszkadzać deszcz, skoro na własne życzenie ruszyli w trasę znaczoną bagnami i kałużami oraz zakończoną spektakularną kąpielą w bajorze. Najszybszy okazał się Wojciech Robak, który 3 kilometry w błocie po kostki pokonał w nieco ponad 16 minut.

Późnym popołudniem ruszyła część koncertowa festiwalu. Wśród jedenastu kapel, które przez prawie dziesięć godzin prezentowały się przed publicznością, spore wrażenie zrobił już jeden z pierwszych zespołów - Bubble Chamber. Koncert trójmiejskiego składu, który powoli podbija rodzimą scenę, łącząc klubowe brzmienia z muzyką gitarową był świetnym wprowadzeniem do energetycznych występów Hellow Dog czy Jacka Lachowicza.

Jeśli jednak z całego programu wybrać trzy zespoły, które dały najlepsze koncerty, to należałoby wymienić francuski Gable, szwajcarski Solange la Frange i amerykański Tito&Tarantula. Ulubiona kapela rockowa reżysera Roberta Rodrigueza przyjęta została gorąco, a gdyńska publika doczekała się nawet kilku premierowych wykonań. Jednak to nie oni, ani eksperymentująca z melodiami z różnych zakątków świata N.O.H.A., a Francuzi okazali się czarnym koniem festiwalu.

Czy połącznie sportów ekstremalnych z muzyką to dobry pomysł na festiwal?

Gable zaprezentowało zadziwiający muzyczny spektakl wokalnych i instrumentalnych improwizacji, w którym na pierwszy plan wybijały się transowe bębny i eksperymenty z głosem. A wszystko w konwencji rockowego koncertu zmieszanego z przedstawieniem kabaretowym. Na punkowego kopniaka zmiksowanego z tanecznym bitem postawiło z kolei trio ze Szwajcarii. Nie byłoby dziwne, gdyby występujący po raz pierwszy w Gdyni Solange la Frange w niedługim czasie stał się częstszym gościem rodzimych klubów - ich energetyczne utwory, w których prym wiedzie szalona wokalistka porywają z miejsca.

Dobór zespołów to duży atut nowego gdyńskiego festiwalu. Organizatorzy inteligentnie wymieszali różne style muzyczne, do tego zaproponowali kilka perełek, które powinien docenić każdy fan alternatywy. Za to duży plus. Drugi za charakter imprezy - kameralny, w oryginalnym, otoczeniu, w dodatku z wykorzystaniem infrastruktury parku sportów ekstremalnych. To nadało Soundrive Festival cech jednej z wyraźniejszych imprez w letnim kalendarzu Trójmiasta. Pochwały należą się również za profesjonalną organizację. Na granicy Sopotu i Gdyni niespodziewanie wyrósł nowy festiwal z dwoma scenami, miasteczkiem i strefą gastronomiczną oraz dodatkowymi atrakcjami sportowymi.

Korekty w przyszłym roku wymaga jednak termin imprezy. Gdyby nie wstęp wolny, zapewne frekwencja byłaby wielokrotnie niższa. Organizatorzy powinni brać pod uwagę Open'era, który - choć ma odmienną ofertę muzyczną - posiada tak wielką siłę rażenia, że na długo wyczerpuje głód wśród bywalców letnich festiwali. Warto byłoby również zadbać o większą ogólnopolską promocją. I trzymać kciuki za powodzenie przyszłorocznej edycji, bo droga obrana przez ekipę Soundrive jest jak najbardziej prawidłowa.

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (49) 3 zablokowane

  • Panie Łukaszu: (3)

    1/ czy kubek z piwem jest na prawde niezbednym wyposazeniem uczestnika festiwalu?
    2/ zwlaszcza ze uczestnicy z kubkiem z piwem nie byli wpuszczani pod scene
    3/ co w praktyce oznaczalo ze swietne wystepy hellow dog, lachowicza czy bubble chamber odbywaly sie dla nielicznej grupki kilku niepijacych osob.

    ŻENADA !!!

    • 9 7

    • świetny występ lachowicza i bubble chamber? co najwyżej ok, ale jak wleźli Solange La Frange, to notowania tych pierwszych (2)

      poszły z dymem. natomiast rzeczywiście bez sensu ten zakaz wchodzenia z piwem (w plastikowych kubkach) w strefę ogrodzoną. bez sensu. nie mniej lachowicz i bc grają muzykę, która przyciąga najwytrwalszych ;)

      "czy kubek z piwem jest na prawde niezbednym wyposazeniem uczestnika festiwalu?"
      ale o co chodzi? jeśli ma nie być niezbędny, to co, mają nie sprzedawać piwa, czy o co?

      • 2 0

      • chodzi o to, ze kupujac piwo (będace sponsorem festiwalu) zostaje sie pozbawionym (1)

        możliwosci obejrzenia wystepu z bliska. Rozumiem - gdyby byly tlumy - mozna kogos niechcacy oblać, etc. Ale jak doskonale wiesz, do Lachowicza pod sceną bylo 5 osób. Muzycy grali dla pustego placyku wokół ktorego kreciły sie dziesiatki osob z browarami w reku. Trochę wioska.

        • 4 0

        • to prawda.

          • 3 0

  • wiekli plus za ogwagę

    Wpadłem posluchać Lachowicza i świnek, a przy okazji okazało się że to genialne miejsce na festival, piknik czy jak by tego nie nazwać.. impreza sie rozkręci i za rok, jesli organizator znowu bedzie chcial zaryzykowac, to wypali i bedzie alternatywą dla innych, w sumie podobnych do siebie festiwali na świeżym powietrzu.:)) 3mam kciuki i licze za rok znowu bedzie Soundrive:)
    Oczywiscie - ludzie z 3miasta maja pod nosem tuzin innych festivali i pewnie odrobina deszczu jest powodem do krecenia nosem;)) ale gdyby reklama dotarla troszke dalej, na bank zjawią sie żądni zabawy ludzie z dalszych stron PL:))

    • 12 4

  • Taki festival mamy co roku na poczatku lipca w Polsce. Burze, ulewy, rzeki na ulicach!

    wystarczy poczekac rok i rwace potoki murowane. Nigdy nie wiadomo jakie atrakcje nas czekaja. Brawo dla organizatorow! Wstep darmowy !!!

    • 5 2

  • Było, mineło

    Było Z-A-R-Ą-B-I-Ś-C-I-E , Tito & Tarantula zagrali świetnie i mieli bardzo dobry kontakt z publicznościa ( zwłaszcza jak pozwolili wejść na scene :D ) , N.O.H.A tez niezle dali czadu. Można gdybać, ze mało ludzi i wogle blablabla ale to juz zostawiam narzekaczom. Warto było

    • 14 5

  • fajna impreza za free :)

    • 5 2

  • N.O.H.A

    Koncert N.O.H.A naprawdę wspaniały,jeśli chodzi o organizację to tutaj trochę gorzej,przed koncertem N.O.H.A długa przerwa,w której nic się nie działo,poza tym bardzo duże opóźnienia.Jeśli chodzi o info to zbyt późno pojawiło się i było mało przejrzyste, plakaty słabe i bardzo mało,ale jest też kilka plusów,oczywiście wstęp za free,dobra muza.

    • 6 0

  • Woland

    było topsze !!!

    • 0 0

  • ta

    pomelo taxi - punkowa kapela co

    • 1 0

  • było genialnie dzięki!

    • 5 1

  • ?

    Czy autor tekstu był na koncercie i oglądał N.O.H.Ę? Chyba sobie odpuścił i poszedł spac o 24.

    • 3 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane