• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie liczę tych bramek

Jacek Główczyński
30 marca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rozmowa z Oleną Kamieliną, szczypiornistką Naty

Olena Kamielina poprowadziła piłkarki ręczne Naty AZS AWFiS Gdańsk do pierwszego w historii ekstraklasy zwycięstwa w Lublinie. Ukraińska rozgrywająca zaaplikowała Bystrzycy dziesięć bramek, czyli o jedną więcej niż zdobyła w czterech pierwszych meczach trzeciej rundy! Nic zatem dziwnego, że to pod adresem 27-latki padło najwięcej komplementów.

- Kamielina pokonała Bystrzycę i otworzyła Nacie szeroko drzwi do mistrzowskiego tytułu. Zgodzisz się z tym?
- To bardzo miłe, ale w piłce ręcznej wygrywa i przegrywa cała drużyna. Najbardziej widoczni są ci, którzy rzucają najwięcej bramek, ale aby zwyciężyć, trzeba mocno napracować się na przykład w obronie.
- Co takiego wydarzyło się między meczem z Zagłębiem, w którym trener Ciepliński umieścił cię wśród zawodniczek, które zawiodły, a Lublinem?
- Na pewno była wielka mobilizacja. Każda z nas zdawała sobie sprawę, o co walczymy. Ponadto przeciwko Bystrzycy otrzymałam większe pole do popisu. Rywalki mocno zaopiekowały się karoliną Siódmiak i Agnieszką Truszyńską. Musiał rzucać ktoś inny. Padło na mnie.
- Zawsze jesteś taka skromna? Rzuciłaś dziesięć bramek wciąż aktualnym mistrzyniom Polski i to na ich parkiecie!
- Nigdy nie liczę ile rzucam bramek. Gdy mecz się kończy, to nie wiem, ile ich dokładnie jest.
- Ale wiesz, czy było ich dużo, czy mało, czy grałaś dobrze, czy źle?
- Wydaje mi się, że w Lublinie zagrałam najlepszy mecz odkąd jestem w Polsce.
- Nata nie ma wyboru - jest skazana na mistrzostwo. A od ciebie w każdym meczu oczekiwać będziemy teraz podobnej skuteczności.
- Od kilkunastu tygodni o niczym innym nie myślimy, jak tylko o tym, żeby wygrać ligę. A co do mojej gry - zawsze staram się grać jak najlepiej, ale nie zawsze wychodzi.
- Czy fakt zdobycia przez Natę tytułu mistrzowskiego będzie miał zasadniczy wpływ na twoją dalszą karierę?
- W Gdańsku będę na pewno jeszcze przez trzy miesiące. Co wydarzy się później, trudno przewidzieć.
- Gdańszczanki dobrą postawę w lidze dyskontują powołaniami do reprezentacji Polski. Czu o ciebie może upomnieć się ukraińska kadra?
- Grałam w młodzieżówce, byłam nawet mistrzynią Europy w piłce ręcznej plażowej, ale o tym, czy ktoś chciałby mnie powołać do pierwszej reprezentacji Ukrainy, nic nie wiem.
- Gdyby była przerwa świąteczno-noworoczna pojechałaś na kilka dni do Kijowa. Kolejny mecz ligowy Nata zagra dopiero 18 kwietnia. Czy znów dostaniesz wolne?
- Bardzo tęsknię za mężem, który także jest piłkarzem ręcznym i gra obecnie w Turcji, ale już do końca kontraktu będę w Gdańsku. Przed decydującymi meczami trzeba ciężko trenować.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane