Po czterech latach nieobecności do Sopotu wrócił wreszcie Gary Alexander, koszykarz równie lubiany, co kontrowersyjny. 32-letni zawodnik uległ wreszcie wielotygodniowym namowom działaczy Prokomu i w niedzielę przybył nad polskie morze. Wczoraj center brał udział w pierwszym treningu sopockiego zespołu. Mimo że przed czterema laty reprezentował już barwy sopockiego teamu, teraz musi poznawać ten zespół od nowa. Drużyna się zmieniła, ale Gary nie. Wciąż nie jest zbyt wylewny. Mimo szerokiego uśmiechu, jego odpowiedzi są lakoniczne.
- Witaj ponownie w Sopocie.
- Cześć.
- Niezbyt spieszyło ci się z przyjazdem do naszego klubu. Czyżbyś nie lubił tutejszych kibiców, trenerów, zawodników?
- Nie, skądże. Nic z tych rzeczy. Zatrzymały mnie sprawy rodzinne.
- Wystawiłeś działaczy na dużą próbę nerwów. Po podpisaniu kontraktu zapadłeś się pod ziemię. Nie miał z tobą kontaktu nawet twój menedżer. Tego nie można nazwać profesjonalnym zachowaniem.
- Zgadza się, ale zatrzymały mnie przyczyny niezależne ode mnie. Musiałem wracać do USA i zająć się sprawami rodzinnymi. Życie czasami płata różne figle i plany biorą w łeb. Tak było w tym przypadku.
- Jakie to były sprawy?
- Już mówiłem, ważne sprawy rodzinne. Nie cierpiące zwłoki. Resztę chciałbym zostawić dla siebie.
- Grałeś już w tym klubie, ale chyba go nie poznajesz?
- To prawda. Nawet gramy na innym obiekcie i pewnie dlatego dwukrotnie pomyliłem drzwi prowadzące do hali. Drużyna też nie ta. Z tamtej, którą pamiętam, gra chyba tylko jeden zawodnik. Ma na imię Filip (Dylewicz - przyp. aut.). Pozostali są nowi, ale po pierwszych spostrzeżeniach mogę powiedzieć, że są naprawdę dobrzy. Zwłaszcza ten Joke (Vranković - przyp. aut.). No i cieszę się, że gra tu Mike (Ansley - przyp. aut.). Miły gość.
- Prokom ma olbrzymie kłopoty z centrami. Praktycznie bez nominalnego zawodnika na tej pozycji awansował do ćwierćfinału Pucharu Koraca.
- Wiem o tym i gratuluję kolegom. Myślę, że będę im w stanie pomóc w kolejnych spotkaniach.
- Słyszałeś o paskudnej kontuzji Joe McNaulla?
- Oczywiście. Bardzo mu współczuję. Pewnie wszystkie zagrywki kolegów z Joe były dopracowane do perfekcji, jednak, jak mówiłem, życie płata figle. Postaram się go zastąpić. Czuję się świetnie w roli pierwszego centra. Zapewniam fanów, że nie straciłem skoczności. Nie raz uraczę ich wsadami.
- Wiesz o co gra w tym sezonie Prokom w rozgrywkach ligowych?
- Nie mam pojęcia.
- Kroi się wielki finał.
- Znakomicie. Lubię grać o wielkie stawki.
xxx
EUGENIUSZ KIJEWSKI: -
Alexander to zawodnik podkoszowy, silnie zbudowany. Dobrze gra pod tablicami, po to został u nas zaangażowany. Trudno powiedzieć więcej po pierwszym treningu. Prezentuje się nieźle, nie ma nadwagi. Mam nadzieję, że będzie dużym wzmocnieniem mojego zespołu.Gary Alexander - ur. 01.11.1969 r. Wzrost: 201 cm. Waga: 115 kg. Pozycja: silny skrzydłowy/center. Paszporty: hiszpański, USA. Kariera: 1988/92 South Florida University, 1992/93 Maccabi Haifa (Izrael), 1993/94 Miami Heat, Aurora Basket Desio (Włochy), Cleveland Cavaliers 1994/95, IG Strasbourg (Francja), Estudiantes Madrid (Hiszpania), Rhondorfer TV (Niemcy), 1997/98 Besiktas Stanbuł (Turcja), Breogan Lugo (Hiszpania) 1997/98 Trefl Sopot, 1998/2001 BCM Gravelines (Francja), 2001/2002 CB Caceres (Hiszpania), CB Gran Canaria (Hiszpania)
************************
Ivano Newbill wciąż jest z utęsknieniem wypatrywany przez działaczy Prokomu Trefl Sopot. 31-letni koszykarz ma przybyć do piątku, ale nie jest to przesądzone. Poznaliśmy jednak przyczynę ociągania się byłego centra Atlanty Hawks i Vancouver Grizzlies. Mimo podpisanego kontraktu mierzący 208 cm środkowy postanowił zmienić zdanie na teamt gry w Prokomie. Powodem są złe wspomnienia z pobytu w Pogoni Ruda Śląska. Przypomnijmy, że Newbill grał w tym klubie w ubiegłym sezonie, będąc jednym z najlepszych centrów w lidze. Równie rzetelni jak Amerykanin w wypełnianiu swych obowiązków nie byli jednak działacze Pogoni, którzy wypłacili mu nikłą część kwoty kontraktowej. Newbill zraził się do klubu i do Polski. Mimo to postanowił jeszcze raz podjąć wyzwanie. Podpisał kontrakt z Prokomem, jednak informacje uzyskane od
Marcusa Williamsa grającego w Legii Warszawa nie nastrajały go optymistycznie.
Traf chciał, że w najbliższej kolejce Prokom zmierzy się z Pogonią w Rudzie Śląskiej. Działacze sopockiego klubu ponoć namawiają Newbilla do przyjazdu, dodając, że przy okazji meczu odbierze zaległe pieniądze.