• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jeszcze jedna szansa

Jacek Główczyński
6 lipca 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z fetchtmistrzem Stanisławem Szymańskim
Polscy floreciści przegrali batalię o igrzyska drużynowo, a w turnieju ostatniej szansy Sławomirowi Mockowi do Aten zabrakło jednego trafienia. Mimo to Stanisław Szymański dał jeszcze raz szanse swoim asów. I tym razem się nie zawiódł. W mistrzostwach Europy zespół zdobył srebro, w bojach indywidualnych aż trzech Polaków było w szerokim finale, a Andrzej Witkowski sięgnął po brąz.
- O Kopenhadze można mówić w kategoriach sukcesu? - zapytaliśmy gdańskiego fechtmistrza kadry narodowej.
- No tak.
- Dużego?
- Zależy jak na to patrzeć. Dla mnie najważniejsze jest to, że zespół w tym składzie samodzielnie, już bez wsparcia rutyniarzy Kiełpikowskiego, Krzesińskiego czy Sobczaka, zdobył pierwszy mistrzowski medal.
- Po raz pierwszy od dawna związek postawił przed wami zadanie zdobycia medalu. Czy to ultimatum uskrzydliło zespół, czy utrudniło zadanie?
- Koncetrowali się niesamowicie, nawet ponad miarę. Moja rola sprowadziła się do tego, by ten stan nie doprowadził do utraty formy, by znów nie został zmarnowany okres ciężkiej, rzetelnej pracy.
- Indywidualny medal Witkowskiego załatwił sprawę?
- W przypadku Andrzeja tak. Dla pozostałych nie miał znaczenia. A szermierka, choć jest sportem indywidualnym wymaga wspólnych treningów. Nie wiem, jak by to wyglądało, gdyby jeden miałby pieniądze, a inni to samo musieliby wykonywać za darmo.
- Mocek i Ciepły padli indywidualnie w ćwierćfinale, ten drugi przegrał nawet z Witkowskim. Mieli prawo być dodatkowo rozgoryczeni?
- Nie wnikałem w to. Ale rzeczywiście żałowałem, że w ćwierćfinale musiało zmierzyć się dwóch Polaków. Gdyby byli w słabiej formie, to bym się cieszył, bo medal byłby pewny. Ale w Kopenhadze można było zdobyć dwa.
- Na więcej nie pozwolili nam Niemcy. Wojciech Szuchnicki wyrzucił Benjamina Kleibrinka, ale w następnej rundzie przegrał z Dominikiem Behrem. Z kolei Witkowskiego i Sławomira Mocka wykosił Michael Breutner. Czyżby mały kompleks?
- Niemcy wystawili trzech zawodników, którzy jeszcze dwa lata temu walczyli w pierwszej reprezentacji. W ostatnich latach nie mieliśmy zawodnika, który potrafiłby walczyć z Breutnerem. Może dlatego, że jest on leworęczny i trzyma nietypowo floret? Wojtek stoczył znakomitą walkę, jedną z najlepszych w ostatnim czasie, prowadził 13:11, ale w koncówce nie zareagował na zmianę taktyki rywala i odpadł.
- Czyli dobrze się stało, że drużynowo nie musieliśmy bić się z Niemcami?
- Mieliśmy wpaść na nich w półfinale, ale rzeczywiście dobrze się stało, że Włosi kiepsko się rozstawili i we wcześniejszej fazie turnieju wpadli już na Niemców i z nimi wygrali.
- W turnieju drużynowym nasi floreciści dobrze bili się aż do finału. Czyżby kwestia złota i srebra nie miała wpływu na stan ich kieszeni w przyszłości?
- Rzeczywiście, by utrzymać się w programie stypendialnym, musieli mieć medal. Kolor był sprawą drugorzędną. Jestem przekonany, że gdybyśmy przegrali w półfinale, to chłopcy zrobiliby wszystko, aby wygrać mecz o trzecie miejsce. A tak przed finałem prysła gdzieś nagromadzona wcześniej koncentracja, a siła i energia uszły. Jeszcze raz potwierdziło się, że nie forma, a nastawienie psychiczne jest w szermierce najważniejsze.
- Co będzie dalej z panem i z kadrą?
- Kontrakt mam do końca roku. Po wakacjach, które zakończymy około 20 sierpnia, w planie mamy pięć zgrupowań. Nikt z zawodników nie zadeklarował gotowości zakończenia kariery. Sądzę, że jeszcze przez dwa sezony w kraju będą najlepsi. Jak na męski floret, stanowią wciąż młodą drużynę. A co do obsady trenerskiej na nowy cykl olimpijski, zadecyduje o tym zarząd, który wyłoniony zostanie na walnym zjeździe związku.

Opinie (18)

  • :-)

    Na Twoje komentarze moge odpowiedzic tylko usmiechem. Jeszcze raz proponuje testy dla szostoklasistow i nauke czytania ze zrozumieniem. Nie chodzi o zawodnikow tylko o trenera, a "kozakow", ktorzy sa od pana Szymanskiego lepsi moge wskazac co najmniej kilku. Pozdrawiam.

    • 0 0

  • Pan Stanislaw Szymanski prowadzi kadre mezczyzn juz od bardzo dawna, a problemy zaczely sie dopiero ostatnio z tymi mlodymi, nowymi zawodnikami jak Szuchnicki i Cieply. Przedtem, jak w kadrze wystepowali jeszcze Siess i Sobczak (m.in.) takich problemow nie bylo. To wszystko wina nie trenera, ale zawodnikow.

    • 0 0

  • Trzeba walnac sie w piers.

    Nie mam zadnego interesu, zeby trenera Szymanskiego obsmarowywac, ale trzeba walnac sie w piers i powiedziec, ze jest on trenerem dobrym tylko na naszym rodzimym podworku. Na dobre wyniki na swiecie nie wystarcza i trzeba poszukac kogo z nowymi pomyslami.

    • 0 0

  • postęp

    W konu zauważyłem ze jednak można podyskutowac na tej stronce na temat szermierki a nie o jakis bzdetach jak to bylo dotychczas podoba mi sie to ze mozna wymienic swoje poglady i je tutaj wyrazic i ze sa osoby które sie z tym zgadzaja i sa te które są przeciwko

    • 0 0

  • Trust

    Jeszcze musimy popracować nad argumentami...

    • 0 0

  • Aames

    Kazdy ma jakies argumenty.Dla kazdego kto je przedstawia sa one jasne i logiczne,jednak problem tkwi w tym,ze nie potrafimy przyjac czyjegos zdania do wiadomosci i rozwazyc jego sens.Podczas tej dyskusji niektorzy byli tak nastawien na NIE ,ze nawet nie widzieli napisanych opinii...poozdrawiam

    • 0 0

  • xxx

    • 0 0

  • Nie tylko byli bezwzglednie uzaleznieni od NIE, ale jeszcze nie potrafili wyjasnic swoich motywow.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane