Dzięki przełożeniu 22. kolejki Sharp Torell Basket Ligi, już w sobotę (16.00) koszykarki
Lotosu VBW Climy Gdynia podejmą na własnym parkiecie PZU Polfę Pabianice. To absolutny hit sezonu zasadniczego. Spotykają się nie tylko mistrz z wicemistrzem, lider z wiceliderem, ale i drużyny z Euroligi. Sobotni mecz przy Olimpijskiej będzie miał wymiar historyczny. Po raz pierwszy w hali GOSiR odbędzie się spotkanie polskich zespołów-uczestników elitarnych rozgrywek.
Co prawda, o ubezpieczeniowo-farmaceutycznym zespole z Pabianic, jako o uczestniku Euroligi można już mówić w czasie przeszłym, jednak jest to bardzo ważny fakt także dla Lotosu.
- Niezależnie od tego, z kim Lotos zagra w ćwierćfinale Euroligi, będziemy starali mu się pomóc. Obojętnie jak, czy informacjami, czy też kasetami z meczami naszych rywali. Kibice przecież nie mówią, że Lotos jest nasz czy wasz, a Polfa, cacy czy be. Lotos jest nasz, polski i cała Polska ściska za niego kciuki - mówi
Mirosław Trześniewski, coach wicemistrza Polski.
Po 20 kolejkach oba zespoły mają, co w poprzednich sezonach się nie zdarzało, identyczny bilans (18 zwycięstw i dwie porażki). Prowadzi Lotos, który w pierwszej rundzie, w bezpośrednim starciu zdobył Pabianice, wygrywając 21 grudnia 97:78 (
Agnieszka Bibrzycka 21, Chasity Melvin 17, Małgorzata Dydek 16, 11 zbiórek i sześć asyst - Elżbieta Trześniewska 25 i sześć zbiórek).
- Tamten mecz nam nie wyszedł, ale takim obrotem sprawy w tabeli jestem mile zaskoczony. Przede wszystkim dlatego, że drużynę budowaliśmy na ligę polską, a nie na Euroligę - twierdzi szkoleniowiec Polfy.
Zawodniczek obu zespołów nawet nie warto porównywać, gdyż, jak twierdzą obaj trenerzy, "znają się jak łyse konie". Warto jednak pamiętać o tym, że środkowa
Elżbieta Trześniewska (15.94 pkt. w lidze), piąta zbierająca Euroligi, a także liderka Polfy oraz małżonka coacha, nie grała z powodu bardzo ciężkiej grypy w czterech ostatnich meczach (ligowe z Meblotapem AZS Lublin, Łącznością Olsztyn i ŁKS, a także euroligowy z UMMC Jekaterynburg). Mimo to pabianiczanki, między innymi za sprawą
Martiny Pechovej, w polskiej lidze wszystko wygrały. Także arcyważny pojedynek z ŁKS (71:52), odnosząc 43. zwycięstwo w 89. meczu derbowym regionu, a tym samym mszcząc się za porażkę 72:85 z pierwszej rundy.
Lotos nie zwykł przegyrwać na własnym parkiecie. W tym sezonie wygrał u siebie komplet dziesięciu spotkań. Do jedenastego sukcesu gdynianki ma zamiar poprowadzić
Krzysztof Koziorowicz. Coach mistrzyń Polski co prawda wczoraj wyszedł ze szpitala, jednak po pooperacyjnej gorączce nie ma już śladu i na ławce rezerwowych chce zasiąść w towarzystwie zawodniczek oraz... kuli.
- To będzie wielkie koszykarskie święto. Nie lada gratka dla fanów. Przed nami co prawda dalsze gry w Eurolidze, jednak o interesy na krajowym podwórku też musimy dbać - mówi "Kozioł".