• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nata - Kolporter...

Jacek Główczyński
21 stycznia 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
W najbliższych dniach okaże się, czy mecz Nata AZS AWF Gdańsk - Kolporter Kielce skończył się wraz ze zdobyciem przez Karolinę Kudłacz bramki z rzutu bezpośredniego, czy też będzie dogrywka przed Kolegium Ligi. Wygrana akademiczek 17:16 może zostać zakwestionowana, jeśli okaże się, że przy ostatniej akcji piłka była podawana do akademickiej skrzydłowej. Jeśli kielczanie dowiodą takiego przebiegu wypadków, wynik zostanie anulowany, a mecz trzeba będzie powtórzyć.

Wszystko rozbija się o to, czy po ostatnim gwizdku sędziego piłkę w rękach miała Karolina Kudłacz czy też Karolina Tomaszewicz.

Przypomnijmy fakty. W ostatniej akcji meczu faulowana była Tomaszewicz. Jako że czas przewidziany na grę upłynął, sędziowie zarządzili rzut bezpośredni. Kudłacz posłała piłkę z lewej strony kieleckiego muru i zmieściła ją między lewym słupkiem bramki a stojącą w niej Edytą Pawłowską.

Akademiczki szczęśliwą snajperkę kilkakrotnie na rękach podrzuciły w górę, a kielczanki zmykając do szatni mieliły w ustach przekleństwa pod adresem sędziów.

- Remis byłby najsprawiedliwszym wynikiem. Rzut bezpośredni nie ma prawa trafić do bramki. Nie winię bramkarki, tylko zawodniczki, które stały w murze. Ich obowiązkiem było zablokowanie piłki - mówił Marian Siewruk, szkoleniowiec Kolportera.

- Zgadzam się, że szczęście uśmiechnęło się do nas. Rzut bezpośredni zawsze jest loterią. Z drugiej strony, nie możemy zapominać, że do tak dramatycznej końcówki doprowadziliśmy na własne życzenie. Z tej klasy rywalem trzeba szanować nawet najmniejszą przewagę. W pierwszej połowie prowadziliśmy już 5:0, a w drugiej było 15:11. Co więcej, były szanse na poprawę wyników. Jednak rywalkom też trzeba oddać, że nie pozwoliły nam pograć kontrą, umiejętnie kasowały nasze skrzydłowe - mówi Jerzy Ciepliński, trener Naty.

Gdy pierwszy szok w szeregach gości minął, zabrali się do ratowania... punktów. Rezerwowe zawodniczki zgłosiły, że widziały jak piłką przed rzutem bezpośrednim do Kudłacz podała Tomaszewicz!

- Przepisy są jednoznaczne. W momencie gwizdka sędziów piłka powinna być w rękach zawodniczki, która oddaje rzut. Nie może rzucać z wyskoku. W Gdańsku na meczu nie byłem, ale znam relacje sędziów i kwalifikatora. Poinformowali mnie, że są pewni podjętych decyzji. Co prawda, bezpośrednio po meczu trener Siewruk próbował protestować, ale na pomeczowej odprawie nie zgłaszał uwag - twierdzi Henryk Szczepański, wiceprezes ZPRP i szef Kolegium Sędziów.

W rozmowie z "Głosem" kielecki szkoleniowiec był bardziej zdecydowany. Nie ukrywał, że ten mecz dla jego drużyny jeszcze się nie skończył.

- Szybko przejrzeliśmy zapis wideo, ale kamera była ustawiona zbyt daleko od akcji. Konieczne jest dokonanie wyraźnego zbliżenia tego fragmentu filmu na specjalistycznym sprzęcie. Jeśli zauważymy podanie, to będziemy protestować - zapewniał Siewruk.

Procedura odwoławcza nie jest tania. Wraz z protestem do Kolegium Ligi trzeba dołączyć kaucję w wysokości 2 tysiący złotych. Gdy wniosek klubu zostanie odrzucony, pieniądze przepadają. Jeśli tak jak w tym przypadku - rzecz dotyczy decyzji sędziowskiej, sprawa wraz z kompletem dokumentów trafia do Kolegium Sędziów. To ono wydaje opinię.

Przypomnijmy, że Kolporter z Natą wojował już na forum ZPRP, a rzecz dotyczyła przynależności Moniki Wichy. Jeśli zaś chodzi o powtórki meczów z powodu pomyłek sędziowskich, to doszło do tego w minionym sezonie po meczu Vitaral - Piotrcovia. Arbitrzy nie pozwolili wykonać zawodniczce z Jeleniej Góry rzutu karnego i jej drużyna przegrała jedną bramką. W powtórce wynik był... odwrotny.

Opinie (11)

  • 32 - 20 dla NATY AZS-AWFiS z Ruchem

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane