Dwoma derbowowymi spotkaniami pożegnają się z jesienią trójmiejscy rugbiści. W sobotę o godz. 13 przy ulicy Wiejskiej AZS AWF Gdańsk zmierzy się z Ogniwem Sopot. Dzień później w samo południe, również w Gdańsku, ale przy ul. Grunwaldzkiej Lechia Robod zagra z Arką Gdynia.
Przed sezonem, patrząc na taki zestaw ostatniej kolejki, wydawało się, że to właśnie ona rozstrzygnie o czołowych miejscach. Jednak w znacznym stopniu wiele najważniejszych wydarzeń już za nami. Trudno sobie wszak wyobrazić, że Lechia Robod roztrwoni dorobek całej rundy w dwóch ostatnich kolejkach. Po pogromie przed tygodniem w Sopocie (0:46) mistrzowie Polski pałają żądzą rewanżu. Zagrają bez ukaranych czerwonymi kartkami
Rafała Wojcieszaka i
Sławomira Kaszuby. PZR może też odsunąć od gry
Rafała Sajura, którego arbiter meczu w Sopocie wskazał jako prowodyra ogólnej bijatyki, kładącej kres grze już w 77 minucie. Wszyscy ci zawodnicy grają w formacji młyna, wizytówce Lechii. Jeśli
Markowi Płonce uda się znaleźć wartościowych zmienników, nie może być mowy o niespodziance. Zresztą gdynianie zdają się być pogodzeni z losem. Ciężko doświadczona kartkami i kontuzjami drużyna marzy tylko o tym, by runda jesienna już się skończyła.
- Bardzo ważne było dla nas zwycięstwo nad Folcem, dzięki któremu zapewniliśmy sobie miejsce w finałowej szóstce. Wiosną wzsystko rozpocznie się od nowa. Liczymy, że uda nam się zmontować silny skład. Trener obiecał nam, że wróci w styczniu ze szczegółowym planem przygotowań - mówi
Dariusz Komisarczuk, który w niedzielę poprowadzi "Buldogi". Sailosi Naiteque wrócił do Fidżi, ale jak słyszeliśmy tylko na kilkanaście tygodni.
Również w drugim derbowym spotkaniu faworyt jest wyraźny.
Ogniwu zwycięstwo zagwarantuje trzecie miejsce na półmetku rozgrywek, a przy podknięciach Lechii i Budowlanych Łódź, nawet wyższe. Zespół AZS AWF przed tygodniem w Łodzi przegrał to, o co walczył.
- Nie zagramy w finałowej szóstce, ale nie oznacza to, że całkowicie pasujemy - zapewnia
Jerzy Jumas, trener akademików.
- Grają ci sami zawodnicy. Z arką zaprezentowali się kiepsko, z Lechią - bardzo dobrze. Mam nadzieję, że w sobotę będzie nam bliżej do tego drugiego występu - zapowiada
Grzegorz Kacała.