A więc wiemy, jak było. Dokładniej rzecz biorąc, wiemy jaką wspólną wersję wydarzeń ustalili prezydent Aleksander Kwaśniewski i Stanisław Stefan Paszczyk, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
- Z prezydentem wyjaśniliśmy sobie to: takiej decyzji nie podejmowałem i nie ogłaszałem - oświadczył ten drugi po wczorajszym spotkaniu z prezydentem, wyjaśniając sprawę swego rzekomego odejścia ze stanowiska.
- Prezydent nie był inicjatorem tej informacji. Powiedział, że pytany, co on na to, że ja takie oświadczenie złożyłem, odpowiedział, że przyjął to do wiadomości, szanując moją decyzję - relacjonował Paszczyk.
Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość zażądało, by ustąpił on z funkcji prezesa PKOl. Według PiS, PKOl-em kierować powinni "młodzi ludzie z autorytetem sportowym". PiS chce też utworzenia Ministerstwa Sportu.
- Musi być jednoznaczne, kto odpowiada za sport - skomentował ten drugi wniosek Paszczyk. Według prezesa PKOl., Robert Korzeniowski to "znakomity człowiek, przyszłość polskiego sportu". W ten sposób ocenił propozycję PiS powołania Korzeniowskiego na prezesa PKOl. Co na to "Korzeń"?
- To nie są środki budżetu państwa - w ten sposób odpowiadał Paszczyk na pytanie o zasadność budowy za 40 mln złotych siedziby PKOl.
- To nie jest siedziba PKOl, bo ta ma niecałe 500 metrów kwadratowych, a poza tym znajduje się tam między innymi Muzeum Sportu i Centrum Edukacji Olimpijskiej, gdzie za kilka lat 200 tysięcy młodzieży będzie mogło zapoznać się z unikalnymi rozwiązaniami multimedialnymi - tłumaczył. Dodał, że dzięki temu obiektowi w Warszawie odbędzie się seminarium "Edukacja poprzez sport".
Tak, w konkurencji: seminaria zawsze byliśmy dobrzy.