- 1 Lechia dokonała "wymaganych płatności" (91 opinii) LIVE!
- 2 Arka nie będzie świętować w niedzielę (140 opinii)
- 3 Kibice Legii na KSW? Tajne ważenie (47 opinii)
- 4 Lechia nie dostała licencji, ma ją Arka (260 opinii)
- 5 Żużel odwołany 5 minut przed startem (228 opinii)
- 6 Zaczęło się od beczki rumu (5 opinii)
Prokom Trefl - Anwil 59:69
13 czerwca 2003 (artykuł sprzed 20 lat)
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie KGS Arka Gdynia
KGS Arka Gdynia przegrała w Słupsku i zakończyła sezon na 13. miejscu
Własny parkiet to dla koszykarzy Prokomu Trefla Sopot żaden atut. Sopocianie przegrali u siebie z Anwilem Włocławek 59:69 (20:21, 15:11, 10:17, 14:20) piąty mecz finału mistrzostw Polski, mimo że mieli za sobą niemal całą halę. W rywalizacji do czterech zwycięstw przegrywamy 2-3. By wrócić do Hali 100-lecia na decydujący mecz, zawodnicy Eugeniusza Kijewskiego muszą w niedzielę (początek meczu 18.20) wygrać we włocławskiej Hali Mistrzów.PROKOM: Maskoliunas 5, Vranković 7 (1/7 za dwa punkty, 5 fauli), Jagodnik 5 (1/4 za dwa, 1/7 za trzy, 4 faule), Masiulis 8 (1/6 z rzutów wolnych, 13 zbiórek, 4 asysty), McNaull 9 (4/10 za dwa, 9 zbiórek, 3 przechwyty) - Barry 10 (1/4 za dwa), Marković 9 (3 straty, 4 faule), Żidek 6.
ANWIL: Pacesas 2 (0/3 za trzy, 5 strat, 5 fauli), Skele 9 (3/8 za dwa, 7 zbiórek, 4 faule), Nordgaard 21 (5/6 za dwa, 3/6 za trzy), Krupalija 15 (5/6 za dwa, 8 zbiórek, 3 przechwyty), Lang 4 - Milicić 11 (2/4 za dwa, 1/2 za trzy, 4/5 z wolnych), Pluta 4, Dabkus, Andruska, Bocevski 3.
Mimo wielu drobnych wpadek gospodarzy mecz toczył się po ich myśli aż przez dwie kwarty. Usterki w miarę sprawnie działającej w tym czasie sopockiej maszynie można było śmiało zrzucać na karb agresywnej obrony włocławian. Po wyrównanej pierwszej kwarcie, gdzie grano niemal punkt za punkt (w 8 min goście odskoczyli na 19:15, po trafieniu Jeffa Nordgaarda), w drugiej Prokom zagrał bardzo twardo i - co ciekawe - skutecznie. Kibice sycili wzrok kolejnymi, ciężko zdobywanymi punktami przez swoich ulubieńców, jakby przeczuwając, że w dalszej części meczu będzie to w Prokomie towar szczególnie deficytowy. Punkt straty z pierwszej odsłony odrobił Dragan Marković. W następnej akcji znów punktował Serb. Jego śladem poszli Tomas Masiulis, Jirzi Żidek oraz Josip Vranković (obaj z wolnych) i w 14 min było 29:23 dla gospodarzy. Bardzo twardo i efektywnie grano w defensywie, dzięki czemu po ośmiu minutach drugiej części meczu konto Anwilu powiększyło się ledwie o dwa "oczka". Niestety, w ostatnich dwóch minutach, będących chyba zapowiedzią tego, co się wydarzy po długiej przerwie, akcje Prokomu były szarpane, przesycone chaosem i wzajemnymi pretensjami (Marković - Goran Jagodnik). Słabości wicemistrzów Polski były wodą na młyn podopiecznych Andrieja Urlepa. Jeszcze przed pauzą goście zmniejszyli straty do trzech punktów (32:35).
Następne kwarty można nazwać tragedią w dwóch aktach. Nerwy i obezwładniająca nieporadność często towarzyszły także gościom i być może dlatego przez niemal całą trzecią kwartę wynik oscylował wokół remisu. W 29 min, po jedynym w tym meczu trzypunktowym trafieniu Gorana Jagodnika, prowadziliśmy nawet 45:44. W następnej akcji tym samym odpowiedział Igor Milicić, a ćwiartkę zakończyło trafienie Dusana Bocevskiego.
Pokaz bezsilności, nieporadności oraz rzutowej indolencji sopocianie dali w ostatniej odsłonie. Na jedną udaną akcję Prokomu Anwil odpowiadał podwójnie. Dwukrotnie cieszyliśmy się z trójek Drew Barry'ego (na 48:51 i 57:60), jednak niemal po każdej udanej akcji Amerykanin był sprawcą straty. Ale to nie przez niego przegraliśmy. Przegrał zespół. I to nie z ekipą z Włocławka, lecz ze swoimi słabościami.
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu: - Żaden z moich zawodników nie zagrał na swym normalnym poziomie. Szczególnie słabo wypadliśmy w ataku. To zapewne efekt ciężkiego sezonu. Własna hala nie jest wielkim atutem, gdyż obie drużyny znają się zbyt dobrze.
Andriej Urlep, trener Anwilu: - Kluczem do naszego zwycięstwa była znakomita obrona. W tym meczu pokazaliśmy, na co nas naprawdę stać.
Igor Milicić: - Żeby myśleć o wygranej, trzeba grać zespołowo. Nam tego nie brakowało, a do tego pokazaliśmy, że mamy wielki charakter.
Dragan Marković: - Ten mecz był jedną wielką tragedią. Graliśmy bez koncepcji, kompletnie nic nam nie wychodziło. A do tego to skandaliczne sędziowanie...
Darius Maskoliunas: - Gorzej zagrać już chyba nie można. To pozostaje nam na pocieszenie. Jestem przekonany, że gdybyśmy nie tylko dzisiaj, ale w każdym ze spotkań finałowych, zagrali z taką konsekwencją, jak w drugim meczu we Włocławku, to Anwil nie miałby z nami żadnych szans. A tak... Jesteśmy przyparci do muru. Niedzielny mecz będzie dla nas walką o życie. Na szczęście potrafimy grać na wyjazdach, a do tego obronną ręką wychodziliśmy już z wielu opresji.
Jirzi Żidek: - Nie byliśmy zespołem. Każdy z nas na własną rękę starał się przechylić szalę zwycięstwa na stronę Prokomu, ale przecież w pojedynkę nie można wygrać meczu. Żal jest bardzo duży, gdyż w głupi sposób roztrwoniliśmy to, na co tak ciężko pracowaliśmy przez cały sezon. Atut własnego boiska.
PROKOM - ANWIL (statystyka).
Rzuty za dwa punkty (celne/oddane): 14/36 - 20/34.
Rzuty za trzy punkty: 7/26 - 4/19.
Rzuty wolne: 10/18 - 17/21.
Zbiórki (atak/obrona): 15/22 - 6/20.
Bloki: 3 - 5.
Asysty: 15 - 10.
Przechwyty: 11 - 9.
Straty: 15 - 14.
Faule: 22 - 19.
Kluby sportowe
Opinie (14)
-
2003-06-15 20:40
to nie pierwszy mecz i zapewne nie ostatni...
...w którym główne role odgrywają sędziowie...
- 0 0
-
2003-06-15 21:22
sędziowanie
sędziowie - prokom 4-2
- 0 0
-
2003-06-16 03:10
no coz... Anwil i sedziowe
...zdobyli Mistrzostwo Polski. A z drugiej strony stracic taka przewage, to tez trzeba umiec:(
- 0 0
-
2003-06-16 08:07
sedziowie wygrali nie żaden anwil
tylko dlaczego - co im zrobil - lub nie zrobil (czytaj zapłacił) prokom
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.