• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chyba zwariowałaś...

Krystian Gojtowski
24 lutego 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rozmowa z Grażyną Prokopek

Grażyna Prokopek była bohaterką drugiego dnia 48. halowych mistrzostw Polski w lekkoatletyce. Zawodniczka AZS AWFiS Gdańsk nie tylko wygrała rywalizację na 400 metrów, ale też okrasiła swój triumf nowym rekordem Polski. Od niedzieli wynosi on 52,56 i jest lepszy od poprzedniego osiągnięcia, zresztą także gdańszczanki, o 0,16. Podopieczna Sławomira Nowak jest tyle szczęściwa, co i zaskoczona swym osiągnięciem.

- Powodów zaskoczenia jest kilka - mówi rekordzistka Polski. - Po pierwsze zdziwiło mnie to, że tak dobry rezultat osiągnęłam w Spale, gdzie trudno o dobre wyniki. Bieżnia w tamtejszej hali nie jest wyprofilowana i ciężko się po niej biegnie.

- To jest pierwszy powód. Jaki jest drugi?
- To, że osiągnęłam tak dobry wynik w finale, kiedy miałam prawo czuć się zmęczona. Wcześniej biegałam eliminacje i finał biegu na 200 metrów. Zaliczyłam także eliminacje 400 metrów. Finał był po południu, ale rano miałam w nogach już dwa biegi. Mimo to udało się.
- Jaka jest trzecia przyczyna?
- Czułam, że forma rośnie, jednak mimo wszystko liczyłam, że rekord ustanowię podczas halowych mistrzostw świata w Budapeszcie. Wyszło, jak wyszło. Rekord jest teraz i... chyba nic złego się nie stało. Czuję się na tyle dobrze, że nic nie stoi na przeszkodzie, by ten wynik poprawić właśnie w stolicy Węgier.
- Będziesz tam biegać także w sztafecie. Co jest dla ciebie ważniejsze?
- Bieg indywidualny. Nie znaczy to jednak, że udział w sztafecie sobie odpuszczę.
- Ta forma nie przyszła za szybko? Wszyscy przygotowują się na igrzyska olimpijskie, a ty już teraz fundujesz nam takie kwiatki.
- Jestem przekonana, że do Aten będę odpowiednio przygotowana. Darzę trenera Sławomira Nowaka pełnym zaufaniem. Teraz zresztą będę miała troszkę luźniejsze dwa tygodnie, co nie oznacza, że bez treningu.
- Ale z kolei ty kwiatków na podium od organizatorów mistrzostw Polski nie dostałaś....
- Jak każdy medalista. Za to było dużo gratulacji. Koleżanki wołały do mnie: "Jesteś szalona, chyba zwariowałaś." To było bardzo miłe.
- Jakiej nagrody za rekord spodziewasz się w domu?
- Jestem u rodziców i już zamówiłam sobie królewski obiad. Na pierwsze danie dostanę moją ulubioną zupę pomidorową, a na drugie... to niespodzianka.
- Nie przytyjesz objadając się frykasami mamy?
- Nigdy się tego nie obawiałam. Zresztą sama jest dobrą kucharką. Coś o tym mogą powiedzieć moje koleżanki z akademika.
- No, teraz to chyba one powinny ci gotować.
- Lepiej nie. Jak ja ugotuję, to im i mnie będzie to bardziej smakowało.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane