- 1 Czy Arka się pozbiera i awansuje? (149 opinii)
- 2 Czy Lechia zrobi limit w młodzieżowcach? (48 opinii)
- 3 Wywiad z nowym trenerem Trefla (6 opinii)
- 4 Arka: Karny ewidentny. Boniek popiera (479 opinii)
- 5 Wyjdą z tunelu na nowe boisko (5 opinii)
- 6 Momoa spotkał się z Michalczewskim (66 opinii)
Ogniwo Sopot przegrało, ale zagra w finale. Bój o złoto 1 czerwca w Sochaczewie
18 maja 2024
(14 opinii)Dzień Dziecka w trójmiejskich klubach sportowych. Jaki ojciec, taki syn?
Jaki ojciec, taki syn - powiedzenie to sprawdza się również w przypadku trójmiejskich sportowców, których pociechy także uprawiają sport od najmłodszych lat. Jednak z różnym skutkiem, bo jedni dosłownie idą śladem rodziców w te same dyscypliny, a inni niekoniecznie. Sprawdziliśmy, jak to wygląda w Gdańsku, Sopocie i Gdyni przy okazji Dnia Dziecka.
Zaczytane Trójmiasto. Sprawdź, jakie książki polecamy dla dzieci i młodzieży
1 czerwca to wyjątkowa data. Dzień Dziecka jest obchodzony także przez trójmiejskich sportowców, gdyż wielu z nich poza codziennym uczestniczeniem w treningach czy meczach opiekuje się swoimi pociechami. Wychowywane są w sportowych rodzinach, więc często zaczynają treningi już od najmłodszych lat. Jedni obierają drogę podobną do rodziców, a inni wręcz przeciwnie.
Kibice koszykówki zdążyli poznać już m.in. Krzysztofa Szubargę juniora. To syn legendy polskiego basketu, który po minionym sezonie w Asseco Arce Gdynia zakończył zawodową karierę. Ojciec często zabierał syna na konferencje prasowe czy do klubowej szatni, chcąc zaszczepić w nim pasję do koszykówki. Dziś "Szubi jr" ma 9 lat i chętnie trenuje też inne dyscypliny.
- Każdy ojciec chciałby, by syn poszedł jego śladami, ale nie zawsze tak w życiu jest. Do niczego go nie zmuszam i na nic nie jest konkretnie ukierunkowany. W tej chwili uprawia kilka dyscyplin. Gra w basket, piłkę nożną, pływa, a do tego ma treningi karate. W wieku dziewięciu lat trudno zdecydować się na jeden sport, ale mam nadzieję, że złapie bakcyla na koszykówkę w lipcu na organizowanym przeze mnie campie - mówi nam Krzysztof Szubarga, który zamierza kontynuować karierę jako trener.
Śladem ojca na razie nie podąża również Franek, 6-letni syn Pawła Leończyka z Trefla Sopot.
- Franek uczęszcza na treningi z tenisa ziemnego. Wraz z żoną szukaliśmy dla niego zajęć ogólnorozwojowych. Dla mnie najważniejsze jest to, by się ruszał i praktykował aktywny tryb życia. Osobiście nie grywam często w tenisa, ale lubię oglądać ten sport w telewizji. Syn wie, kto to jest Iga Świątek czy Rafael Nadal. Spodobało mu się, więc nie mam nic przeciwko, by kontynuował tę przygodę. Dużo czasu wspólnie spędzamy również w ogrodzie. W formie zabawy gramy m.in. w kosza, bo w tym wieku trening musi sprawiać radość. To, jak będzie wyglądała jego przyszłość, zależy od niego. Nie będę go do niczego zmuszał - wyznaje podkoszowy sopockiej drużyny.
Dzień Dziecka. Sprawdź, czy uczniowie pamiętają o swoich prawach
Pasję do koszykówki po rodzicach odziedziczyły natomiast inne pociechy trenerów lub zawodników żółto-czarnych. Na zajęcia basketu uczęszcza m.in. Leon, syn trenera Marcina Stefańskiego, czy Maks, syn Witalija Kowalenko.
Nie inaczej jest również w siatkarskim Treflu, gdzie śladem ojców podążają synowie mistrzów świata z 2014 roku. Oliwier, syn Michała Winiarskiego, trenuje w zespole młodzików klubowej akademii. Jeszcze młodszy jest z kolei Arkadiusz, syn Mariusza Wlazłego, który gra w minisiatkówkę. W szkółce piłkarskiej Lechii Gdańsk spotkać można natomiast pociechę Mario Malocy.
Prawdziwy obraz miłości do jednej dyscypliny można dostrzec przede wszystkim w Ogniwie Sopot. W zespole mistrza Polski rugby wspólnie grają: 42-letni Marcin Wilczuk i jego 19-letni syn - Wiktor. To jeden z nielicznych przypadków, gdy na boisku w jednym zespole występują ojciec i syn.
- Wiktor w dzieciństwie trenował judo i inne sporty walki. Jednak w pewnym momencie sam wybrał rugby. Przyglądał się tej dyscyplinie, gdy grałem jeszcze w Irlandii. Wychowywał się w sportowej rodzinie, gdyż w rugby gra też mój brat Mariusz. Dziś jestem bardzo dumny z syna, że postawił na taką ścieżkę rozwoju. Być może już w kolejnym sezonie będzie grał w zagranicznym klubie. Myślę, że to będzie jego sposób na życie - mówi Marcin Wilczuk.
Kluby sportowe
Opinie (4) 1 zablokowana
-
2021-06-01 17:50
Najlepszy dzień dziecko odbędzie się w Gdańsku...
na stadionie GKS Wybrzeże.... bo wczoraj dali się zrobić jak dzieci:)
- 6 2
-
2021-06-01 18:55
"Jaki ojciec taki syn?"
W Gdyni każdy dzieciak powinien naśladować ojca, tylko wtedy, jeśli ojciec jest kibicem Bałtyku.. bo jeśli nie jest.. to absolutnie żadne inne naśladownictwo nie powinno wchodzić w grę.. i dzieciak sam powinien wtedy zwrócić ojcu uwagę, że jeśli ojciec nie jest kibicem Bałtyku, to w takim razie nie powinien nikomu ze swoim wzorcem się narzucać, bo w Gdyni (proszę ojca) to obciach i wstyd, jeśli Ktoś nie jest kibicem Bałtyku! - Ooo! wreszcie odważyłem się, to powiedzieć!
Ps. tak mi dopomóż Bóg..- 3 4
-
2021-06-02 07:32
Super
Brawo Panowie Wilczuk
Pogratulować- 8 2
-
2021-06-02 15:30
czyli
jak to się mówi.... niedaleko pada jabłko od jabłoni
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.