• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nata AZS AWFiS - Bystrzyca 34:31

Jacek Główczyński
15 grudnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Piłkarki ręczne Naty AZS AWFiS nadal liczą się w walce o mistrzostwo Polski. Na własnym parkiecie gdańszczanki zdobyły w tym sezonie komplet punktów. Piąty "skalp" podopieczne Jerzego Cieplińskiego zdjęły z Bystrzycy Lublin. Wygrały 34:31 (18:19).

NATA: Łotariewa, Piłatowska, Truszyńska 2, Kamielina 6, Kudłacz 7, Siódmak 6, Stachowska 8, Strzałkowska 4, Wilamowska, Kapała 1.
BYSTRZYCA: Chemicz, Pierzchała - Aleksandrowicz 4, Damięcka 6, Majerek 3, Silantiewa 5, Luberecka 7, Wolska 4, Rola 2, Włodek.
Sędziowali: Chodysz (Koszalin) i Tarczykowski (Osina).

W szaleńczym tempie toczyła się pierwsza połowa. Sytuacja na parkiecie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gole sypały się jak z rogu obfitości, chociaż trudno zarzucić zawodniczkom beztroskę w obronie. To raczej w ataku obie drużyny dysponowały większą gamą niekonwencjonalnych zagrań. Sporo było rozwiązań z udziałem kołowych - Moniki Stachowskiej i Ewy Damięckiej.

Od pierwszego trafienia w meczu Wioletty Lubereckiej inicjatywa była po stronie przyjezdnych. Skrzydeł zapewne dodawała im grupka lubelskich kibiców, którzy choć byli w zdecydowanej mniejszości, bez trudu przekrzykiwali gdańszczan, którzy na tym polu długo nie chcieli podjąć wyzwania. Ożywiły ich dopiero emocje ostatnich minut.

Na cztery pierwsze bramki rywalek Nata natychmiast znajdowała skuteczną odpowiedź. Pierwsze załamanie przyszło, gdy pomocy masażysty potrzebowała Karolina Kudłacz. Zastępująca ją 17-latka, Lucyna Wilamowska, pozwoliła się ograć Małgorzacie Majerek, a później rzuciła w słupek. Bystrzyca odskoczyła na 8:6, a gdy udaną zmianę dała rutynowana Beata Aleksandrowicz, lublinianki odskoczyły na 11:7. Ale i im zaczęły puszczać nerwy lub raczej pokazały za długie języki. A że sędziowie oczekiwali od zawodniczek gry, a nie komentarzy, posypały się kary. Zbigniew Tarczykowski nie oszczędził nawet bramkarki Bystrzycy, Magdaleny Chemicz.

Pod batutą Oleny Kamieliny i Hanny Strzałkowskiej Nata wyrównała na 14:14 (21 min), a i straty z 15:18 powinna była odrobić przed przerwą. Niestety, 4 sekundy przed końcem, po podaniu przez całe boisko Galiny Łotariewej, Kudłacz rzuciła kozłem nad bramką.

W drugiej połowie po raz pierwszy po urlopie macierzyńskim na ligowych parkietach pojawił się Sabina Włodek. Ale powtórny debiut najlepszej lewoskrzydłowej mistrzostw Europy '98 został przyćmiony przez kapitalny początek Naty. Dobrą dyspozycję potwierdziła Monika Stachowska, co w zestawieniu z przebudzeniem Karoliny Siódmak dało gospodyniom w 37 min prowadzenie 22:20.

Mistrzynie Polski stać było już tylko na wyrównanie. Po raz ostatni na 29:29. W ostatnich siedmiu minutach z gry dla gości punktowała Inna Silantiewa, jakby chciała się zrehabilitować za niewykorzystany rzut karny na początku drugiej połowy. Zresztą przy 33:30 Galina Łotariewa nie dała się pokonać z siedmiu metrów Agnieszce Wolskiej. Wybornie też broniła przy akcjach Aleksandrowicz.

Na 30:29 trafiła Siódmiak, a dwie następne udane akcje Kudłacz przedzilił dobry rzut Kamieliny. Końcowy rezultat ustaliły Agnieszka Kapała, która chwilę wcześniej zastąpiła kontuzjowaną Kudłacz, oraz Luberecka z karnego.


Powiedzieli po meczu:
Jerzy Ciepliński (trener Naty):
- Chylę czoła przed zawodniczkami. Zagrały maksimum tego, na co stać je w tym składzie. Praktycznie nie było słabszych momentów, a jedynie pojedyńcze błędy. Także skuteczność mogła być nieco wyższa. W drugiej połowie brakowało już sił, gdyż musieliśmy sobie radzić siódemką, ale zawodniczki wytrzymały narzucone tempo. Wygraliśmy, bo rzuciliśmy więcej bramek. Widać było, że w ataku zawodniczki mają zorganizowane akcje, że wiedzą, co należy robić. Najważniejsze, że mamy nadal kontakt ze ścisłą czołówką tabeli.

Edward Jankowski (nominalnie trener Bystrzycy): - Liczyliśmy się z tym, że będzie wyrównana walka. Nata wygrała, bo była lepsza w kontrataku. Siedliśmy rzutowo. Pogubliśmy się w ataku. Szczególnie żal sytuacji, w której w liczebnej przewadze straciliśmy dwie bramki.

Sabina Włodek: - To był mój pierwszy mecz ligowy od trzynastu miesięcy. Trenuję od czterech tygodni. Muszę ostrożnie wchodzić w grę. Na razie musi mi wystarczyć 10-15 minut w meczu. Trudno powiedzieć, kiedy wrócę do dawnej dyspozycji.


Pozostałe wyniki 12. kolejki:
Sośnica Gliwice - EB Start Elbląg 14:25 (5:9), Łącznościowiec Szczecin - AZS AWF Katowice 22:17 (11:8), Piotrcovia - Kolporter Kielce 25:24 (14:11), Zgoda Ruda Śląska - Meble-Ryś Gościbia Sułkowice 27:17 (13:7), Vitaral Jelfa Jelenia Góra - Mercus Zagłębie Lubin

Opinie (7)

  • BRAWO NATALKI

    TO BYŁ BARDZO DOBRY MECZ PRZYSPORZYŁYŚCIE SWOIM KIBICOM WIELU EMOCJI .TAK DALEJ JESZCZE RAZ GRATULACJE,ORAZ ZYCZENIA ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE DLA CAŁEJ DRUŻYNY ,TRENERÓW ,DLA MASAZYSTY.,ORAZ KIEROWNICTWA KLUBU .TAK TRZYMAĆ W NASTĘPNEJ RUNDZIE .

    • 0 0

  • Brawo Natalki

    To było na prawdę wspaniałe widowisko. Oba zespoły pokazały wspaniała wolę walki. A że wygrały Gdańszczanki - tym bardziej miło. :-)))

    • 0 0

  • p. Sabino powodzenia...

    w dalszej fazie rozgrywek! miło jest znów ujrzeć panią na parkiecie :)

    • 0 0

  • jo jo

    takie mecze mozna ogladac,mi sie podobalo

    • 0 0

  • Tak, Tak, Tak

    Wczoraj uczestniczyłem w Wielkim Widowisku Sportowym. Nata i Bystrzyca pokazały piłkę ręczną na wysokim poziomie. Brawo. A tak na marginesie. Ubytki kadrowe, kontuzje, problemy finansowe, a drużyna gra coraz lepiej. W tym meczu pokazała również charakter. Gratulacje dla zawodniczek i ich trenera.

    • 0 0

  • Brawo!!!

    Mecz super,pokazałyście na co Was stac!!!Szkoda,że Zimka nie weszła .Ryba,regeneruj siły i wracaj szybko na boisko!

    • 0 0

  • Co za polityka

    Trener nie da pograć Zimce bo nie ma kontraktu
    a tak siedzi na ławie i marnuje talent od 2-lat.
    Bedzie chyba musiała zmienic klub a sa już propozycje -zobaczymy co na to klub ?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane