Ostrzegaliśmy naszych rugbistów przed wyprawą do Poznania i Lublina. Teraz mamy wątpliwą satysfakcję, że wyszło na nasze. AZS AWF Gdańsk przegrał z Posnanią, a
Ogniwo Sopot tylko zremisowało z Budowlanymi. Z trudem komplet punktów z Krakowa wywiozła Arka Gdynia i Lechia. "Buldogi" musieli walczyć z rywalami i... sędziami. Mistrzowie Polski utrzymali przodownictwo w tabeli po czterech kolejkach, a kolejny skalp zdobyli w Sochaczewie.
Budowlani Lublin - Ogniwo Sopot 5:5 (0:5)Punkty:
Piotr Jurkowski 5 - Michał Dembicki 5.
OGNIWO: Kasperek (Mikołajczak),
Marcin Wilczuk, Witoszyński, Ignatowicz, Wantoch-Rekowski (Czyż), Jarowicz, Dembicki, Tubielewicz, Czaja (Szablewski II), Szablewski I, Cackowski, Jasiński, Malochwy, Baraniak, Szostek.
- Faworyt nie wygrał. Złożyło się na to kilka przyczyn. Lublinianie są coraz lepsi, procentuje praca Stasia Więciorka, jest w tej drużynie kilka indywidualności. My z kolei pojechaliśmy bez sześciu zawodników, na początku drugiej połowy z powodu kontuzji musiał zejść Wojtek Czaja. Wielkie słowa uznania należą się Michałowi Dembickiemu, który już w pierwszej akcji zderzył się tak nieszczęśliwie z rywalem, że później grał praktycznie na jednej nodze, a mimo to udało mu się zdobyć przyłożenie. Wreszcie sędzia w dużej mierze rozmontował nasz zespół. A gdy nie szło, to brakowało naszej drużynie doświadczenia, aby zmienić niekorzystny obraz gry. Punkty straciliśmy w ostatniej minucie. Przegrana raczej nam nie groziła, gdyż przyłożenie było tuż przy chorągiewce. To był nasz najsłabszy mecz w tej rundzie. Trzeba jak najszybciej wyciągnąć ze straty punktu wnioski - przyznaje
Grzegorz Kacała, trener sopocian.
Juvenia Kraków - Arka Gdynia 11:13 (6:7)Punkty: Janusz Wilk 6, Paweł Wojciechowski 5 - Dymitr Kiersanow 5,
Konrad Chromiński 5,
Jarosław Bator 3.
ARKA: Kiersanow, Pasieczny (Krawcewicz), Kaszubowski, Denisiuk, Skowroński (Nowak), Szczypior, Kaczanow, Andrzejczuk, Teoharis, Bekow, Damaszke, Skrzyński, Chromiński, Bator, Skindel.
Za kontuzjowanego
Wojciecha Ruszkiewicza, który pauzować ma około pół roku, gdynianie ściągnęli zza wschodniej granicy Kiersanowa i właśnie do filar dał hasło do odrabiania strat. Juvenia rozpoczęła bowiem od 6:0.
- Nie minęło dziesięć minut, a sędzia pokazał czerwone kartki Aleksiejowi Bekowowi i Arkadiuszowi Skrzyńskiemu, mimo że na boisku nie bylo żadnej zadymy! W drugiej połowie przez 20 minut graliśmy nawet w dwunastkę, gdyż najpierw żółtą kartkę dostał Paweł Nowak, a gdy on wrócił na boisko, za słupy powędrował Walery Kaczanow. W pierwszej połowie temu ostatniemu sędzia Kościelniak nie uznał przyłożenia, a po przerwie ten numer został powielony. To co wyprawali sędziowie groziło zawałem lub... siwizną. Po kopach ze stałych fragmentów gry Chromińskiego i drop-golu Jarka Batora prowadziliśmy już 13:6. Juvenia przyłożyła 3-4 minuty przed końcem. Podwyższenia, podobnie jak wcześniej 3-4 karnych, z których można było zdobyć punkty, na nasze szczęście nie wykorzystała - relacjonuje
Dariusz Komisarczuk, wspólnie z
Waldemarem Szwichtenbergiem prowadzący drużynę.
Drugi zespół Arki w pierwszym występie w serii B I ligi pokonał w Toruniu tamtejszy Vector 37:13.
Orkan Sochaczew - Lechia Gdańsk 31:40 (12:33)Punkty: Bogdan Wróbel 16,
Mariusz Michalak 10, Maciej
Brażuk 5 -
Rafał Wojcieszak 10,
Janusz Urbanowicz 10, Wojciech Jeryś 5,
Tomasz Fedde 5, Łukasz Jurczak 5, karna piątka.
LECHIA: Urbanowicz (Rybak), Sajur, Kaszuba (D. Szniger), Sienkiewicz, Płonka, Jurczak, Kochański (Klusek), Wojcieszak, Lenartowicz (Pawluk), Fedde, Bessler (Kunicki), Jeryś, Śliwiński (Piotrowski), M. Szniger (Polter), Grebasz.
- Zagraliśmy mocno w pierwszej połowie. To cieszy, gdyż na wyjazdach, gdy na boisko wychodzi się prosto z autobusu początek bywa najtrudniejszy. Teraz na rozgrzewce zrobiliśmy kilka kółek wokół boiska i wszystko funkcjonowało jak należy. Nasza przewaga mogła być nawet wyższa, ale zamiast kopać - wiele akcji rozgrywaliśmy ręką, a ponadto przeszkadzał nam sędzia. Na przykład za to samo przewinienie w pierwszej połowie nie przyznał karnej piątki, a w drugiej już tak. Generalnie mieliśmy bardzo dużą przewagę w młynie. Wpychaliśmy rywali na ich pole punktowe nawet z czternastego metra! Znacznie poprawiliśmy grę w autach. Na ciepłe słowa zasłużyła młodzież: Łukasz Rybak, Mariusz Szniger i Michał Pawluk. Dla tego ostatniego, 19-latka, był to debiut w ekstraklasie. Dotychczas nie mieliśmy zmiennika na "dziewiątkę" - podkreśla
Marek Płonka, grający trener mistrzów Polski.
Posnania - AZS AWF Gdańsk 12:10 (3:10)Punkty: Arkadiusz Kwiatkowski 12 - Maksim Krawczenko 5,
Sławomir Stencel 3, Aleksander Potapienko 2.
AZS AWF: Jumas, Wolniak, Ciesiołkiewicz, Rutkowski, Piwka, Dąbrowski, Woronko, Mroczkowski, Krawczenko, Stencel, Lincer, Potapienko, Kwiatkowski, Bistram, Czapkowski.
- Rozegraliśmy najlepszy mecz w tej rundzie i nie powinniśmy przegrać. Rywale mieli dobrze dysponowanego kopacza, a nam zabrakło Piotra Wójcika, który wybrał uroczystość rodziną zamiast gry. Sławek Stencel nie trafił z 15 i 22 metrów, mimo że piłkę miał na wprost słupów. Ponadto Piotrowi Wolniakowi i Łukaszowi Lincerowi zabrakło centymetrów, aby zdobyć przyłożenie. Na pochwałę zasłużył nasz młyn. Najwyraźniej zmobilizowało go to, że z różnych przyczyn został znacznie przed meczem... osłabiony. Zadania nie ułatwił nam też sędzia, który w 35. minucie czerwoną kartkę pokazał Potapience. W protokole napisał, że nasz zawodnik uderzył rywala głową. Nie widziałem tego. Szkoda straconych punktów, gdyż wygrana znacznie przybliżała nas do awansu do finałowej szóstki. Przegrana nie przekreśla szans, ale teraz będzie znacznie trudniej - mówi
Jerzy Jumas, akademicki szkoleniowiec.
W ostatnim meczu czwartej kolejki Budowlani Łódź pokonali Folc AZS Warszawa 32:9 (27:6).