• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pewniaczki mam w sercu

Krystian Gojtowski
29 stycznia 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rozmowa z Arkadiuszem Konieckim

Karierę w iście amerykańskim stylu zrobił w kobiecym baskecie Arkadiusz Koniecki. Po rozpadzie zespołu koszykarzy Old Spice Pruszków "Koniu" pozostawał bezrobotny. Pod koniec roku objął posadę szkoleniowca koszykarek Ostrovii, by po niespełna miesiącu zostać selekcjonerem kadry. Tylko pozazdrościć.

- W ekspresowym tempie został pan trenerem kadry narodowej koszykarek. Zaskoczony jest pan tak szybkim rozwojem wypadków?
- Początkowo byłem bardzo zaskoczony. Teraz, po chłodnym spojrzeniu na fakty, pierwsze wrażenie minęło. Przede wszystkim dlatego, że o propozycji zostania selekcjonerem kadry poinformowano mnie jeszcze zanim objąłem zespół Ostrovii.
- U członków zarządu PZKosz. wygrał pan głosowanie przygniatającą przewagą nad Krzysztofem Koziorowiczem 8 - 1. Skąd się wzięło tak duże zaufanie do trenera, który w żeńskim baskecie nie jest znany?
- Myślę, że podobnie jak u Krzyśka który także przeszedł do pracy z kobietami z koszykówki męskiej, oceniano u mnie wiedzę, doświawczenie, które mogę przekazać kadrowiczkom.
- Słynne stało się już pana stwierdzenie po pierwszym treningu z ostrowiczankami: "Czuję się, jak po pierwszej randce." Co oznacza tak naprawdę dla pana praca z kobietami?
- Praca jest taka sama jak z mężczyznami. Inny jest jedynie przekaz wiedzy. Budowa psychiczna kobiet jest nieco inna. Praca z nimi wymaga większej cierpliwości, wyrozumiałości, bogatszego tłumaczenia pewnych założeń, więcej dosadnych ćwiczeń. Na pewno trzeba być lepszym pedagogiem. Moje pierwsze wrażenie jest takie, że kobiety są chyba mniej zafascynowane sportem, aniżeli chłopcy. Być może jednak już wkrótce zmienię tą opinię.
- Jako selekcjoner będzie pan jeździł na mecze ligowe, czy też ze względu na braku czasu będzie się pan opierał na relacjach mediów?
- Znajduję się w o tyle komfortowej sytuacji, że co tydzień będę mógł się przyglądać zawodniczkom innego zespołu. Inna sprawa, że drużyny z nami grające będą za wszelką cenę chciały udowdnić swą wyższość na teamem prowadzonym przez selekcjonera.
- Powszechna opinia jest taka, że polski basket to Lotos VBW Clima Gdynia i długo, długo nic. Pan też tak uważa?
- Supermacja zespołu Lotosu na krajowym rynku nie podlega dyskusji. Jest to najelipej zorganizowany w kraju klub, o zdecydowanie największego budżecie, zatrudniający zawodniczki najwyższego, światowego formatu. Nic zatem dziwnego, że Gdynia w kraju rządzi i dzieli.
- Które z koszykarek byłyby już dziś pewne miejsca w pańskiej kadrze?
- Nie chciałbym w tej chwili podawać personaliów, jednak oczywiste jest, że trudno byłoby pomijać takie megagwiazdy jak Małgorzata Dydek czy Agnieszka Bibrzycka. Ogłoszenie kadry musi być poprzedzone rozmowami z byłymi selekcjonerami, dyskusją z członkami Wydziału Szkolenia PZKosz., ustaleniem wizji budowy zespołu, zgrupowań, meczów. W sercu mam jednak kilka pewniaczek.
- Pana kontrakandydatem do stanowiska selekcjonera był Krzysztof Koziorowicz. Jak będzie teraz wyglądała pańska współpraca z trenerem Lotosu?
- Myśmy ze sobą nie konkurowali. To, co się działo, było ponad nmami. Myśmy nie mieli na to wpływu. Z pracy w Treflu Krzyśka wspominam jak lojalnego wspópłracownika. Zawsze był moim bardzo dobrym kolegą. Nie sądzę by cokolwiek w tej kwestii miało się zmienić.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane