• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oszczepem w ścianę deszczu

Krystian Gojtowski
6 września 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rozmowa z Igorem Janikiem

Z Dalekiego Daegu wrócił Igor Janik. Oszczepnik AZS AWFiS Gdańsk jest bogatszy o złoty medal 22. Letniej Uniwersjady, której gospodarzem była Korea Południowa. Akademickim mistrzem świata został walcząc z rywalami, monsunową nawałnicą oraz kontuzją. Na szczęście pierwsza próba na odległość 76,83 m ustawiła przebieg konkurencji po myśli naszego reprezentanta.

- Rywale, potworny deszcz, kontuzja. Chyba wykorzystałeś limit nieszczęść przed startem?
- Dodam jeszcze do tego, że finał konurencji przesunięto z 30 sierpnia na 27. Z Frankfurtu nad Menem, po dziesięciogodzinnej podróży, przylecieliśmy 25 sieprnia. Do walki przystępowałem niemal po wyjściu z samolotu.
- Rywalizację kończyłeś z grymasem bólu na twarzy. Ponoć dwie ostatnie próby opuściłeś z powodu kontuzji?
- Nie do końca. Rzucałem, jednak dwa ostatnie rzuty były markowane. To dlatego, że w pierwszej próbie rzuciłem najdalej. Do tego rzucałem jako ostatni w kolejności, mogłem więc kontrolować przebieg konkursu. Wszystich nas zmógł jednak monsun.
- Po raz pierwszy rzucałeś w tak ekstremalnych warunkach?
- Tak. Krople deszczu były ogromne, nie przypominam sobie bym widział taki deszcz w Polsce. Ściana wody. Na rozgrzewce mżyło. W momencie rozpoczęcia rywalizacji rozszalał się monsun.
- Deszcz przegonił koreańskich kibiców z trybun?
- Na pewno było ich mniej, jednak to twardzi ludzie. Wielu nas dopingowało.
- Gdy w Daegu odbywała się Uniwersjada, czyli akademickie mistrzostwa świata, w Paryżu walczyli wszyscy najlepsi. Mistrzostwa świata nie spowodowały, że Koreańczycy mniej interesowali się waszymi zawodami?
- Nie sądzę. Brałem udział w nocnej uroczystości zamknięcia imprezy. Na trybunach zasiadło 60 tysięcy ludzi. Komplet. Nie jest to teatralna publiczność. Robili na trybunach niesamowite rzeczy. Przy pomocy latarek lub innych światełek, tworzyli różnorakie hasła. Na przykład napis: Me - rysunek serduszka - you. Także figury - np. świetlane koło z obracającą się wewnątrz jedynką. Były telebimy, muzyka, pokazy laserowe i sztucznych ogni.
- Organizacyjnie Koreańczycy stanęli na wysokości zadania?
- Było wspaniale. Mieszkaliśmy w wiosce akademickiej. To była wioska tylko z nazwy. Część polskiej ekipy zamieszkała na 4 piętrze 14-piętrowego wieżowca. Miałem z kilkoma kolegami do dyspozycji trzy pokoje oraz living room. Internet? Proszę bardzo. Były dwa punkty giganta komputerowego KT. Jeden punkt składał się z 25 komputerów, drugi ze... 150.
- Wasze podniebienia przyswajały dalekowschodnie menu?
- Koreańczycy spisali się na medal. Olbrzymia stołówka była otwarta 24 godziny na dobę. Do wyboru były potrawy z całego świata. Gospodarze stworzyli szwedzki stół i każdy mógł wszystkiego spróbować.
- Jako mistrz świata juniorów, akademicki mistrz świata oraz... dwumetrowiec byłeś chyba bardzo popularny?
- Oj, tak. Często oblegały nas sypmatyczne i piszczące Koreanki, było dużo zdjęć i autografów. A' propos, Koreanki są ładne, tylko za niskie. Śreni tubylec ma 160- 170 cm wzrostu. Byłem przy nich wielkoludem.
- Czy w Daegu widać było jeszcze ślady ubiegłorocznych mistrzostw świata w piłce nożnej?
- Jedyną pozostałością były t-shirty z napisami World Cup Korea 2002.
- Daegu to olbrzymie miasto. Można się zgubić...
- Nawet mi się to zdarzyło. Po części wzięło się to z nieporozumienia, ale jednak. Do centrum miasta wożono nas autokarami. Zdarzyło się, że autokar nie podjechał. Wynajęliśmy dwie taksówki. Koleżanka z mapą wsiadła do pierwszej, my do drugiej. Koleżanka, mapa i jej taksówka zginęły nam z oczu już na pierwszym czerwonym świetle. Mówiliśmy taksówkarzowi, że chcemy jedchać do centrum handolwego Donga-Donga, on z kolei twierdził, że jest tylko Donga. Spieraliśmy się całą drogę, ale taksiarz dowiózł nas na miejsce.
- Masz wspaniałe wspomnienia. Mimo wszystko żałujesz, że nie było cię w tym czasie w Paryżu.
- Pewnie. Jak zobaczyłem, że wynik 80 m dawał miejsce w pierwszej ósemce, to poczułem żal. Na igrzyskach olimpijskich w Atenach nie powinno mnie zabraknąć.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie (3)

  • Igor the best

    Igorku nie zapominaj ze Twoi znajomi trzymaja kciuki za Ciebie nawet kiedy jestes na drugim koncu Swiata-do zabaczenia,caluski...hej Moj Janicku,hej Moj Malenki kak zdobywas te medalenki?

    • 0 0

  • darek

    • 0 0

  • DAREK

    Igor J KSYWKA kRZYSIU TO NASZ ŚWIETNYKOLEGA KTÓREMU WODA SODOWA NIE UDERZYŁA DO GLOWY DAREK

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane